piątek, 30 października 2015

Birdman (2014)



napisy bardzo na plus (z przodu i z tyłu)
muzyka, perkusista (prawdziwy?) ("Jazz Drummer Antonio Sanchez Improvised")
nie cierpię teatru, ale teatr w kinie uwielbiam (wyraziłem się z przesadą) (z przodu i z tyłu) (nie mylić z teatrem telewizji)
aktorzy się starzeją, ale dobrze grają
nie znam Emmy Stone, Zach Galifianakis => KacVegas, Naomi Watts wszyscy znają, ale nie z nazwiska, + reszta
Alejandro González Inárritu = nazwisko, kusi mnie, żeby napisać pokolenie Coehlo w kinie, ale nie, on jest dobry
trochę banałów popkultury, piguła z Siostry Jackie; chyba te zaplecza, korytarze, filmowanie mi najbardziej (patrz: Touch of Evil), miałem mieszane uczucia co do bajkowej wizji, ale to wydaje się najbardziej intrygujące w końcu
oczywiście nie na oskary, co to to nie
ale skoro w pierwszych 15 minutach znajazło się więcej tekstu, niż w połowie wszystkich amerykańskich superprodukcji razem wziętych, rozumiem zachwyt


(ps. i "po latach" i po skrócie nawet idą plusy w górę)




czwartek, 29 października 2015

Five Easy Pieces (1970)



podczas seansu (w lesie, z wózkiem) mówiłem (nie na głos), czoeku, o co sie ciebie rozchodzi, jednocześnie nie odważywszy się spogladać w lustro
dojmujące
piszą rozprawki o tym filmie

***
a ja znalazłem też taki:
już widziałem kiedyś (z pół) w samotnej telewizji o nieodpowiedniej porze film, którego nikt nie chciał ogladać
a przecież się ogląda
z początku sądziłem, że film jest już niedzisiejszy, a problemy głównego bohatera nie przystają
ale np. to jest przecież z Masłowskiej
troszkę straszny (nie, żebym się przejął), tymczasem prócz fabuły (zdaje się oczywistej i z góry skazanej na niepowodzenie) są tam ujęcia, i ja bym z takich ujęć po prostu zrobił film (który do niczego by się nie nadawał), zostanę więc przy zdjęciach, w ujęciach
ach, jakaż satysfakcja, że kolejny kwadracik z książki do zakreślenia!




niedziela, 25 października 2015

The Time Tunnel (1966)



TTT — dlatego warto oglądać




piątek, 23 października 2015

Crank (2006)



czyli po raz pierwszy ogladałem dla fabuły i draki
(kiedyś miałem bardzo inne zdanie na ten temat)
a tu okazało się, że jest znakomicie filmowane, z bardzo dobrze dobraną muzyką, teledyskowymi pomysłami oraz filtrowaniem obrazu w odpowiednich momentach
a wciąż pozostaje znakomitą zabawą

 

więc bawiłem się znakomicie, szczególnie kiedy nie odbijało mi się słońce, niebo, albo liście
widziałem ładnego ptaszka o ciemnopomarańczowym brzuszku, szczuplejszy od wróbelka
i nie był to szczygieł
pleszka? jer?
Pleszka!

świetne to jest, że miejsce Sylvestra i Arniego zajął ktoś taki jak Jason, i nie ma wątpliwości, że tylko kopie (widziałem przecież), filmowy idol na 102!
bym miał plakaty na ścianach




ps. 1402

środa, 21 października 2015

The Deep (1977)



prócz muzyki imponują naprężone sutki Jacqueline Bisset spod podkoszulka (się powtarzam)
ale to prawdziwy sensacyjniak jest, i Robert Shaw (czyli Szczęki), i podwodne harce
i ej, zaangażowałem się emocjonalnie w końcówkę, jak dziecko, klasyczny sobotniak, dobrzy i źli, skarby, przygody, bijatyki, wybuchy, jest nawet realistyczny potwór morski
przyzwoicie, przyzwoicie, i z plakatem (choć w filmie muzyka trochę ginie)



dla przypomnienia
http://johann-vreen.blogspot.com/2014/08/odcinek-specjalny-john-barry-deep-1977.html






wtorek, 20 października 2015

Jaume Cabré — Wyznaję (2013)



arcydzieło czytadnictwa
czytałem z zaparciem, nie, z zapartym tchem

to jak ktoś nie potrzebuje jej czytać:
http://krytycznymokiem.blogspot.com/2013/03/wyznaje-jaume-cabre.html

tu bardzo ok, ostatni akapit/zdanie znakomite
http://ksiazki.newsweek.pl/-wyznaje---cud-czy-zagadka,101928,1,1.html

gratuluję młodej pisarce (żart), co nie znaczy, że się z nią nie zgadzam, ale żeby od razu z tym się uzewnętrzniać, pierwszy akapit — nie toleruję takiej prywaty, to przystoi tylko mnie
http://mlodapisarkaczyta.blox.pl/2013/09/Wyznaje-Jaume-Cabre.html

bo proszę, jaka naiwna szczerość:
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/03/katalonska-opowiesc-jaume-cabre-wyznaje.html

uuu, ostro (bądź ślisko):
http://szczere-recenzje.pl/wyznaje-jaume-cabre/304/
inny cytat stąd (a bo zajrzałem):
"Może gdybym nie była tak zupełnie obojętna na śliski urok Jude’a Lawa lub gdyby Statham nie był dla mnie tylko nijakim aktorem niepodobnym do nikogo, bardziej by mi się podobało".
i taki:
"Jeszcze mniej sympatii wzbudza we mnie Taron Egerton, który bez okularów wyglądał jak śliski cwaniaczek, a z okularami jak spowolniony w rozwoju gimnazjalista".
przejrzałem inne filmy/opinie i wniosek mam, że mam trochę farta, że nie muszę się z tymi wszystkimi nowymi produkcjami mierzyć i w dodatku mieć zdanie
(tzn. żałuje, ale to jest taka MASA, że nie byłbym w stanie przerobić)



piątek, 16 października 2015

xls_17



97 folderów

2
Ambulette — The Lottery (2006) damskie slabe
Once Again
Low Life Crisis punk
Shroomunion
Bitter and Sad 7'' (1995) demo

12 x 3
31 x 4


5
Balance And Composure
The Things We Think We're Missing (2013) new emo
Bells on Trike
ST emo OK
Dads
American Radass (this is important) (2012) pop emo
Dads
Brush Your Teeth (2011) pop emo
Deer Leap
Demo (2010) emo AP
Deer Leap + The World Is A Beautiful Place (2011) emo
Dirtdrinker
st (2012) noise hc today is the day
Horns To The Matador
We Own This Town, Johnny! (2000) gitarowa alter
June 4-Way Split (2013) acoustic emo
Kids Near Water
Cave Bear Is Flying Panda (2005) emo nuda
Maggat
A Pacific Puzzle 12 (1999) German emo
Marion Delgado
An Unfocused Lens Serves A Purpose After All (2001) emo
Moving Mountains
Pneuma (2007) fuj
Murder In The Red Barn
Get In Before The Rain noise
Murder In The Red Barn
Unreleased post-noise OK.
My Disco
Paradise (2008) clasic noise
Planes Mistaken for Stars
st (1999) stare emo
Secondsmile
Walk Into The Light And Reach For The Sky (2007) emo
Sundials
First 6 Song (2010) pop punk
The Dismemberment Plan
Uncanney Valley (2013) prawie ok.


6
Beauty Pageant
In Adult Film and Deer Gravity INDIE!
Bongripper
Hippie Killer (2007) doom
Coping
2 Song Demo emo
Fake Problems
You Blew It! (split) (2013) indie
Glendale
Self-Titled 7 (1994) june of 44
Kids Near Water
Hey Zeus! (2003) to emo ok.
Marquette
Waxing Waning (2007) post-rock
Rockets Red Glare
ST (2002) old post-rock
Secondsmile
Years (2008) emo
Spirit Night
One Man Houses garage-punk OK.
The Clippers
An Evening With The Clippers extra
The Dismemberment Plan
Is Terrified (1997) ok


7
Brava Spectre
The Hands, The Water, The Hands That Occupy The Water (2009) noise
Bright Effs
Be Honest (2010) duo indie-noise
Buried At Sea
Migration (2003) sludge
Ganger
Canopy extra post-rock
Ghost To Falco
Like This Forever (2006) extra POST
HEALTH
HEALTH (2007)
Humans Bow Down
A Mirror (2004) class post-rock
Moving Mountains
Waves (2011) ok.
Sore Eyelids
ST (2009) reverb emo
The Burning Paris
Half Truths & Indiscretions the Anthology (2006) post-emo nuda


8
Faraquet
Anthology (1997-1998) post-rock
Faraquet
The View From This Tower (2000) EXTRA post-rock
Helms Alee
Night Terror (2008) PONTIAK
The Common Cold
Bleep Bleep Bloop (2003) post-rock EXTRA


9
Moving Mountains
New Light (2012) ok.
Moving Mountains
ST (2013) EXTRA hah w necie nie ma mojego black/white splash!
Perfume Genius
Too Bright (2014) sztuczny smutek



xls_16



81 folderów

2 x 3
gdzie okazuję się purystą realizacji
Cloud Mouth — That Ghost is Always With Me (2010) SoundSuply — ostre EMO — słabo nagrane, wokale kiepskie
Perfect Future Old Wounds Warmth in the Winter of 1914-1915 (2012) SoundSuply — nuda i emo-sztampa również, i gorzej nagrane

43 czwórki
czyli większość to miernoty


5
Bardo Pond Rise Above It All (2013) (tableau)
Deer Leap + The World is a Beautiful Place and I am No Longer Afraid to Die are here to help you
Desiderata Short Mothers Moustached Fathers (2010) tytuł nr: . . . And We Will Know Where We Are By the Trail of Bread
Linear Bells Los Angeles (2014) — pojawia się sampl: "tajniki chińskiej kultury"
Sinai Vessel Profanity (2013) emo
The Gloria Record Start Here (2002) slabe emo
The Promise Ring Very Emergency (1999) emo — ot, rock, GreenDayowate, niestety, ale ballada w stylu KARATE (All Of My Everythings)
Title Fight Floral Green (2012) emo


6
Algernon Cadwallader Parrot Flies (2011) - emo OK.
Algernon Cadwallader Some Kind Of Cadwallader (2009) emo OK.
American Football American Football (2014) SoundSuply
Basement I Wish I Could Stay Here (2011) SoundSupply
Brave Bird Maybe You, No One Else Worth It (2013) SoundSuply spoko
Dorena Nuet (2013)
Lobby Boxer Lobby Boxer (2014)
Mountains For Clouds Maybe It's Already Everywhere (2013)
Planes Mistaken For Stars ST (1999
Rookie Move Not Even Close (2013) emo
The Crownhate Ruin Until The Eagle Grins (1996) (Hoover-June of 44) wszySKO w temacie, dobre czasy, niezły bas (taki mały głośny przerywnik)
The Promise Ring Boys and Girls (EP) (1998) emo
The Promise Ring Electric Pink (EP) (2002)


7
Basement Further Sky (2014) SoundSupply
Benton Falls Fighting Starlight (2001) SoundSuply nudy
Pop Unknown The August Division (2002)
Rika How To Draw A River Step By Step (2013) SoundSuply — zupełnie jak powyżej, rock post-rockowy, ale miłe strasznie
Sometree Yonder (2009)
The Cult of Dom Keller The Second Bardo (2014) (tableau)
The Promise Ring 30 Degrees Everywhere (1996) emo — przyzwoite, trochę indie-noise emo, SDRE się kłania dobrze


8
Cross My Heart Temporary Contemporary (2000) DeepElm
Dowsing I Don't Even Care Anymore (2013) SoundSuply - naiwne OK.
Part Chimp Thriller (2010) garage stoner
The Promise Ring Nothing Feels Good (1997) emo 2 hity — Red & Blue Jeans / Why Did Ever We Meet
The Promise Ring WoodWater (2002) super


6/10
Bardo Pond Aldrin (1997) (tableau) — lekki psych, nie jest wybitne, jeden numer! Tommy Gun Angel


10
Basement Colourmeinkindness (2012) SoundSupply Extra
Be Still Cody Bumfuck Nowhere (2013) post-emo OK.



środa, 14 października 2015

Raymond Queneau — Psia trawka (1933–2014)




nie mam wyrobionego zdania, prócz tego, że się rozkręciło i dociągnąłem, by intryga doszła
chwilami bawiłem się nieźle, bo język był barwny, przerysowania zabawne, a i porównania strzeliście trafne
żadne tam konstrukcje, czytałem pchając wózek (głównie)
bardziej pamiętam tę październikową niedzielę w dolinie
muszę przeczytać zajawkę Tomka z LnŚ
a zieleń obwoluty jest bardziej zielona, zaś twarda oprawa ze świetnym czarnym matem



Janet L. Abu-Lughod — Europa na peryferiach. Średniowieczny system-świat w latach 1250–1350 (2012)




cel szczytny, ale mnogość wstępów, powtórzeń oraz konieczności usprawiedliwiania się "dlaczego" była tak męcząca, że trochę zakłóciła radość dalszej lektury

prócz tego, że przepisano ze wstępów i wprowadzeń, właściwie treść całej książki i nie trzeba jej czytać:
http://historia.org.pl/2014/10/15/europa-na-peryferiach-sredniowieczny-system-swiat-w-latach-1250-1350-j-l-abu-lughod-recenzja/



Ruggiero Fabio — Szaleństwo chrześcijan (2007)



z kolekcji serii, którą posiadam
Biblioteka Historii Kościoła

byłem zadowolony nie tylko z ujęcia tematu, ale głównie z liźnięcia podstaw starożytnych: z komentarzem, umiejscowieniem w kontekście da się to nawet czytać i nie jest to nienośnie męczące jak Tatarkiewicz
no i kawałeczek historii

no i proszę, całą streścił:
http://www.voxpatrum.pl/recenzje/vox%2050-51/rec25.pdf
 



3–6.10.2015



3 października, sobota

zatę Żono ma

jakoś tam uchyliłem oko
obejrzałem "You Only Live Twice", w końcu chciałem wiedzieć jak się skończyło
wróciliście sami
tagiatelle, mięso z sosem tradycyjnie
załatwiłem spacer
tortilla na wieczór, a nawet lody i True Detective
***
acha
dziecko rzygnęło a potem się zesrało — więc on zaczął pierwszy, zatem zaczęliśmy dozowanie wszystkiego po malutku począwszy od wody
***
mamy remis: też zapomniałem o imieninach


4 października, niedziela

zatę Żono ma

dyżurowanie było wymagające, wraz ze sraczką, ale karmienie pomalutku i co godzinę cosik w sumie było udane dziecko się męczyło katarem, ale zgrabnie (z tym, że niemal bez spania)
udało się dojechać do rana, mama się wyspała
***
wszystko opowiedziałem ze szczegółami, więc zdążyłem już zapomnieć
po kolejnej sraczce przyszła pora na poranną drzemkę, wybrałem się na dolinę, nawet usiadłem na pniaku
45 + 55 minut = wypas
dokończyłem książkę, wiele palmy, odcinki Staccato
przede wszystkim było niemożliwie ciepło, w słońcu, październik
niewiarygodne
***
po powrocie pobujaliśmy się (Ty wróciłaś po spotkaniu i dużym obiedzie)
***
wieczorne, szykujemy się do następnego dnia w pracy
po dziecku to mnie gardło bolało, więc piwo na ciepło + zmywanie — taka tradycja niedzielna


5 października, poniedziałek

zatę Żono ma

poniedziałek zaczął się już w nocy
najpierw ok. 2 zawezwałaś mnie na pilnowanie dziecka, a sama womitowałaś składnie (łącznie 4)
od tej pory już nie mogłem spać przez gardło (przełykanie fuj)
o 6:29 rzekłaś, żeby lepiej nie szedł do pracy, no dobra
o 8 jakoś telefonowałem i załatwiałem, potem zabrałem dziecko do siebie — jemu akurat powoli przestało przechodzić
***
sprawiłem jeszcze profilaktycznie bułeczki, śniadanie i już miałem się szykować na spacer nr 1, kiedy uznałem, że muszę się położyć i odpoczywać
szczęśliwie dziecko pohasało same, po czym też udało się spać na legowisku, które rozłożyłem na podłodze, i spało potem przez 2 ha i 20 min, ja spałem gorzej (leciało radio Nova), ale sporą część czasu udało się przeżyć
radio Nova nie słuchałem już dawno dawno temu, a tam muzyka leci gitna
i byliśmy na tym targowisku z murzynami i arabami, gdzie kupiłem spodnie za 1 eur, jeszcze czasy przewinylowe
***
oczywiście już tylko woda i kleik, osłabienie organizmu (wszyscy prócz dzieciaka), gorączka
nie miałem siły nawet krążka zastawić, człek się nie naczyta w takiej sytuacji, od razu przypominanko, kiedy było tak ostatnio i drzewiej, układanie w czasie i przestrzeni
***
mama lepiej się czuje, więc przejmuje, dziecko jeszcze epizodzik, ale zasadniczo zdrowiej, tylko tego jedzenia mało dostało (profilaktycznie), więc moje usypianie go skończyło się źle — trzeba było nakarmić
***
chciałem iść do pracy, ale nie polazłem, jeno ten cholerny budzik sam zagrał


6 października, wtorek

zatę Żono ma

się wyspałem chyba nawet, gardło dało żyć, zupełnie nowe sny w nowych lokalizacjach, jeszcze mnie tam nie było
***
mamy takie jakby wakacje, ino bez zwiedzania
co robić?
***
liście pokazują, że jest już jesień
żołądek i jelita już sprawniej, tylko głowa domaga się kawy
aktualnie mama poszła drzemać z dzieckiem
***
Moving Mountains, które zachwyciło kolorystyką winyla nie zawodzi muzyką, już dość dobrze znaną, jak się wczulę, to mogę tego słuchać wciąż i wciąż i tak było
***
z tego siedzenia i nic nie robienia (a i tak znów był upadek na głowę), październikowo dotarły do mnie czasy studenckie, kiedy pór dnia nie liczyło się pracą od 8 do 16 (nieprawda, pracuje się więcej, 2 x godzina przejazdu + dodatkowe czynnności poranne i powrotne)
***
zatem Moving Mountains i każdy z Dębca to przestępca, wtedy też październikami bywały słoneczne ciepłe południa, kiedy przeglądałem z mapy te okolice, to niewiele mogłem sobie przypomnieć — a zdjęć nie ma
***
nic to dziecko, będziemy oglądać filmy i koszykówkę, nie masz innego wyjścia
***
Alien 4 obejrzany do snu (wiele pamiętałem z młodości)
muzyka do "tomorrow" oglądana do 55 minuty
dziecko zawodzi płaczem
***
wieczór spędziliśmy jeszcze normalnie, zasypianie było błyskawiczne, potem ten katar i konieczność wybudzania, szykowanie na następny dzień, top model, takie tam
***
dzień sprawił wrażenie trudnego, bo dziecko było wymagające, drugi spacer się nie udał, gdyż nie zasnęło, przekręcało się na obserwacje, następnie postanowiło stać w wózku, więc jechaliśmy tak wszystkie trzy, z asystą, a ten jak na dziobie Titanica
***
nowy sposób schodzenia z pozycji stojącej — opuszczanie się na kolana i już zium!




20.09–2.10.2015



20 września, niedziela

zatę Żono ma

rankiem trochę dramatów, kiedy dziecko chciało się obrócić na lewą stronę, ale nie mogło, a przecież mogło na prawą, ale nie chciało
***
wymagany był południowy spacer — zaliczyłem
potem powiozłem dziecko na słoneczną jeszcze działkę
przyszłyście tam, kiedy już posialiśmy trawę na kawałku trzeciego poziomu i przyniosłyście krople deszczu
***
na obiad wczorajsza pizza i grochówka
następnie spacerowy rajd do biedry i konieczne zakupy, gdzie złapała nas straszna ulewa, ładnie było
***
dieta naszego dziecka: sznurówki — smak przygody
***
wieczorem było nudno, aż w końcu było można zacząć wieczorne z dzieckiem + proces zasypiania
nie pamiętam czy godzinne męczarnie były w niedzielę czy poniedziałek
w każdym razie mieliśmy czas dla siebie, Beyonce, a ja na Fuckin Despair
takie małe spełnienie


21 września, poniedziałek

zatę Żono ma

to był ten dzień z niemieckim profesorem (zmarzłem), kiedy się okazało, że już 12, a ja dopiero zaczynam pracować i odsłaniać nieprzeczytane wiadomości (70)
***
nie było grania Umpy, więc zająłem się okładką, co było nawet ożywcze
zapomniałaś o imieninach
piliśmy truskawkowe


22 września, wtorek

zatę Żono ma

dzisiaj przynajmniej zjadłem parówkę i wszystkie inne dobre rzeczy
ten cały zestaw jedzeniowy powtórzyłem na wro
pewnie ten krótki spacerniak, jeszcze letnio-jesienny, tak na mnie wpłynął
odkryłem wzgórze z kamlotem, z którego to kamulca rozpościera się ładny widok na zbiornik retencyjny i okolice
***
Foreign Exchange (1970)
uuuu, słaba jakość
***
w domu już tylko oczekiwanie na wieczorne, 23 pionizacje do zasypiania i bawię się w okładkę ciąg dalszy


23 września, środa

zatę Żono ma

nie będzie dzisiaj najebki, masz faks, jednostronny
chłodno dzisiaj, a jak poprzez bankomat nie zdążyłem na 162, to 262 jechał właśnie te 20 minut od pętli
za to parówka na śniadanie wciąż jara
***
no, było wieczorne odsłuchiwanie Mudhoney oraz Deerhunter — nie kupiłem
a, bo najebka też była, tylko bez obżarstwa
pewnie zacząłem od tego, że zlewałem wino po tym, jak już dziecko machnęło 34 pionizacje
***
było netowanie, nowa płyta Deerhunter, teledyski dwa, oraz okazało się, że grają w Berlę
i umówiliśmy się z Jerzym na sobotę, bo się zwolniło


24 września, czwartek

zatę Żono ma

***
The Spy Killer (1969)
iiii, ale jakość!
***
no wstawanie nie było może wyjątkowe, ale praca w pracy postawiła mnie na nogi jak trza
= zapierdalałem
***
cóż tam było wieczorem, któż to wie


25 września, piątek

zatę Żono ma

pewnie było zgrzanie i nerwy, ale odłożyłem niemal wszystko na poniedziałek
niech akceptują
***
w piątek już siedziałaś na wro, ale bez dziadków, i ja tam dojechałem, i duży obiad wszamałem
z czego najbardziej byłem zachwycony sałatą
***
jak tam z powrotem było, kto wie
w nocy dostałem wolne, przygotowałem się na jutro (wiadro, nożyk, termos, budzik, rozkład)
***
hitem dnia było, że załatwiłaś nam pilot, yei!
życie zaczyna się od nowa
i jeszcze foto z empiku


26 września, sobota

zatę Żono ma

skoro musiałem wstać o 5:30, no to przebudziłem się o 3:44
udało się zasnąć
***
wstawanie po ciemku, herbata, kanapki i szlus
przypomniało mi się, jak kiedyś jechaliśmy na te kajaki, co to jednak nie wyszły
Kaszuby rankiem wspaniale
pierwsze zwiedzanie terenu, choć z początku nieśmiale, ale poskutkowało prawie pełnymi wiadrami koźlaków i prawdziwków, było trochę cięcia i przedzierania się przez drzewka, ja zawsze wolniej (po co się spieszyć)
i już była satysfakcja
***
śniadanie
drugi przelot, nie wiem, po co w sumie zbierałem te maślaki (owo nienasycenie), potem wspaniałe zbocze, aż zmachaliśmy się, wstało słońce, wyjątkowa forma zbierania tych dorodnych okazów
już się nawet zmęczyłem, uznałem, że starczy
postój na rydze i leżenie na mchu
a, nie dodałem, że muchomory wszędzie ślicznie wyglądały
***
już schodziliśmy, kiedy jeszcze jeden las
w końcu też coś znalazłem
"jeszcze jednego prawdziwka bym chciał"
za to ja dopełniłem koszyk 3 gigantami obok sterty gruzu i brzózek
grzybobranie życia
***
w domu jeszcze przepakowanie, grill w pełnym słońcu,
ech życie wypoczyn
nadoiłem się piwa, jeszcze rundka dookoła domku, z czterema wróciłem
***
powrót, wszyscy śpią
potem się zaczęło, i jeszcze wieczorna obróbka
dużurowanie, ale fajnie było


27 września, niedziela

zatę Żono ma

szczególnie miło rano
mimo że podczas jedzenia jajecznicy z grzybami dziecko upadło
normalka
***
był poranny spacer z palmą i Staccato
i grzybiarze wciąż wracali, w ogóle słonecznie (wczoraj to dopiero piękny dzień był!)
***
potem robiliśmy objazdówkę Stogi/wro/os.mm/
gdzie zostawialiśmy grzyby albo obżeraliśmy się tortami
***
na wro leciał ostatni Indiana Jones
na os.mm byłem na spacerze do intera, gdzie podjadłem i narobiłem zakupów
jazda ślimakiem, z przepiękną barwą światła, jakie padało na wzgórze Oruni Górnej, ekstra, widok podobnie, jak ostatnio tamtędy zjeżdżałem
***
w domu, po wieczornych, uzbrojony w dwa piwa do nocy machaliśmy grzyby w takich i innych opcjach, a wymienię:
czyszczenie do suszenia (sobota)
obieranie maślaków i zasłowikowanie ich (sobota)
zupa grzybowa
farsz z kozaków do ciasta francuskiego
uduszone grzyby (podgrzybki i inne mniejsze) do kaszy gryczanej
parę prawdziwków w innej zalewie
pocięcie reszty do suszenia
***
marudziłem, ale tak mam


28 września, poniedziałek

zatę Żono ma

dzień próby (był taki film)
ach racja, jeszcze w niedzielę w nocy się znerwiłem, ale posłałem maila, co o tym myślę
dokończyliśmy (nadludzkim wysiłkiem) książkę (w chuj poprawek) i prawie poszła
ekspresowo zrobiliśmy pismo i ono poszło definitywnie
kolejne posłałem, a następnego dnia szczęście miałem
***
pewnie bez spacerniaka, bo i tak później, a na 19 w domu
gdzie odebraliśmy album (dziękujemy Rafał) (achy, ochy)
potykaliśmy się o wieczorne i wyjście (gdzie i tak byłem spóźniony) (= kwas w piwnicy)
pobiegłem przez las 20 min
***
chyba ze 2 lata nie miałem gitary w ręce
zapomniałem jak się gra oraz co się gra
powolutku powolutku zaczęło nam (wszystkim) coś świtać
ponieważ jest wygłuszone (Juliusz), to wszyscy grają 3 razy głośniej
przypomniałem sobie moje własne, ulubione, wypracowane brzmienie gitary i pieca,
prehistoria
***
padało mocno jak wracałem do domu
a Ty zrobiłaś grzyby w słoiki, wspaniale
już i tak noc była


30 września, środa

zatę Żono ma

no kurwa wreszcie się skończyło, wpisywałem się do bazy za zaległe dni 3 godziny
***
kupiłem bilety, teraz pora na pociąg
przeczytałem bieżące
zjadłem obfite śniadanie oraz wczorajszą grzybnię, został mi gruszkowiec grzybowy
pokrojone pomidory czekają, a ja już jestem pełen
czytam "Psią trawkę"
mimo że "Europy na peryferiach" został mi kawałek (10 s.) do domu, ta, ja w domu przeczytam
bo nie chciało mi się dźwigać (dzisiaj środowa najebka), a już zacząłem fragmentami wcześniej, więc chcę się wywiedzieć, co w tym kryminale
zaliczyłem dusty (wrzuciłem coś do przesłuchu w domu na przyszłość) (jasne)
nawet nie mam po co iść do biedry, choć zapomniałem wczoraj musli
to może bym teraz popracował?
***
https://pistonspoland.wordpress.com/
tutaj ładnie się pisze, więc pewnie będę częściej
***
mam nadzieję na dalszą część Napoleona Solo, który jest strasznie klasowy, że ach, stąd dopiero teraz rozumiem plakat "The Venetian Affair"
w Polsce chyba brak tego aktora, tam musiał być jakiś szał
***
Perfume Genius — Too Bright (2014)
odnalazłem sobie
***
To Trap a Spy
Luciana Paluzzi już pokazała co ma i jaka jest zła w filmie 01
***
jakoś tak nie miałem czasu na wzruszenia, choć park owszem był
fota też była, jesień w parku dopiero się zaczyna
wrócił przystanek, a ja aż sobie pobiegłem
***
życie (ŻYCIE) atakuje dziećmi i pracą, więc zaczęliśmy tak minorowo (ja chyba nie dożyję takich spraw)
granie i zmyliśmy się o 20
***
znowu biegłem, a potem znowu biegłem
niby byłem o 20:30 i odłożyłem (kilkanaście razy) dziecko do snu, ale potem też zasnąłem do 21:30, więc nic z tego nie było, a jak wstałem, to się okazało, że połowa alkoholu wyparowała — bez sensu
***
popakowaliśmy się na jutro i siup, padłem


1 października, czwartek

zatę Żono ma

jesteś z rana zła, bo dziecko o 6
a ono zawsze się cieszy, kiedy mnie widzi, w głos
bluza mi zatęchła a budzik nie obudził
ale szczęśliwie już go miałem w dłoni w oczekiwaniu
***
muszę tutaj burdel ogarnąć
bo że czeka mnie wiele winyli do odrzucenia to fajnie
***
wzruszyłem się, czytając art. o Reggie Millerze (przypomniało się 30 na 30)
***
oki, posprzątałem z biurka za pół roku
to może teraz do pracy?
***
słaba nowa Lana del Rey
jedynka Wolfmother ma już 10 lat!
odsłuch turntable
***
odhaczyłem 950. pozycję
***
odwiedziny szpitalne, wszystko cacy
***
ludzie mają problemy ŻYCIOwe, a ja mam problemy z realizacją perkusji
Tomasz Dolny i "Headache" oraz "Swept Wing"
https://soundcloud.com/johannvreen/kevin-arnold-headache-1996
https://soundcloud.com/johannvreen/kevin-arnold-swept-wing-1996
stają się jakimś amerykańskim marzeniem ideału:
https://www.youtube.com/watch?v=LgL0WJ1xAQ8
Endriu i "Shame to swallow"
https://myspace.com/kevinarnoldpoland/music/song/shame-to-swallow-38041391-40177984
okazało się bardzo dobre, a ponadto (czego się nie spodziewałem wtedy) starsznie rżnie z Appleseed Cast, a Endriu zrealizował to bez znajomości tegoż
***
więc nie było takich malgnowych szaleństw i rozpuszczania się w sobie jak w zeszłym roku, podczas okresu położniczego — bo "robotę" miałem
pierwszy luck — z kapsla wygrałem kolejne piwo
drugi luck — do kolacji oglądałem fragmenty Reggie Millera i autentycznie wzruszyłem się do łez
trzeci luck — odpakowałem Deerhuntera (tego starego)
czwarty luck — ale zanim go posłuchałem, sprawdziłem Ampacity, a potem tłumaczyłem sobie, że Umpa 2 ma drive (cała poszła)
piąty luck — w końcu posłuchałem krążka i skatalogowałem przedostatnie płyty
spać
00:22


2 października, piątek

zatę Żono ma

problemy te nieogarnialne dla mnie, na razie są poza moim zasięgiem, moim jest tylko 60 groszy na bułkę — udało się!
spacerniak i już w pracy, drugi budzi zadzwonił jak trza
plecak cięższy, ale będą zajęcia, cieszę się, że już mam zaplanowane przejazdy
wczoraj mnie to męczyło
no i bez dolegliwości, mimo późnego położenia się, to pewnie przez to zaangażowanie katalogownicze, jej
***
Mission to Caracas (1965) DVD
jakość tych DVD jest nieco naciągana, no ale
***
To Trap a Spy
miewa bardzo poważne momenty, zwłaszcza przemówień, a Vaughn jest taki serio
no chyba że sobie przeuroczo żartuje, mam wrażenie, że kobiety z nim grające są autentycznie pod wrażeniem
i do tego JAWS!
zaraz po mega scenie w elektrowni
ojej, wzruszyłem się ślicznym, bezpiecznym, rodzinnym zakończeniem
***
Rameses III — I Could Not Love You More (2009)
nie okazało się moją miłością
ale taki krążek na El-muzykę przydałby mi się w sam raz
taka relaksacyjna
"ludzie zanurzeni w technicznym brzmieniu nieświadomie odnajdują wspólną płaszczyznę porozumienia, a związane z tym emocji ugruntowują poczucie wspólnoty i harmonii — ich czakry harmonizują się"
ok, a bez żartów, to jest tutaj psycho-folk Dreamend, który już zrobił wyrwę w moim wymiarze odczuwania, więc jest genialnie chwilami
...
2 paszteciki w cenie jednego
krótkie spodnie
...
kosz
...
(tu są te kropki, w które miałem wpisać wizytowanie w szpitalu)
...
od jakiegoś czasu, w pijackiej fazie wymieniam się z chłopakami mp3 i teledyskami, bo jednak nagranie Ampacity nie przekonuje nas, podobnie jak STERYLNOŚĆ realizacji w radiu Gdańsk, ciekawe jak na tym wyjdziemy
***
jakby wieczór kawalerski, którego nie miałem — było w nim wszystko jakby, katalogowanie, smutne płyty, piwo i film już na zjazd