czwartek, 5 grudnia 2013

Odcinek z regularną niedzielą



20 października, niedziela

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na pewno mieliśmy też drugą część dnia.

Roma — (1954) — Un Americano a Roma — szczęśliwie zakończone. Farsa farsą, ale to nie było ani wybitne, nie bardzo śmieszne. Warto pokazywać jedynie scenę z macaroni.


Roma — (1959) Un maledetto imbroglio i to jest świetna niespodzianka. Przede wszystkim jakość uzyskana poprzez jego odrestaurowanie. Reżyseria: Pietro Germi (w WIELKIEJ KSIĄŻCE napisali, że precyzyjny montaż oraz dramat społeczny drugie nieprawda, przecież to kryminał, prawie czarny); Claudia Cardinale (zajrzeć do zeszytów z aktorami mojej mamy); muzyka: Carlo Rustichelli; i co dopiero zauważyłem po wątku pobocznym: na podstawie C.E. GADDY, Quer Pasticciaccio Brutto de Via Merulana! Zaglądam potem do LnŚ i czytam, że rzeczywiście komisarz młody, jak stoi napisane, a on zupełnie inaczej mi się wyobrażał. "Bogactwa językowego" w filmie miałem aż za dużo przy Sordim, więc stylistyka kryminału o wiele bardziej mi odpowiada. A i tak jest to pokomplikowane: na język włoski nakładają się lektor i lektorka rosyjscy oraz angielskie napisy. A przynajmniej się dowiem, jak skończyła się opowieść. Wciągam się.


21 października, poniedziałek

Odcinek z muzyką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tym razem mieliśmy drugą część dnia.

Zapomniany tel. a od rana pada mocno. Kurtka nieco nie chroni, ale klimat się liczy. Szarość poranka przeogromna — coś jak boży pierd znowu. I pada, i błyska, niewiele pamiętam takich burz z ulewami o poranku.


Jak zwykle z niechęcią o innych wykonawcach, ale dwie epki 1926 podobają mi się, bo nawiązują do muzyki jak chciałem kiedyś w macierzystym zespole (muzycznie, plamiarsko, przestrzennie), może nie jest tak studyjnie czysto (bo to musi być indie, ale nagrane w maistream), ale przyjemnie:

http://1926band.bandcamp.com/album/bury-the-ghost-ep
http://1926band.bandcamp.com/album/orphans-ep


No i wróciłem, wypiliśmy kawę, zjedliśmy pączuszka, uratowałem Twój wieczór. Udałem się na pracowitą próbę, choć głównie starał się Mich, ale cały zespół miał wkład w ostateczną wersję numeru. Ładnie.
Potem staliśmy długo na schodach i piliśmy, on lewak, ja człowiek średniowiecza i "dyskutowaliśmy" o ludzkich czipach i drogich przedszkolach. Wracałem tanecznym krokiem przez księżycowy las ze śpiewem na ustach i kołysaniem. Ładny wieczór.



Brak komentarzy: