3 czerwca, poniedziałek
Odcinek z historią o wstawaniu nocnym oraz ze wstawaniem nocnym
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na króciutko wesolutko między jednym a drugim spaniem.
Chyba ciepło, biedra, maślanka, Pessoa, zdanżam. Tomek przetłumaczył fragmenty, a mnie się dzisiaj lepiej czyta te wierszydła. Bo nie treść mnie interesuje, a bardziej bardziej jego heteronimiczność i ta cała story.
Dzisiaj game 7 — zaczyna mnie to kręcić.
Jazda, spanie w ciągu dnia (który to już raz?), poszedłem, zagrałem, napiliśmy się na schodach, Wojt mnie rozluzował (nocne pyrkanie — nocne wstawanie). Było zabawnie i to wszystko już wiesz, bom zrelacjonował z dokładnością co do. Zatem po zumbie i przytulanka do prawej krawędzi. (wciąż nieprzyzwyczajeni).
==============================
4 czerwca, wtorek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca trochę tu i trochę tam, wciąż niewiele.
Niezwykły poranek po emocjonującej nocy. Git, mimo że szaro.
Ponadrabiałem drobiazgi i popielęgnowałem swoje rozkręcenie z game nr 7.
I ten wielki stres związany z opuszczonym od lutego doktorem, to on mnie pewnie trzymał w trzeźwości ponocnej (stres, nie doktor). Ale upiekło się. Uff.
Zatem zimno po wyjściu, nowy rożek, Stogi, zdjęcia, pocztówka doszła, likier kokosowy, ubieram się w długie spodnie, wracam idę spać, bo te dwa dni mnie wykończyły. (miała być próba, ale przesunięcie na piątek).
Odcinek z historią o wstawaniu nocnym oraz ze wstawaniem nocnym
My drogi i Miłościwie Nam Panująca na króciutko wesolutko między jednym a drugim spaniem.
Chyba ciepło, biedra, maślanka, Pessoa, zdanżam. Tomek przetłumaczył fragmenty, a mnie się dzisiaj lepiej czyta te wierszydła. Bo nie treść mnie interesuje, a bardziej bardziej jego heteronimiczność i ta cała story.
Dzisiaj game 7 — zaczyna mnie to kręcić.
Jazda, spanie w ciągu dnia (który to już raz?), poszedłem, zagrałem, napiliśmy się na schodach, Wojt mnie rozluzował (nocne pyrkanie — nocne wstawanie). Było zabawnie i to wszystko już wiesz, bom zrelacjonował z dokładnością co do. Zatem po zumbie i przytulanka do prawej krawędzi. (wciąż nieprzyzwyczajeni).
==============================
4 czerwca, wtorek
My drogi i Miłościwie Nam Panująca trochę tu i trochę tam, wciąż niewiele.
Niezwykły poranek po emocjonującej nocy. Git, mimo że szaro.
Ponadrabiałem drobiazgi i popielęgnowałem swoje rozkręcenie z game nr 7.
I ten wielki stres związany z opuszczonym od lutego doktorem, to on mnie pewnie trzymał w trzeźwości ponocnej (stres, nie doktor). Ale upiekło się. Uff.
Zatem zimno po wyjściu, nowy rożek, Stogi, zdjęcia, pocztówka doszła, likier kokosowy, ubieram się w długie spodnie, wracam idę spać, bo te dwa dni mnie wykończyły. (miała być próba, ale przesunięcie na piątek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz