piątek, 7 marca 2008

czwartek z Edytą

Wczoraj wieczór nie miałem dwóch pełnych godzin dla siebie (nie ma co narzekać), więc był wieczór filmowy. Hans Kloss i odcinek "Edyta". Nie wiem, czy w ogóle go kiedyś widziałem, więc wydawał mi się zjawiskowy. Dobry scenariusz, akcja trzymała w napięciu do końca. Fantastyczna rola Brunnera.

Ale na dobry nastrój naprowadził mnie odsłuch w ramach przypomnienia szkiców kolejnej — na razie mi się nie spieszy — płyty miasta1000gitar, zatytułowanej wstępnie "MIDI 2000, miasto meet dj chaos hydra". Żywa perkusja z delikatnym akustykiem i do tego tkliwe, ładne melodie rozwalają mnie kompletnie. Oczywiście nie będzie z tego piosenek, ale już teraz pomysły te podobają mi się wystarczająco.
I to jest powód do optymizmu.

Przy takim czymś mogę spać spokojnie:
http://wearefrompoland.blogspot.com/2008/02/miasto-1000-gitar-czy-spotkamy-si-kiedy.html


To zdjęcie kevinów umieścił Adam W. w swoim portfolio: http://www.adamwasilewski.com/


Ciekawe, bo ja w ogóle nie zwróciłem na nie uwagi, lubię takie z podskokami, ruchem; zazwyczaj wypadamy jednak zbyt statecznie na zdjęciach.
Słuchałem B-side'ów COLDPLAY, ale okazało się to nudne i miejscami inspirowane Radiohead. A wieczorami słuchamy ATHLETE — ci z kolei mają wiele do zawdzięczenia tym pierwszym, Aż niesamowite, jak powolne i dopasowane są te piosenki do gustu przeciętnego słuchacza. To właściwie nie jest rock. Przepoczwarzone brzmienie stopy i werbla, wyznaczające dobitny rytm. Przeciągłe, długie wersy melodyjnych zwrotek i jeszcze bardziej chwytliwych refrenów. Do tego jeszcze smyki i klawisze. Czy oni w ogóle są popularni?


Odsłuchane ostatnio:


Tapes'n Tapes, Walk It Off (2008)
Wiedziałem, że kolejna płyta zespołu będzie dla mnie trudną konfrontacją z poprzednim, fantastycznym albumem "The Loon". Jak na razie za bardzo śmierdzi mi sentymentalizmem Interpol. I jakby jakimś zmietalizowanym Joy Division. No i brakuje tych słodkich melodii. No niestety, rozczarowanie.


Outkast - Idlewild
brak tu hity na miarę "Hey Ya!", więc pozostał tylko czarny hip-hop, tyle że wspaniale zrealizowany


Gwen Stefani - Love.Angel.Music.Baby
jest "Hollaback Girl", a reszta jakby w stylu tej płyty z jodłowaniem, którą odsłuchiwałem


Blind Melon - Nico
jednak już dzisiaj stare, około grunge'owe granie


Everclear - So Much for the Afterglow
miałem to na kasecie, więc mam osłuchane dość dobrze, jacyś Beach Boysi w tym są, całkiem porządny pop-rock


Karate - In The Fishtank 12
właściwie nie rozczarowało (bo ich uwielbiam), ale też nie porwało


Xiu Xiu - Women As Lovers
ohydztwo, tego nie da się słuchać, jakiś GOTHIC!


Zmarł Gustaw Holoubek. Nie ma go. Znikł. Za tydzień wszyscy o nim zapomną. Potem najbliżsi. Aż nie chce się w ogóle mysleć o takich kwestiach. Zasypiasz i.....?



Może jednak warto oglądać te gołe baby póki czas?

Brak komentarzy: