16 października, środa
My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy ponownie w pracy. Trzeci dzień.
Trochę hałasują, trochę pracuję, ale wrażenie przyjemności pozostało też. Byłem chwilę dłużej, spojrzałem bohaterowi w twarz w wymiarze HD, wybrałem się i znowu musiałem kupić książkę.
Próba z tych przyzwoitych, wiadomo — głównie przypominanie, ale na tym to chyba polega. A i już zbliżamy się wielkimi krokami do debiutu. Przeliterować okładkę.
Wracam, piszemy mozolnie podziękowania, udało się, sałatka wyszła nieźle, taki akcent z rymem na zakończenie dnia. Mniam.
==============================
17 października, czwartek
Odcinek z nieregularnym czwartkiem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy... a nie, tylko ja. Czwarty dzień.
Przez dłuższą chwilę musiałem się o coś tam postarać i szaro dzisiaj. Ale ciepło. 10 stopni. Odkryłem Tobie dzisiaj, że jednak na wakacjach to się wysypiałem po 8-9 godzin. To jednak był czad. Acha, więc wolność ze wpisywaniem przerw śniadaniowych trwała dwa dni.
Robię zakupy (?) wracam (?) nic nie pamiętam (!).
Z pewnością zaliczyliśmy odcinek po polsku i zestaw po kości. W ramach eksperymentu poszedłem do łóżka o 22:30, by przyzwoicie zasnąć wcześnie.
Racja, "przebojem dnia" było 45 pdfów, które zrobiłem szybko, choć nie aż tak, jakbym się spodziewał, aczkolwiek korzyści były. Sceny podwodne jednak robią wrażenie — być może dlatego, że dawno nie widziałem tego odcinka. Niemniej muzyka dopasowana do pomysłu. Zapewne na owe lata bardzo zjawiskowe i nie dziwię się, że jednak wysoko w notowaniach. No i właśnie: trochę mnie dziwi, że muzyki "im zabrakło", bo w dwóch momentach następuje wyraźne zapętlenie frazy, co "gorsza" — dzieje się to za pomocą przejścia w mono (co za pomysł w ogóle) i znowu muzyka powraca na swoje wojownicze tony.
Kolejne śmieszne: powtórzone ujęcia. Tym bardziej dziwne, że pewnie były kilometry taśmy, a montażyści zdecydowali się na podwojenie ujęcia "przestrachu i gotowości" na twarzy bohatera.
Podobnie ze sceną wybicia podwodnego kozika z ręki przeciwnika.
Ach, no i do tego wiele ujęć podwodnej fauny — proszę jaka mnogość świata przedstawionego. Ów podwodny (po raz trzeci) balet — można kupić. Ujęcie z samotną płetwą — mistrzowskie. Może przesadą byłoby stwierdzenie, że nasz bohater w podwodnej (cztery) bijatyce ubił wszystkich samodzielnie, ale teraz rzuciło mi się to na oczy. Przyjemne 7,91 GB. Pora na większą paczkę?
My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy ponownie w pracy. Trzeci dzień.
Trochę hałasują, trochę pracuję, ale wrażenie przyjemności pozostało też. Byłem chwilę dłużej, spojrzałem bohaterowi w twarz w wymiarze HD, wybrałem się i znowu musiałem kupić książkę.
Próba z tych przyzwoitych, wiadomo — głównie przypominanie, ale na tym to chyba polega. A i już zbliżamy się wielkimi krokami do debiutu. Przeliterować okładkę.
Wracam, piszemy mozolnie podziękowania, udało się, sałatka wyszła nieźle, taki akcent z rymem na zakończenie dnia. Mniam.
==============================
17 października, czwartek
Odcinek z nieregularnym czwartkiem
My drogi i Miłościwie Nam Panująca jesteśmy... a nie, tylko ja. Czwarty dzień.
Przez dłuższą chwilę musiałem się o coś tam postarać i szaro dzisiaj. Ale ciepło. 10 stopni. Odkryłem Tobie dzisiaj, że jednak na wakacjach to się wysypiałem po 8-9 godzin. To jednak był czad. Acha, więc wolność ze wpisywaniem przerw śniadaniowych trwała dwa dni.
Robię zakupy (?) wracam (?) nic nie pamiętam (!).
Z pewnością zaliczyliśmy odcinek po polsku i zestaw po kości. W ramach eksperymentu poszedłem do łóżka o 22:30, by przyzwoicie zasnąć wcześnie.
Racja, "przebojem dnia" było 45 pdfów, które zrobiłem szybko, choć nie aż tak, jakbym się spodziewał, aczkolwiek korzyści były. Sceny podwodne jednak robią wrażenie — być może dlatego, że dawno nie widziałem tego odcinka. Niemniej muzyka dopasowana do pomysłu. Zapewne na owe lata bardzo zjawiskowe i nie dziwię się, że jednak wysoko w notowaniach. No i właśnie: trochę mnie dziwi, że muzyki "im zabrakło", bo w dwóch momentach następuje wyraźne zapętlenie frazy, co "gorsza" — dzieje się to za pomocą przejścia w mono (co za pomysł w ogóle) i znowu muzyka powraca na swoje wojownicze tony.
Kolejne śmieszne: powtórzone ujęcia. Tym bardziej dziwne, że pewnie były kilometry taśmy, a montażyści zdecydowali się na podwojenie ujęcia "przestrachu i gotowości" na twarzy bohatera.
Podobnie ze sceną wybicia podwodnego kozika z ręki przeciwnika.
Ach, no i do tego wiele ujęć podwodnej fauny — proszę jaka mnogość świata przedstawionego. Ów podwodny (po raz trzeci) balet — można kupić. Ujęcie z samotną płetwą — mistrzowskie. Może przesadą byłoby stwierdzenie, że nasz bohater w podwodnej (cztery) bijatyce ubił wszystkich samodzielnie, ale teraz rzuciło mi się to na oczy. Przyjemne 7,91 GB. Pora na większą paczkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz