środa, 15 lipca 2009

nie było jajków

niedziela, 12 lipca
Śniadanie nietypowe (nie było jajków). Zjedlim musli i podobne. Ponieważ z samego rana pogoda była niesamowita, to od razu zdecydowaliśmy się na plażowanie. Dwa rowery, nowa torba nabagażnikowa, prowiant, książki i jedziemy. W międzyczasie nadeszło kilka chmur, ale i tak chwilami plażówka była genialna. Mieliśmy mały trekking bike, bo bujnęliśmy się przez las i wydmy, czerownym szlakiem (widzieliśmy po drodze dwa stanowiska baterii nadmorskiej). Jakieś małe gówna nas żarły na plaży, chyba byliśmy nawet w tej części plaży dla nudystów, bo co rusz pokazywał się jakiś męski biały tyłek. W pewnym momencie zaczęło się robić zbyt gorąco (brakowało mi mej czapki), więc z ulgą przyjąłem nadejście chmur. Coś mi się widzi, że w te wakacje zainwestujemy w parasol.

Przerabiałem przewodnik po Warmii i Mazurach. I co ciekawe, np. w Szczytnie są niby ruiny zamku krzyżackiego, na co Skarbie mówi, że tam było jedynie kilka kamieni i cegieł, co nawet w małej skali nie zasługuje na miano ruin. Więc, pewnie z niektórymi atrakcjami turystycznymi tak jest. Ogólnie ciekawa musiałaby być książka etnografii Warmii i Mazur, bo jak sądzę, obecna ludność (podobnie zresztą jak nasza gdańska, czy ichnia szczecińska) niewiele ma wspólnego z pierwotną populacją.

Wracaliśmy spokojnie do domu, ale jednak to siedzisko niespecjalnie mi pasuje, bo pod koniec bolały mnie kości — te przy dupie. Akurat trafiliśmy na obiad (ugotowaliśmy wielki gar kapusty z mięsem) ok. 15. I co ciekawe, okazało się, że po tym krótkim czasie spędzonym na plaży dostałem lewostronnej opalenizny, jak różowa świnka. Oczywiście Skarbie nie hu hu.

Zacząłem czytać "Wojnę 1939-1945" Davisa. Oczywiście wiedza ogólna, ale zapowiada się pasjonująco.
Wieczorem tradycyjne przyjacioły. Czyżbyśmy naruszyli 80-procentowy rum? Smakuje wyśmienicie.

Foto z pulpitu:
Rod Strickland — bo ostatnio był na blogu, który czytam
Kevin Garnett — jako młody chudy kurczak
Rasheed Wallace — co dziwne, on też kiedyś był młody
Tracy McGrady — ze strasznie śmiesznym podpisem

Brak komentarzy: