wtorek, 10 sierpnia 2010

ameeeryka

wtorek, 3 sierpnia

Dokończyłem robotę ze Śnieżnikiem, a potem, z powodu intensywnych opadów deszczu, postanowiłem się rozerwać przy oglądaniu 2010 ESPY's Awards, czyli nagrody tv sportowej. Takie oskary, tylko 5 razy krótsze i o wiele ciekawsze. Ależ fantastyczny okazał się ten program w jakości HD. Oprócz dużej dozy klipów sportowych (nominacje, przypomnienia, do wtóru am. muzy), dwa filmiki dokumentalne o bohaterskich trenerach (w jednym narratorem był Kiefer Sutherland, innego bohatera zapowiadał Samuel L. Jackson), do tego prowadzący, który rozpoczął zabawę od sporej liczby dowcipów, w dużej mierze na temat The Decision (temu poświęcono nawet specjalny skecz ze Stevem Carellem), były też inne tematy żartów. Oprócz tego spora hustawka "prawdziwych emocji": od pełnego śmiechu, po wzruszenie, obok poczucie szlachetnego patriotyzmu. Nie wiem, ile razy łapałem się podczas tej półtorej godziny, że mam łzy w oczach. Ci amerykanie umieją to kręcić.


środa, 4 sierpnia

To był o jeden kiepski film za dużo w ostatnim czasie. W dodatku trzeba przyznać, że jakość obrazu obecnie w kinie ma się nijak do jakości, którą uzyskuję na naszym komputerze-laptopie (oczywiście w przypadku obrazów HD). "Uczeń czarnoksiężnika" z Cage'em oran (na szczęście) Moliną był typowym disneyowskim produkcyjniakiem, który należy ominąć. Tyle że miejsca na "Inception" były już zajęte.
Grunt, że bilety za pół ceny, najedliśmy się pączuszkami i paluszkami. Szkoda, że temperatura wieczorem nie była taka wypasiona, jak ostatnim razem, zatem spacer nie był tak wakacyjno-relaksujący. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak pakuje się jarmark i po ile są golonki.

Brak komentarzy: