Jean Marais jako frywoliczny Jean-Luc Hervé de la Tommeraye, kolor, muzyka i obraz z początku zapowiadają akuratną spy-komedię, ona niekoniecznie jest spy, bo chodzi o kradzione diamenty, ale wszystkie idiotyzmy przygodowe są zawarte jak trzeba / wszystko dobrze się zakończyło, nawet z mały twistem
przez te www na smarcie tak przestałem oglądać te filmy szybko / francuska przygodówka, trochę antycypacja "Man in Rio" (tak napisali w spy encyklopedii), jest też wątek romansowy "na opak" (czyli się nie lubią) oraz kobieta szefem gangu, lekkie, czasem te bieganiny i strzelaniny w stylu farsy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz