wtorek, 21 czerwca 2011

The Harder They Fall (1956)


piątek, 17 czerwca
No to się pochwalę — znakomicie rozplanowałem sobie dzień pracy. Po ostatnich ekscesach miałem pilne postanowienie poprawy, ale brak zielonego światełka wyprowadził mnie z równowagi. Szczęśliwie odrobiłem wszelkie zaległości i mogłem się zająć fetowaniem do czasu ew. rowerowej koszykówki. Pogoda nie rokuje. Za to ja mam się nieźle. I posiadam argumenty.
***
Pogoda dała radę, a ja kilka razy wygrałem. Andrzej został czarodziejem asfaltu. Można było się poprzepychać. Moje buty bardziej przystosowane są do asfaltu właśnie, łatwiej było mi otrzymywać pozycję, a nawet mijać. Ze skutecznością nie było beznadziejnie — w końcu liczyła się wygrana. Lato!
***
The Harder They Fall (1956) — to łopatologiczna lekcja, że przekręty nie powstały w erze internetu. Humphrey Bogart słabo. Widać, że zaraz umrze. Rod Steiger przynajmniej w tym wypadku jest lepszym aktorem. Zresztą, czy Bogart był wybitny? On tylko po prostu bywał w kilku dobrych obrazach i kiwał nogą, by zachować kamienną twarz. To co mnie wciąż zachwyca to jakość wszelkich odcieni szarości w tym czarno-białym obrazie. Ujmijmy to tak: sportowy noir. Pasuje?

sobota, 18 czerwca
Wolne. A nawet sprzątnięcie. Pyszczku (przy użyciu mojego instrumentu) zaprawiła spłuczkę. Stanowimy zgrany tandem. Pierś kurczaka z grzybem złowionym zeszłej jesieni. I nagle okazało się, że goście u bram (A&E). Magia i miecz wyprodukowana przepięknie. Grywalność gorzej. Ale karcianka i wszystko znakomicie!

Wyszły mi butki. Po prawdzie były chyba damskie, ale służyły niemal 10 latek. Piękna "świńska" podeszwa. Trochę szkoda. Przyzwyczaiłem się. I znalazłem jeszcze zdjęcie Pyszczku z tej wiosny.

Z cyklu, z kim poszukać wiosny tego lata (Leanne Crow):


Brak komentarzy: