2 lipca, czwartek
Mała czarna dziura. Ha? Być może, jednym okiem patrząc na "Włoską robotę" (tę starą), układałem perkę do "Brainstorm" w wersji ITNON.
Piotr przywiózł rum (80!), a potem byliśmy z Jerzym na górkach i piliśmy piwo aż po zmierzchu. Latały chrabąszcze majowe (w lipcu!). Śmiesznie, że wszystko później pokryło się rosą, łacznie z moim rowerem. Wracałem po ciemaku rowerem, było wygodnie. Mini chwila grozy, kiedy przelatywałem przez jezdnię pod skosem, i zamiast podnieść rower przy wjeździe na chodnik, posunąłem się siłą rozpędu wzdłuż toru jazdy, ale na szczęście ustałem na stopie prawej. Czyli jednak zabójczy rower. Przygoda, przygoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz