czwartek, 15 grudnia 2011

wzorowy syn



poniedziałek, 12 grudnia

Na początek sprawić sobie trochę bólu. Nie bolało. Ba, nawet wiedzieliśmy, do robimy. Prawą górną ósemkę. Nie miałem w życiu ekstrakcji, gdyby ktoś pytał. Zbyt wrażliwy jestem.
***
Spacerek i wizyta domowa. Ołkej. Przemiana Piotra w Edwarda następuje niemal na moich oczach. Wobec dawnej niewidoczności odhaczyliśmy zestaw obowiązujących tematów:
— Teneryfa jest
działka jest
Jan jest
skok jest
kajaki jest
piesze wędrówki jest
jacht jest
norwegia jest
muzycznie jest
święta jest
który jest młodszy: Leszek czy Wiesiek jest
wszystko jak trzeba i bardzo na miejscu. I zadowolenie. Wzorowy syn.
Natomiast natomiast.
Wobec nowych, świeżych, dopiero co poznanych faktów (łał), tekst "dobrze, że ze wszystkich złych cech odziedziczyłeś tylko upodobanie do muzyki" jest dowcipem wieczoru. Tak, wiem, To wcale nie jest śmieszne. Ale jest takie pokrętne. Biorę rekwizyt, zamierzam się i mówię. Mnie to bawi.

wtorek, 13 grudnia
W sumie każdy wiedział, że tak będzie. Po niedzielnym locie, jakby by nie było, zmierzającym ku niższym partiom atmosfery, upadek musiał być bolesny. Auć. To było wyrżnięcie w glebę wprost. Totalne. Bezgraniczne. Przem nieźle to wyczuł. Nawet nie wiem, jak mam opisać poczucie bezbrzeżnego rozczarowania, jakie mi towarzyszyło. Moje własne życzenia urodzinowe (te inne) przestały działać. Nie, nie, prezenty były wspaniałe. I te spodziewane i te niespodziewane. Dziękuję.
Natomiast natomiast.
Mamy już czwartek. Czas, czas, czas.
Uznajmy, że w pewnym czasie urodziny przechodzi się nieco inaczej niż drzewiej. Zawszeć jest to jakaś opcja maskująca.
Więc z innej strony: nagrywaliśmy z Przemkiem wokal do 3 nowych numerów i to było miłe. Co prawda nieco doskwierał mi mróz na prawą dłoń, ale przy przymknięciu powiek można było się oddać magii "black hole". To dobra kwestia jest.

Brak komentarzy: