wtorek, 23 lutego
Lali Puna — Our Inventions (2010) mnie nie rozczarowało. Choć mogło. Bo choć to jest to samo, niezmienne, to fakt, że długi czas nie obcowałem z tą muzą wpłynął pozytywnie na jej odbiór. Chce się słuchać Lali Puny!
Właśnie, kilka koncertów oglądałem ostatnimi czasy. Na żywo (więc legendarna wymówka, że widziałem tylko 4 w życiu jest nieaktualna). Jeszcze przed wyjazdem 59degrees (czyli ponad połówka Cold Fish — Paweł, Michał) — wypadli poprawnie, nawet było słychać polski wokal, ale niestety występowali przed Line-in 01 (aktualnie gram tam Przemas z Who Cares) i przy całej powtarzalności muzyki, koncert był niesamowity wizualnie i dźwiękowo. Prawie jak na koncercie Linkin Park. Naprawdę byłem pod wrażeniem.
Następnie w Walencji widziałem jeden zespół pop-rockowo-cold-wave'owy troszkę w stylu Interpolu w wersji brytyjskiej (Hiszpanie mają ten sam problem co my, albo flamenco albo kopiowanie obcych wzorów) oraz jeden knajpiany, jazzujący, nieco bardziej jazz-swing niż Leszcze, ale głównie chodziło o zabawę, nawet do tańca (wiele osób w klubie między 30-60 rż.).
Zaś w piątek przy okazji występu widziałem Spoiwo, czyli kolejną wariację nt. Mogwai, ale przynajmniej chłopaki robią to co robią z zacięciem i zaangażowanie.
***
Jeżeli zaś chodzi o "Brainstorm" to pacjent przeżył i pomysł chyba jest wystrzałowy, jak zmontowałem początek, to teraz bawię się w układanie klocków "zwrotka/refren". Nie jest to może łatwizna, bowiem tempo waha się w granicach 152-154 (prawie perfekcyjnie, jak na zagrane od tak), ale brzmi obiecująco. Mniam.
Następnie w Walencji widziałem jeden zespół pop-rockowo-cold-wave'owy troszkę w stylu Interpolu w wersji brytyjskiej (Hiszpanie mają ten sam problem co my, albo flamenco albo kopiowanie obcych wzorów) oraz jeden knajpiany, jazzujący, nieco bardziej jazz-swing niż Leszcze, ale głównie chodziło o zabawę, nawet do tańca (wiele osób w klubie między 30-60 rż.).
Zaś w piątek przy okazji występu widziałem Spoiwo, czyli kolejną wariację nt. Mogwai, ale przynajmniej chłopaki robią to co robią z zacięciem i zaangażowanie.
***
Jeżeli zaś chodzi o "Brainstorm" to pacjent przeżył i pomysł chyba jest wystrzałowy, jak zmontowałem początek, to teraz bawię się w układanie klocków "zwrotka/refren". Nie jest to może łatwizna, bowiem tempo waha się w granicach 152-154 (prawie perfekcyjnie, jak na zagrane od tak), ale brzmi obiecująco. Mniam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz