poniedziałek, 20 czerwca
Tradycyjny rytuał z podróżą na Morenę (wersja z pogodą słoneczną). Temat na większe opowiadanie. Próba przed piątkową chałturą (tradycyjnie b. dobra), Endriu machnął mały master "Twilight Satellite (lepiej, aczkolwiek zmierzam się ku myśli, że należy to zmiksować ponownie, z klasyczną, czystą perkusją).
wtorek, 21 czerwca
Marakasy
Gej parkowy, Kieł, Bauman 44, koty, bułki z serem (Tomek), ptasie mleczko (nie-marshmallows). W zaciszu kuchni dokonaliśmy z Irkiem ustaleń wydawniczych.
***
Pyszczku: złoto, kawa i przygody. Niektórzy to mają szczęście. A mnie to nigdy nikt na kawę nie zaprosił!
***
True Grit (2010) to chyba najsłabszy film braci Cohen, jaki widzieliśmy. Z naszego punktu jedynie sposobność by zobaczyć (już nie) koleżankę z pracy w wieku 14 lat. Oprócz tego w ogóle nie widzę sensu dla powstania tego obrazu. Ot, ktoś lubi kręcić filmy, a ktoś nagrywać piosenki. Niektórzy wychodzą na tym lepiej.
***
"Kasztany". Od wczorajszego wieczora, przez cały dzień dzisiejszy na tapecie zestaw polskiej piosenki z lat 50. i 60. Poezja, petarda i padam. Nieustająca zwyżka nastroju, miałem wrażenie, że przez te osiem godzin uśmiechałem się do monitora. Cha-cha (taki taniec).
środa, 22 czerwca
Ależ ma pan piękną żyłę
Tradycyjny rytuał z podróżą do Wrzeszcza (wersja z pogodą słoneczną). Tym razem kebab w bule (takie sobie małe przyjemności robię. Przystanek w parku koło starego browaru (w zeszłym tygodniu niemożliwy z powodu intensywnych opadów deszczu). Roth wciąż znakomicie. Sam bym tego lepiej nie ujął. Z okazji słońca znów dziewczęta pokazują wszystko czego nie powinny były. "Zwrotki" wychodzą nam coraz bardziej bardziej. Jestem emocjonalnie zaangażowany podczas każdorazowej naszej projekcji tego numeru.
***
Rano dałem sobie pobrać krew. Po drodze trochę mi się moczu ulało. Dokończyłem szósty (ostatni) mecz finały i dałem się porwać wzruszeniu.
***
Z cyklu z kim zbierać kasztany (Whitney in Malibu, CA):
(ztąd: http://girls.sportsbybrooks.com/index.php?action=dosearch&tag=glamor&os=14)
Tradycyjny rytuał z podróżą na Morenę (wersja z pogodą słoneczną). Temat na większe opowiadanie. Próba przed piątkową chałturą (tradycyjnie b. dobra), Endriu machnął mały master "Twilight Satellite (lepiej, aczkolwiek zmierzam się ku myśli, że należy to zmiksować ponownie, z klasyczną, czystą perkusją).
wtorek, 21 czerwca
Marakasy
Gej parkowy, Kieł, Bauman 44, koty, bułki z serem (Tomek), ptasie mleczko (nie-marshmallows). W zaciszu kuchni dokonaliśmy z Irkiem ustaleń wydawniczych.
***
Pyszczku: złoto, kawa i przygody. Niektórzy to mają szczęście. A mnie to nigdy nikt na kawę nie zaprosił!
***
True Grit (2010) to chyba najsłabszy film braci Cohen, jaki widzieliśmy. Z naszego punktu jedynie sposobność by zobaczyć (już nie) koleżankę z pracy w wieku 14 lat. Oprócz tego w ogóle nie widzę sensu dla powstania tego obrazu. Ot, ktoś lubi kręcić filmy, a ktoś nagrywać piosenki. Niektórzy wychodzą na tym lepiej.
***
"Kasztany". Od wczorajszego wieczora, przez cały dzień dzisiejszy na tapecie zestaw polskiej piosenki z lat 50. i 60. Poezja, petarda i padam. Nieustająca zwyżka nastroju, miałem wrażenie, że przez te osiem godzin uśmiechałem się do monitora. Cha-cha (taki taniec).
środa, 22 czerwca
Ależ ma pan piękną żyłę
Tradycyjny rytuał z podróżą do Wrzeszcza (wersja z pogodą słoneczną). Tym razem kebab w bule (takie sobie małe przyjemności robię. Przystanek w parku koło starego browaru (w zeszłym tygodniu niemożliwy z powodu intensywnych opadów deszczu). Roth wciąż znakomicie. Sam bym tego lepiej nie ujął. Z okazji słońca znów dziewczęta pokazują wszystko czego nie powinny były. "Zwrotki" wychodzą nam coraz bardziej bardziej. Jestem emocjonalnie zaangażowany podczas każdorazowej naszej projekcji tego numeru.
***
Rano dałem sobie pobrać krew. Po drodze trochę mi się moczu ulało. Dokończyłem szósty (ostatni) mecz finały i dałem się porwać wzruszeniu.
***
Z cyklu z kim zbierać kasztany (Whitney in Malibu, CA):
(ztąd: http://girls.sportsbybrooks.com/index.php?action=dosearch&tag=glamor&os=14)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz