czwartek, 12 lipca 2012

odcinek z odstępującym hermetyzmem przecież



My naszość i Panująca Jaśnie Łaskawość niepostrzeżenie szukujemy się do przejęcia tras i przestworzy ogólnokrajowej turystyki.

A ponadto w newsletterze (jakże na czasie!):

Placuszki z soczewicy.
Placuszki z cukini.
Żadne z nich na foto, bo żadne zdjęcie nie odda dobrej końcówki.
Słowem - kulinarnym wypasem byłem wczoraj goszczony.
Wychodzimy z pracy o 16:20 i oczywiście wtedy zaczyna grzmieć, błyskać, padać, a tramwaje się psuć.
W Luwrze mają Egipt, a w Giżycku Twierdzę Boyen.
To oznacza ekscytujące przygotowania, plany, fiszki, mapy, konieczność dokonywania dramatycznych wyborów. Extra.
Do tego przewodnik, do tego mapa, do tego dobre rady. Dziękuję.
Zostałem obdarowany nowymi książkami. Dziękuję pięknie.
Pożyczyłem jak zawsze imponujące gabarytem i zużyciem papieru winyle.
Dostałem 3 zadania.
Dziękuję pięknie za całokształt.
Mirmił pozostał w pamięci.
Bo przecież tyle ważnych innych rzeczy było.
A płatne wc tylko dwa razy dziennie — taki przykaz.
Więc zanim polecę (no już zaraz), to napomknę tylko o czekających atrakcjach: zielona butla, wino truskawkowe, obowiązkowe opieranie się o kolumnę, roz/pa/kowanie, zeppelin, morela, BEAK — BEAK (2012) — o, to dobrze wchodzi, gołąbki, kurcze — esy trza "zaprojektować"!


Brak komentarzy: