środa, 13 stycznia 2010

Pavement — Brighten the corners — Nicene Creedence Ed.

środa, 13 stycznia

Temperatura w okolicach zera, więc o puszystości śniegu już mowy być nie może, zwłaszcza że nowy się nie urodził. Widziałem wczoraj fragment meczu o Puchar Narodów Afryki. Z założenia ie oglądam, akurat jadłem krupnik.

Pavement — Brighten the corners — Nicene Creedence Ed. — to sympatyczne wydarzenie, zwłaszcza, że lubię późny okres Pavement. Od "Wowee Zowee" po "Terror Twilight" wszystko (prawie) piosenkarsko wydaje się genialne. I jakość nagrań już jest rasowa nawet przy out-takes. News o reaktywacji i koncertach mnie nie podnieca specjalnie.

No i koronny dowód, że możemy sobie nagrać 20 piosenek, ale na płytę wybrać musimy max. 12.
***
Do miksowania zabieram się jak pies do jeża. Mam rozterki, które mógłbym przyrównać do wątpliwości wyśmiewanych przez mnie bohaterów ostatnio oglądanego filmu Allena. Czy bas zmodyfikowac już teraz? czy dopasować do ściany gitar? pogłos na werbel? powinien być, ale na razie podoba mi się jak jest, więc? equalizacja basu na soprany? czy na fuzz?...

Obejrzeliśmy Mean Machine (2001), bo Vinnie Jones w filmie zawsze dobrze wygląda (Statham też tam "gra"), występuje brutalny angielski dżołk, różne wersje wymowy z brytyjskiego królestwa i dobry podkład muzyczny, nawet momentami śmieszne, choć film prościutki.


Brak komentarzy: