"zimnowojenny" hard szpiegowski z amerykańską naiwną wizją dobrego ruska (Yul Brynner, to on miał kiedyś włosy?!?), acz formuła filmu europejskiego, skojarzenia z "Topazem" Hitchcocka
heh, trochę podrasowali |
OBSADA (!) była jak trza, mimo takiego se (eh, naiwniacy) scenariusza, dobrze zagrała
jakkolwiek, choć jakaś tam intryga była, to niewiele się działo, stąd określiłem to mianem "hard" = wymagało zbyt wiele myślenia, w sam raz do obejrzenia na spacerniaku, teraz jak przycinam, to zdaję sobie sprawę, że to był ciekawy film
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz