wtorek, 8 lutego 2011

Touch of Evil (1958)


wtorek, 1 lutego
Jechałem, jechałem, aż dojechałem na próbę. Było gorąco, ale wyszliśmy zwycięsko. Pomodlimy się i wszystko będzie git. A zdjęcia są w ogóle od-lot.

Do snu było powiększenie w tv. Nigdy nie oglądałem, go w całości.

środa, 2 lutego
Miały być skoki, ale była robota. I bardzo dobrze. W końcu w końcu (aż miałem wyrzuty sumienia) zabrałem się znowu za "bathroom" Wojta. I nieźle, zaliczyłem basa, dodałem hand-clapsa i coś tam zaczyna grać. Basowe beczki z ostatniego razu grają dobrze.

Dokończyliśmy "Touch of Evil" (1958). Trudno do tego podchodzić, jak do arcydzieła, ale coś — oprócz pewnej sztuczności/teatralnego aktorstwa — w tym filmie jest. Ujęcia i obsada aktorska robią wrażenie. Można się zakochać w transwestytywnej postaci Marleny Dietrich z miejsca. No i jest to wzór na to, że "To nie jest kraj dla starych ludzi" miał w czym wybierać.

czwartek, 3 lutego
Chyba wolne, chyba robiłem Wojta drugiego.

Brak komentarzy: