wróciły po 3 latach!
The Deadly Mantis (1957)
modliszka w sumie ok, zima w dekoracjach ze steropianem, szybki romans w eleganckich kostiumach, standardowe kino, ten "seksizm" to taki delikatny, muzyka fatalna (lata 50.), końcowe sceny zabawne i imponujące (wiele fajnych foto w necie)
The Beach Girls and the Monster (1965)
szalona jazda kryminalno-obyczajowa, bandy surferów i LAMBADZIAR tańczących do szpulowca na plaży, młodzieńcze dramaty, zła macocha, za to muzyka (nie Frank Sinatra Jr.) znakomita w treści i klimacie, fatalnie złe i piękne sceny jazdy autem z projekcją tylną
The Tingler (1959)
nie oglądałem ponownie
World Without End (1956)
pierwsza znana postać, Rod Taylor, więc znowu posądzenia o seksizm nie do końca zasadne, bo to postać komediowa przecież, właściwie film przygodowy, western!, element SF, to kiepskie dekoracje i lot kosmiczny, akurat w stylu "Time Tunnel", rozgrywka stricte amerykańska ("walczymy o pokój"), racja — pająki były wspaniałe, był technicolor i panoramiczny obraz
The Three Fantastic Supermen / I Fantastici tre supermen (1967)
i tutaj już był szał, przecież to Kommissar X przebrany w rajtuzy i pelerynki! zagrali dokładnie te same role, dodawszy przygłupa w stylu Jima Carreya; <>; włoska muzyka, wspaniałem włoskie wnętrza i architektura, cała reszta do wyrzucenia = oglądania, z przytupem; dla mnie niewiele nowego; są 3 części
Satan's Cheerleaders (1977)
to dla mnie hit przeglądu, ze względu na dialogi, bezpośredniość (niemal wulgarność) tej młodzieży, a także irracjonalne elementy zachowania postaci
<<"grindhouse i golizna"; początek parodiuje "high school comedies">>
najśmieszniejszy i najbardziej zły film
At The Earth's Core (1976)
brytyjska kostiumówka (co słychać i widać), wzmianka o Peterze Cushingu, ja zaś wiedziałem, że Caroline Munro; lalkowo-gumowe potwory przywołują etap muppetów w filmach dla dorosłych, czyli "The Dark Crystal" (1982); miła przygodówka z treścią z powieści XIX-wiecznych fantastycznych
Cellat (1975)
w tym przypadku nie miałem zastrzeżeń do tureckiego kina, pewnie lepiej niż takie w polskim wykonaniu, o ile "kino zemsty" nudzi mnie ze względu na schematyzm (tutaj też podobnie), to uroda aktora oraz jego nienaganny i elegancki ubiór robiły na mnie dobre wrażenie (gorzej z grą aktorską i przedstawieniem złych/opryszków/złoczyńsków), owszem prostota wynikania akcji porażająca, ale już się na to uodporniłem, do tego znakomita muzyka wraz z tematem przewodnim
Night of the Lepus (1972)
bardziej kino katastroficzne niż horror, tyle że główny bohater wybrany niefortunnie (rój czy szarańcza są bardziej wiarygodne), widać ten wysoki budżet, klasę aktorów, a nawet dobrze napisany scenariusz, jedynie banda królików siedzących w sklepie, przeczekujących dzień w oczekiwaniu na noc była poza zrozumieniem
Night of the Lepus (1972) in The Matrix (1999) |