piątek, 18 stycznia 2013

Odcinek z nagrywką



16 stycznia, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca słuchaliśmy wieczorem wokali i oglądaliśmy gdzie są.

To już chyba mała tradycja, że po stogach mnie głowa rypała. A może tak mam, jak przychodzę do tyrki. Dzień jak co dzień. (prąd w łokciu). Rozsądny obiadek, kanapka na drogę (dziękuję!), książka zakończona (nie literatura). Skarby przywiezione. Boczek, boczek, boczek.
Szczęśliwie zapakowałem pończochę, wszystkie czynności wymienione wcześniej i nagrywamy. 5 numerów, szósty w pamięci, polski, na polską EPkę. Iskra poszła, a Przem już wszystko ma opracowane.
W połowie myślę sobie, że dawnośmy nagrywali i zapomniałem jak to idzie. Ale. Dzisiaj nie ma darcia japy. Ma być spokojniej. Żadne tam "Pretty face". Idziemy, są pomysły, są chórki, które zmieniają nastrój. Jest pierwsze w historii przekleństwo. Zimno, jednak gdy nie sapiemy i nie pocimy się podczas machania instrumentami, to zimno.
W drugiej połowie okazało się, że plan wykonany sprawnie, niejako przed czasem. Zadowoleni jesteśmy obaj. (nowy kalendarz na sali: dumny chłopak)...
...
...
(a ciąg dalszy może będzie w następnym odcinku)
... ... ...
... ... ...
ps. no zaskakująco, ale z sentymentu do Today Is The Day oraz za klasycznie monstermagnetowy cover Pink Floyd: Kylesa — From the Vaults, Vol. 1 (2012).


Brak komentarzy: