14 listopada, piątek
Odcinek z udanym popołudniem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca nadrabiamy za dwóch. (e-e)
Dexter — Music From The Showtime Original Series // Blood Splatter Vinyl
yyy, jaka niedobra muzyka, te fuj salsa tropicale + recytacje, ygh ("Born Free" Andy'ego Williamsa nie wystarczy)
***
California X — Nights in the Dark // Colored Vinyl
no ok, grungeowy punk-rock, nie są tacy najgorsi sądząc po "California X" (2013)
kilka takich amerykańskich/australijskich zespołów się osłuchałem
***
José González — Vestiges and Claws // Clear Vinyl
nudziarz (wiadomo) czasem przychodzi jesienią
***
The Haxan Cloak — The Haxan Cloak // Blue Marbled Vinyl
piękny kolor, a elektro całkiem całkiem
***
La Dispute — Rooms of the House // Pink Opaque Viny
i to całkiem emocjonująca płyta jest
***
Plastic Mermaids — Dromtorp // Bright Blue Vinyl EP
bardzo ładnie grają/śpiewają
kolor też ok
***
Bear Mountain — XO // Coke Bottle Clear Vinyl
ależ wygląda, nawet gra, Bee Gees taki
***
Sebadoh — Secret EP // Green Marble Vinyl 10”
te czasy też już się skończyły
czasem, ale to czasem, na kasecie mogę poruszyć
***
No dobra, zakończenie
I Due Nemici — Guy Hamilton (1961)
było w stylu greckiej wyspy, nie wiem czemu nie miałem okazji te ostatnie 4 minuty. Niemniej, Guy okey, Larry też, nawet Alberto. Sympatyczne toto było. Toto też pasuje.
***
Wychodzę, jadę.
Osso — coś by się znalazło, empik — nie ma mvp.
Wracam, lidl — są małe pieluchy!
Idę i zdanżam (a pomyślałby kto, że się wyszlajam) (a tam i tak zaorają/znaczy się postawią bloki).
Graliśmy jak lwy i inne zwierzęta. Ja jak hiena. (??)
Niemniej = zadowolony, zmachany, zjadł batony.
Forbrydelsen (2007) mnie zaciekawia jak naiwnego czytelnika.
Ale ale, przypomniałem sobie, że to nie był koniec moich przygód, bo piwo i chichrałem na
Funeral in Berlin (1966).
Ślicznie ślicznie, a rano nie mogłem wstać z zaspania. Hej piątki!
Odcinek z udanym popołudniem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca nadrabiamy za dwóch. (e-e)
Dexter — Music From The Showtime Original Series // Blood Splatter Vinyl
yyy, jaka niedobra muzyka, te fuj salsa tropicale + recytacje, ygh ("Born Free" Andy'ego Williamsa nie wystarczy)
***
California X — Nights in the Dark // Colored Vinyl
no ok, grungeowy punk-rock, nie są tacy najgorsi sądząc po "California X" (2013)
kilka takich amerykańskich/australijskich zespołów się osłuchałem
***
José González — Vestiges and Claws // Clear Vinyl
nudziarz (wiadomo) czasem przychodzi jesienią
***
The Haxan Cloak — The Haxan Cloak // Blue Marbled Vinyl
piękny kolor, a elektro całkiem całkiem
***
La Dispute — Rooms of the House // Pink Opaque Viny
i to całkiem emocjonująca płyta jest
***
Plastic Mermaids — Dromtorp // Bright Blue Vinyl EP
bardzo ładnie grają/śpiewają
kolor też ok
***
Bear Mountain — XO // Coke Bottle Clear Vinyl
ależ wygląda, nawet gra, Bee Gees taki
***
Sebadoh — Secret EP // Green Marble Vinyl 10”
te czasy też już się skończyły
czasem, ale to czasem, na kasecie mogę poruszyć
***
No dobra, zakończenie
I Due Nemici — Guy Hamilton (1961)
było w stylu greckiej wyspy, nie wiem czemu nie miałem okazji te ostatnie 4 minuty. Niemniej, Guy okey, Larry też, nawet Alberto. Sympatyczne toto było. Toto też pasuje.
***
Wychodzę, jadę.
Osso — coś by się znalazło, empik — nie ma mvp.
Wracam, lidl — są małe pieluchy!
Idę i zdanżam (a pomyślałby kto, że się wyszlajam) (a tam i tak zaorają/znaczy się postawią bloki).
Graliśmy jak lwy i inne zwierzęta. Ja jak hiena. (??)
Niemniej = zadowolony, zmachany, zjadł batony.
Forbrydelsen (2007) mnie zaciekawia jak naiwnego czytelnika.
Ale ale, przypomniałem sobie, że to nie był koniec moich przygód, bo piwo i chichrałem na
Funeral in Berlin (1966).
Ślicznie ślicznie, a rano nie mogłem wstać z zaspania. Hej piątki!
15 listopada, sobota
My drogi i Miłościwie Nam Panująca piłujemy wiśnie (zastępczo).
I to z samego rana!
Potem do 13 (na nawet 14) wolne ze sprzątaniem, ogarnianiem, planowaniem, wyrywaniem.
Bliźniaczki, w tym Potworna Helena.
Autem wiele przystanków, po pierogach i deserze do roboty.
Na szczęście ja tylko asystowałem i słuchałem. Dobra fucha.
W sobotę były dwa, kiedy Artki już poszły.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca piłujemy wiśnie (zastępczo).
I to z samego rana!
Potem do 13 (na nawet 14) wolne ze sprzątaniem, ogarnianiem, planowaniem, wyrywaniem.
Bliźniaczki, w tym Potworna Helena.
Autem wiele przystanków, po pierogach i deserze do roboty.
Na szczęście ja tylko asystowałem i słuchałem. Dobra fucha.
W sobotę były dwa, kiedy Artki już poszły.
16 listopada, niedziela
Odcinek z pierwszym a.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca dobrze zaczelim.
Jajecznica, działka (ładnie ułożyłem drewno).
Dynia hokkaido, Thorgal.
Nba, odcinek, no i nie zagram na występie. Bu.
Z allegro było ciężko, ale poszło.
Odcinek z pierwszym a.
My drogi i Miłościwie Nam Panująca dobrze zaczelim.
Jajecznica, działka (ładnie ułożyłem drewno).
Dynia hokkaido, Thorgal.
Nba, odcinek, no i nie zagram na występie. Bu.
Z allegro było ciężko, ale poszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz