środa, 22 października 2014

Odcinek z nową EPką



2 września, wtorek

Odcinek z sówką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zapewne wieczorem (niedokończone).

Lalo Schifrin — Jazz Suite On The Mass Texts (1965) — to jest takie cudo Paula Horna, które już kiedyś słyszałem (orkiestrą dowodzi Lalo). Ale nie jest tak atrakcyjne jak Messiaen — Turangalila Symphony.
***
Spacerniak był z Enyą. Git. Nawet ciepło było w tej marynce. Dzisiaj jestem sówką.
***
Uwaga, niespodzianka. Pisane (Pisano Berto) na Stogach (straszna klawiatura, acz wyraziste klawisze, ale myszka genialna, logitech, chyba muszę ją przeflancować do domu). A zatem: późny wtorek:
Enya — Watermark (1988) — po Robin Hoodzie (patrz Clannad) był mały szał i płyta, a zwłaszcza piosenka "Orinoko Flow" była przebojem. Za dzieciaka bardzo mi się podobała, taka przestrzenna fantasy.
Queen — A Night at the Opera (1975) — bardzo przyzwoity, niestarzejący się, w tych ironicznych czasach, klasyk. Aczkolwiek wstawki beatlesowskie najlepsze.
Pink Floyd — The Final Cut (1983) — popłuczyny po "The Wall"". Na "The Wall" nie ma już nic prócz "Blue Sky", więc co tu mówić. Ponadto kaseta strasznie grała.
Queen — Sheer Heart Attack (1974) — królowie (królowe?) dnia. Trudno rzec, czy dlatego, że mało znane (znałem dwa), czy dlatego, że takie dynamicznie żywe. Niemniej, skrzyżowanie Deep Purple, Led Zeppelin i wciórnego hard-rocka (solówki i stereo) (Black Sabbath wyglądają przy nich jak drwale z Kanady, ale bardziej "real"). Zaśpiewy i inne cuda: to jeszcze nie jest Queen, ale to jest najbardziej niezwykła stara płyta rockowa, jaką ostatnią słyszałem. Bardzo intrygująca.
***
I jeszcze pijacki wywód a propos weekendowej wielogodzinnej rzeźby w silikonie (a bardziej przed): nieważne, co i ile się działo, praca, itepe, HISTOTIRIA Z SILIKONEM pozostaje taka, że widzisz synu, raz wziąłem i skleiłem wannę silikonem tutaj, i trzyma i się nie kiwie od 10 lat.
To tak samo, jak HISTORIA Z LATARNIĄ.
Takie rzeczy tylko na Stogach. I w opowieściach.
***
(dopisek)
cóż rzec, wtorek


3 września, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca nawet więcej wieczora.

Ostatnie, intensywne spotkanie na próbie przed długim rozstaniem.
Ty zrobiłaś mi kanapkę, a Johny zawiózł cały sprzęt. Na szczęście nie popsułem magneciaka ("lata doświadczeń w piwnicy").




Brak komentarzy: