To jest trochę złe i trochę niezłe. Niby w "studio", ale bardziej "na radyjkach" (= przez kabel). Moc powielanych pomysłów, które w konsekwencji są męczące. Krótkie utwory czasem killerują, ale całość jest męcząca. Jak już zagraliśmy, co mieliśmy, to bawiliśmy się w improwizacje, które niewiele różnią się od numerów podstawowych. W przeciwieństwie do "Church demo EP" (1994) wcale nie jest zabawne. W żaden sposób. Zimna fala, grunge-noise i Nirvanę w swoim sercu mam. Ale mus, to mus. Zatem: trżevlin'.
Kevin Arnold - Markabass (1995) by johannvreen
Kevin Arnold - Helmonski (1995) by johannvreen
Całość tutaj. I nie mówcie, że was nie ostrzegałem.
http://www.megaupload.com/?d=9QO5HB6F
Kevin Arnold - Markabass (1995) by johannvreen
Kevin Arnold - Helmonski (1995) by johannvreen
Całość tutaj. I nie mówcie, że was nie ostrzegałem.
http://www.megaupload.com/?d=9QO5HB6F
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz