środa, 9 października
My Drogi i Miłościwie Nam Panująca odkrywamy, że jest pogoda i statki pływają, wciąż trwa lato, choć na morzu zimno jak cholera, przez cały dzień więcej pływamy niż chodzimy, ale zaliczyliśmy jeden z punktów wycieczki i przeżyliśmy.
My Drogi i Miłościwie Nam Panująca odkrywamy, że jest pogoda i statki pływają, wciąż trwa lato, choć na morzu zimno jak cholera, przez cały dzień więcej pływamy niż chodzimy, ale zaliczyliśmy jeden z punktów wycieczki i przeżyliśmy.
French Connection II (1975) z poprzedniego wieczora nie był zjawiskowym przeżyciem, aczkolwiek niepozbawiony dobrej gry aktorskiej, jakkolwiek niepotrzebnie sfinalizowany ostatecznym rozwiązaniem.
Pobudka dość późna i niechętna. Śniadanie bogate, kanapki urozmaicone — aczkolwiek przez pół dnia towarzyszyła mi obawa, że jedzenia będzie za mało. To pewnie w związku z tą "chorobą morską".
Przyjemna niespodzianka nr 1 — targ rybny jest i działa i jest prawdziwy i dla starych babć.
Przyjemna niespodzianka nr 2 — fort Saint Jean oferuje wspaniałe widoki na port, a my mamy prawdziwe zdjęcie.
Przyjemna niespodzianka nr 3 — MUCEM jest fantastyczną konstrukcją architektoniczną wartą wielu zdjęć i wypoczynku na tarasie i jest wyposażony w niezłą księgarnię.
Przyjemna niespodzianka nr 4 — płyniemy (28E + 25E) i widoki już są tego warte. Oglądamy calanques cokolwiek to jest. Prócz tego kolory morza, skał i spokojnych zatoczek. Rejs na jaki można sobie pozwolić, bo trudno byłoby zobaczyć to w inny sposób. A jest ślicznie tam. I podobno można się wspinać po skałach. Tyle że strasznie zmarzliśmy w drodze powrotnej, potwornie wiało i czułem się jakoś niewyraźnie.
Na szczęście wracamy do domu, przypadkowo widzimy łuk tryumfalny. Jemy danie, którego głównym elementem są smażone pieczarki z cebulką — nie wiedziałem, że tak można, ale wyszło pysznie. Podobnie jak zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz