czwartek, 16 grudnia 2010

Ringo!

poniedziałek, 13 grudnia
Prezenty, życzenia. Jeden właściwie w ciągłej realizacji. Mimo temperatury w okolicach dodatniej, spadło (zawiało?) nowe 15 cm. Czad.
***
No tak, miałem ciche niedzielne przedpołudnie i wyklatkowałem 4 obrazki z 007, tylko gorzej z tekstami do nich. Nic to, zawsze znajdzie się coś głupiego.
***
dĘtysta mnie wymęczył przez godzinę. Reszta podróży się udała. Dawnośmy się tak z Endriusem nie bawili. I Ringo! Dokończenie "templariuszy" oraz rozwałkowanie sobotniej sesji etno. Odsłuch lepiej niż wrażenia z nagrania, po prostu za mało śpiewania było. Za to wyszły dwie piosenki: "I Ringo" (pełna radość) oraz "Łzy" (pełna szydera). Oprócz tego widoki zimy zniewalające. A noc była zbyt krótka.

wtorek, 14 grudnia
Sceneria zimowa. Od połowy dnia siąpi śnieżek. Może być jeszcze nieźlej.
***
Zapodałem spacer po parku. Śniegu po kolana. Gałęzie uginają się pod czapami. Na uszach oprawa muzyczna podwodnych scen "Thunderball". Biel może bardziej w ciemnej tonacji, ale widoczność dobra i poruszanie się nie stanowi żadnego problemu (inaczej niż przy podmokłej jesieni).
***
Założyłem nową pończochę i zaśpiewałem 4 nowe do JZTZ 2. Ten z falsecikiem trzeba będzie normalnie pojechać, ale podoba mi się podstawowa głębia mego szeptu z wypasionej pojemnościówki.

Quintet (1979). Paul Newman, Robert Altman i "Świat przyszłości po nieokreślonej katastrofie. Pokrywa się on wieczną zmarzliną". Co powinno z tego wyjść?

Z komentarza na filmweb: "Gęś nie zmienia faktu, że film jest nudny... jak flaki z olejem. Główny bohater przez 1:30H chodzi z miejsca na miejsce i za cholerę nie może załapać, że sam stał się członkiem gry o przetrwanie"
(http://www.filmweb.pl/film/Kwintet-1979-6937/discussion/Aby+%C5%BCy%C4%87+nale%C5%BCy+czu%C4%87+blisko%C5%9B%C4%87+%C5%9Bmierci...,251745).

Brak komentarzy: