środa, 15 października 2014

Odcinek z Lucy 2014



27 sierpnia, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca byliśmy w kinie yeeeee.

Rano zimno i deszczowo, pokasłuję. Nie chcesz, ale do dworca, żebym się nie spóźnił do pracy. Samochód = ułatwienie.
Zarobieni i trochę strach. Jak zawsze. Ale za to dobre rzeczy:

Lalo Schifrin — Cincinnati Kid — The  Film Scores Vol. 1 (2010) — tak wiem, kasety, na pamięć, ale:
CD1 Rhino (1964)
CD2 Once A Thief (1965) — jeszcze fragmentów z Delonem nie wrzucałem, co nie?
CD3 The Cincinnati Kid (1965)
CD4 The Venetian Affair (1967) — oj już widzę film, oj czemuż nie obejrzeć ponownie
CD5 Sol Madrid (1968) — o, o, o!
***
Roy Budd, Fred Karlin, Jerry Goldsmith — The Carey Treatment/Westworld/Coma (1972) — coś jakby składak różności, z którymi już się nieco zapoznałem, albo znam już ich styl.
***
Tymczasem chwila luksusu (nie ja wprowadzam program). Salceson ozorkowy. Wcale nie taki zły.
***
Zauważyłem piegi na przedramionach. Też powód do zmartwień?
***
Nie było kostki piernikowej (ale potem dostałem babeczkę!). Było słońce, było zakończenie esejów Fowlesa i natychmiast zabrałem się do okrycia "Maga" na nowo. Mistrz.
***
Spotykamy się, kiedy łykasz kanapkę pod kinem. Niemal 30 min reklam. Zaliczyliśmy  wiele trailerów nowych filmów. W większości słabych. Ale do kina/na filmy TRZEBA.
Przemilczmy fabułę. Mam wrażenie, że "Lucy" nie udała się Bessonowi tak samo jak "Piąty element", tyle że tam jeszcze się starał stworzyć wszechświat z okolicami, a teraz już pojechał po łebkach. Nie podobał mi się ten niekonsekwentny balans między kiepską powagą i błahymi żartami. W tej kwestii "Adrenalina" i "Pirania #D" wygrywają. Właściwie mieliśmy niemal klasyczne łubudubu oparte na pomysłowości wizualnej (skopiowanej), finałowej scenie zerżniętej z "Akiry", zbyt długim, jakże niezbędnym pościgiem (tak, to nie pościg, oni się spieszyli) samochodowym z kraksami. Nawet znaczące jest to uproszczenie i sprowadzenie ekipy (filmowej) do Paryża, żeby nie trzeba było latać z akcją/ekipą. Z wysokości starego ramola rzekę: synu, a czy widziałeś "Śmierć w Wenecji"? Bo ja jeszcze nie. Pewnie, że można mnożyć zarzuty, iż po "Matriksie" wszystkie sceny walki/strzelanin muszą wyglądać tak samo, a skomplikowany pomysł trzech poziomów snu/świadomości "Incepcji" musi się oczywiście rozegrać na skuterach oraz z karabinami maszynowymi, ale po co. Niemniej — film oglądało mi się dobrze, bo był sprawny. Niemniej — w porównaniu dwóch ostatnich kiepskich filmów wybieram ten z Piercem Brosnanem (z sentymentu), on nie oszukiwał, że coś wnosi.


28 sierpnia, czwartek

Odcinek z ???

My drogi i Miłościwie Nam Panująca ???

Gilberto Gil — Expresso 2222 (1972) — czasem ci brazylianie przynudzają, ale na tej płycie widać, ile mu/tradycji zawdzięcza Devendra. Bardzo żywe.
***
???



Brak komentarzy: