czwartek, 8 grudnia 2011

PENTAGO baby!


sobota, 3 grudnia
Pentago. To taka gra, w której przegrywam 18 razy na 20. I to tylko dlatego, że tę drugą wygraną mi pokazano.

Z cyklu, jak być miłym dla kobiet:
— Widzisz, jednak jesteś w czymś lepsza ode mnie.
***
Cywilizacja poprzez wieki. To taka gra, w której bardzo długo czyta się zasady. I na chwilę obecną granie w grę kończy się na czytaniu zasad właśnie. Ale to jest całkiem ekscytujące. A gdzie postawić znacznik? A punkty podlicza się po każdej kolejce? A siła wojska? To znaczy, że mogę użyć Juliusza Cezara, czy nie mogę? I takie tam. Fascynujące.
***
I Was a Teenage Werewolf (1957) — nie było ani specjalnie śmieszne, ani specjalnie fajne. Więc pierwszy punkt programu mało zachęcający.

The Mole People (1956) — to już było coś, ale znowu nie takie emocje, jak dnia poprzedniego. Szczęśliwie frytki ponownie nie zawiodły (w przeciwieństwie do kebaba).


Nude on the Moon (1961) — no i to okazało się hitem drugiego dnia. Warto było czekać!

Pyszczku oceniła całokształt działalności na jakieś 4/10 — co oznaczało, że za mało było
tych smaczków, co na ostatnim filmie. Cóż, taki los.

niedziela, 4 grudnia
Der spacer. Wrzeszcz, Wrzeszcz, Wrzeszcz! Czyli "moje" okolice. Czyli znowu u siebie. Wspomnienia i okoliczności. Ciekawostki i stare bramy. Oldschool i stara szkoła. Heh. Długo i dobrze.
http://ibedeker.pl/spacery/ibedekerowy-spacer-po-gdansku-wrzeszcz-dolny-2/#axzz1fwNfdfaF
***
Tradycyjna Barbórka. Tradycyjne ciasto. Tradycyjna kanasta. Ja wymiatam. Po całości.
Nieźle.

Brak komentarzy: