od poniedziałku no po prostu jestem zajebany robotą, nawet nie mam kiedy tego wsadzić
po południu pracowałem nad columbusem
we wtorek umówiłem się z Wojtkiem, a co, jak nagrywać — to nagrywać: polecieliśmy resztę gitar oraz kilka wokali do poprawki; nie wiem, jak teraz, ale w sali na słuchawkach stoner-rockowy fragment wręcz przypalał zelówki
bez próby, więc obrabiałem pliki Wojtka
we czwartek kosz — choć mnie to specjalnie jakoś nie rozluźniło, było nas tylko 3, grałem nieczysto, więc miałem wyrzuty sumienia
we czwartek kosz — choć mnie to specjalnie jakoś nie rozluźniło, było nas tylko 3, grałem nieczysto, więc miałem wyrzuty sumienia
w ramach terapii uspokajającej zarzuciłem "live and let die" z hiszpańskimi napisami — to działa




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz