11 sierpnia, poniedziałek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na wyjazdach.
Miałem dla relaksu pójść na spacer.
Ale okazało się, że one już są, a ja mam siatki. No to do roboty. Nie były jeszcze mega dojrzałe, ale zdarzały się obfite kiście. Na dwie wypełnione siateczki dowiozłem do domu 14 kg. Będzie porządny nastaw. I w samą porę, bo tydzień później już było po zawodach.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na wyjazdach.
Miałem dla relaksu pójść na spacer.
Ale okazało się, że one już są, a ja mam siatki. No to do roboty. Nie były jeszcze mega dojrzałe, ale zdarzały się obfite kiście. Na dwie wypełnione siateczki dowiozłem do domu 14 kg. Będzie porządny nastaw. I w samą porę, bo tydzień później już było po zawodach.
12 sierpnia, wtorek
Odcinek z przebieraniem makulatury
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na dokańczaniu wybornie wędzonego pstrąga.
Robin Williams popełnił samobójstwo, a Putin wysyła konwój z pomocą humanitarną, taaaak.
***
Wtorek:
Jesus and Mary Chain — Honey's Dead (1992) — klasyk. Dobry klasyk.
Edyta Bartosiewicz — Sen (1994) — wstęp do najlepszej. Trochę polski rock, ale jest już coś.
Sonic Youth — Confusion is Sex (1983) — trochę to okropne (te soprany), ale znam na pamięć. Właśnie w ten sposób graliśmy The Stooges. Oraz inne rzeczy.
***
Wiadomo, że od czasu do czasu są zajawki na emo-rocka, głównie przez SoundSuply czy WPRB. Tym razem padło na:
Basement — Colourmeinkindness (2012) (SoundSupply) i jest znakomicie. Ale tylko tutaj, dwie pozostałe nie.
***
W końcu
Jerry Goldsmith — Justine (1969) — okazało się bardziej orientalne niż spokojne/smętne, ale to nie jest na 10 dolców z dusty, więc nie.
Tymczasem
Spoon — They Want My Soul (2014) — nie zawodzi, chociaż nie wpada w ucho. Ale zawsze można się wzruszyć. Miło, że są.
***
To był wtorek.
Odcinek z przebieraniem makulatury
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na dokańczaniu wybornie wędzonego pstrąga.
Robin Williams popełnił samobójstwo, a Putin wysyła konwój z pomocą humanitarną, taaaak.
***
Wtorek:
Jesus and Mary Chain — Honey's Dead (1992) — klasyk. Dobry klasyk.
Edyta Bartosiewicz — Sen (1994) — wstęp do najlepszej. Trochę polski rock, ale jest już coś.
Sonic Youth — Confusion is Sex (1983) — trochę to okropne (te soprany), ale znam na pamięć. Właśnie w ten sposób graliśmy The Stooges. Oraz inne rzeczy.
***
Wiadomo, że od czasu do czasu są zajawki na emo-rocka, głównie przez SoundSuply czy WPRB. Tym razem padło na:
Basement — Colourmeinkindness (2012) (SoundSupply) i jest znakomicie. Ale tylko tutaj, dwie pozostałe nie.
***
W końcu
Jerry Goldsmith — Justine (1969) — okazało się bardziej orientalne niż spokojne/smętne, ale to nie jest na 10 dolców z dusty, więc nie.
Tymczasem
Spoon — They Want My Soul (2014) — nie zawodzi, chociaż nie wpada w ucho. Ale zawsze można się wzruszyć. Miło, że są.
***
To był wtorek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz