wtorek, 16 lutego 2010

jesteś orzechem?

piątek, 29 stycznia

Uff, jeszcze kilkadziesiąt minut i wychodzę stąd. A jeszcze klasyczny motyw, zostało ci parę rzeczy do wyszlifowania, przychodzisz rano, otwierasz skrzynkę i bam! Wszystko idzie się ..., totalny misz-masz, publikacje trzeba przemeblowywać i układać się politycznie z różnymi zleceniodawcami — koszmar doprowadzający do zatwardzenia albo przeciwnego stanu, jak kto tam ma.
***
Wczoraj zaliczyliśmy innego klasyka — porażkę. Film "The one". Co prawda z Jetem Li i Jasonem Stathamem, ale rozrywki z tego nie było. Miało za to charakter poznawczy dzięki dwóm młodym twórcom tłumaczenia. Nie wiadomo, który z nich odpowiadał za ortografię ("nierzyjesz"), a który z tłumaczenie ("jesteś orzechem") ("you are nut").

wtorek, 16 lutego

Wróciliśmy wczoraj rano (Walencja to temat na inne opowiadanie — ogólnie: niesamowicie!). Zimno tu u Was. Zaliczyłem Gdynię — bez efektów, coś te mikrofony nie chcą się do mnie uśmiechnąć. Obiadek — pyzy z mięsem zasypane smażoną cebulką — mniam.

A wieczorem, po małym revivalu zaczęliśmy oglądać "Exorcist III: The Legion" i pierwsza połowa filmu jest bardzo dobrym dreszczowcem kryminalnym, ze świetnymi dialogami (ci od "Tomorrow never days" — dla mnie najlepszy 007 z Brosnanem — mogliby się wiele nauczyć), znakomita kreacja George C. Scotta (którego pamiętamy z filmów "Hardcore" oraz ostatnio "Anatomy of murder"). Nie wiem, czy to kwestia aktorstwa, czy kilmatu/muzyki — ale film, choć z roku 1990, jest zrobiony w stylu kryminałów z lat 70. Lubimy.


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Welcome back!