7 września, sobota
My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy wolno wolną sobotę a na pewno ja.
Wstaję i znajduję zajęcie w przesuwaniu napisów. Bo muszą pasować do wersji mkv filmu. Taki relaks. Ponadto zużywamy na śniadanie resztki jedzenia z lodówki (wędzonki) i bardzo dobrze. Miała być praca, ale z tego niechcenia zakupy przydomowe (cola i chipsy).
My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy wolno wolną sobotę a na pewno ja.
Wstaję i znajduję zajęcie w przesuwaniu napisów. Bo muszą pasować do wersji mkv filmu. Taki relaks. Ponadto zużywamy na śniadanie resztki jedzenia z lodówki (wędzonki) i bardzo dobrze. Miała być praca, ale z tego niechcenia zakupy przydomowe (cola i chipsy).
Ach, ponadto dysk odmówił posłuszeństwa, ale aż tak bardzo się nie przejąłem. Uruchomiłem skanowanie (bo wszystko jest zabezpieczone w innym miejscu) i po ponad dwóch godzinach było gotowe. Czy teraz będzie działać? No nie wiem. A co tam.
Wdrożyłem się w te napisy, cyferki za cyferkami, plus drobne poprawki. Do tego odkryłem kilka szczegółów interpretacyjnych. Na obiad kurczak pieczony z ziemniakami. Jak w końcu przyszła pora, to ścianka aż do zmierzchu i zaprzepaściłem naszą najlepszą piłkę, ale gra była najlepsza jaką mieliśmy. Brawo.
Cuba libre, obrazy lwowskie, czipsy (okropne mniam), odcinki, i wcale nie było komediowo. Nie ma nowego "La tierra de cuochi".
Cuba libre, obrazy lwowskie, czipsy (okropne mniam), odcinki, i wcale nie było komediowo. Nie ma nowego "La tierra de cuochi".
A na foto zaległa hokkaido.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz