wtorek, 22 lutego 2011

Killer's Kiss (1955)

piątek, 18 lutego
W nocy napadało z 10 cm śniegu!
***
Jeżeli bohater "Somewhere" (2010) "prowadzi hulaszcze życie wśród alkoholu", to opisujący nie widział ani jednego ani drugiego. Co do "Lost in Translation" nie ma wątpliwości. Zaś w przypadku tzw. problemów wielkich tego świata zawsze wzbiera we mnie chęć, parafrazując klasyka: "pociągnąć z laczka i poprawić z kopyta". Właściwie zniósł bym cały ten film, bo to fajne kręcenie jest. Gdyby nie cała ta debilna końcówka. Następnym razem drogie rzeczy proszę przesłać do mnie. Mogą być używane.
***
Gralim 4/5 ze zmianą. U Kamila wypadło (ok.) 8/18, 12 zb., 6 as., 2 przechwyty, ale mogłem liczyć niedokładnie bo byłem zalatany. Ale przydało mi się takie bieganie i fajnie się było poprzepychać. Z chłopakami.

sobota, 19 lutego
W nocy znów napadało z 5 cm śniegu!
***
W ramach aktywności zaliczyłem park oraz "Alice's Adventures in Wonderland" Barry'ego. A właśnie, JOHN BARRY NIE ŻYJE. Było to dla mnie zaskakujące, gdyż przez cały czas wydawało mi się, że umarł w roku 1989 i dlatego nie zrobił muzy do "Licence to Kill". Czyli jego szczęście.


Jurek z Elą mieli być o 16. Potem o 16:45. A byli chyba po 18. Zagraliśmy półtorej "Caylusa", więc przetestowaliśmy się na większą liczbę graczy.
***
Killer's Kiss (1955). Bo ja wiem, czy to w ogóle widać, że Kubrick to kręcił? Powiedzmy, jak na rok 1955, mały budżet, schemat kryminału, to NY, czarno-biały obraz oraz sfilmowanie walki bokserskiej to całkiem przyzwoita rozrywka.

niedziela, 20 lutego
W nocy znów napadało z 10 cm śniegu! Tym razem był to puszek, który wręcz ulatywał w powietrze przy każdym kroku. Cudo.
***
Zrobiliśmy wypasiony wypad do outletu. Reklamacja się udała. A ponadto kurteczka, czapeczka, druga czapeczka, opaseczka i wypasione skórzane kozaki za 40 zeta ha?! Powrót śnieżowy równie atrakcyjny i spektakularny w tych okolicznościach. Aż szkoda, że tak szybko szliśmy, że nie było czasu się zachwycać.
***
I Love You Phillip Morris (2009) zaskakująco zabawne, lekkie i do oglądania. No bo czego można się spodziewać od Carreya, który bardzo brzydko się zestarzał. A tu proszę, komedia pełną gębą. Cytat z komentów: "Dziwię się Jimowi że zagrał geja".


Brak komentarzy: