środa, 3 czerwca 2009

świerki

poniedziałek, 1 czerwca
Tradycyjnie już zresztą zapomniałem o urodzinach AsiG. Taki ze mnie mistrzunio. O urodzinach Skarbie też zapomniam, że o imieninach nie wspomnę. Ale przecież takie rzeczy nie będą nas zniechęcać. Od dłuższego czasu okazało się, że kaseta z normalnym "rockiem" też może się sprawdzać. Choć nie wiem na ile to kwestia w miarę wyjątkowości Japandroids i Cymbals Eat Guitars.
***
Zaszedłem do antykwariatu i sprawiłem sobie książkę o teoriach spiskowych w USA (np. że wprowadzenie LSD na rynek było działaniem CIA w celu wytłumienia ruchów studenckich, he he) — już mi się podoba.
W ramach giftu też "100 filmów włoskich" — nobliwa pozycja z czarno-białymi fotografiami i czcionką kiepskiej jakości. Już w normalnym sklepie felietony Pilcha "Pociąg do życia", m.in. te, które pisał do dziennika — szkoda, że akurat wyłączył te o literaturze i futbolu, ale cieszę się, że to jest jakoś publikowane, zastanawiałem się, czy do tego właśnie nie dojdzie.
Ogólnie pogoda nas w miarę rozpieszcza: pada tylko w nocy i wtedy, gdy jesteśmy w robocie. Dzisiaj było całkiem ciepło. Nawet na krótki rękaw. Więc całkiem rozkosznie się czułem na mieście z Japandroids, czy potem już na dzielnicy z Cymbals Eat Guitars, kiedy przechodziłem ścieżką między korzystnie wysokimi trawami — wyglądały tak świeżo — deszcz im sprzyja. Różne odcienie zieleni kłębią się na krzakach. Nawet ta starsza, zeszłoroczna nie poddaje się nowej. Końcówki świerków są zjawiskowe, oprócz tego, że dysponują jakimś kosmicznym, metalicznym odcieniem, to albo są powleczone, albo wykonane są w całości z silikonu. Chwilowo nie kłują (zresztą jak ze wszystkim, jak się do tego dobrze zabrać). Więc mogły by występować w klubach go-go. Albo rude dziewczyny przebrane za świerki, ha?!
Ale przejdźmy do modrzewi...

Z modrzewiami nie żartowałem, porośnięte są delikatnym, acz rzadkim włosiem — bo na razie trudno to nazwać igłami. Jak płynie się rzeką (np. Starą Radunią), to można zaobserwować, że wszystkie te podwodne rośliny kołyszą się i falują powolnymi ruchami zgodnie z kierunkiem wody. Wiotkość (przy pewnej możliwej do zaobserwowania ciężkości) tego ruchu przypomina mi te delikatne twory wyrastające z gałęzi modrzewi. Zresztą, jak się przyjrzeć, modrzew ma wyciągnięte kończyny na wszystkie strony, prostopadle do ziemi, i jak wyciągnąć ramię przed siebie, lub w bok, to też widać owłosienie, szczególnie męskie, trochę tak sterczące. Oczywiście ręka się nie umywa. Wiem! Najbardziej to jednak takie wodorosty, na nieco płytszym terenie. Ot takie mini drzewa, powiedzmy takie podwodne bonzai, pień i gałęzie, tylko w innej skali, tak się prezentują teraz modrzewie. One akurat nie pasują do klubu. Nic dzisiaj nie piłem.


Brak komentarzy: