
Poniedziałek — relaks, wtorek — próba w pełnym składzie, zaskakująco o 18. Szybko, wyjątkowo dobrze. Potem film z dzieciństwa, na którym byliśmy w kinie. Wtedy to były przeżycia!
"Młody Sherlock Holmes i piramida strachu".
(nie da się nie odczuć, że w jakimś stopniu ten film Spielberga miał wpływ na filmową wersję Harry'ego Pottera)

Wybrałem się na spotkanie pożegnalne z Ciotką, a wieczorem obejrzałem kawałek meczu (nie piszę: futbolowego) Polska-Grecja 2-0. Odebrałem komputer-laptop.
W czwartek leniuchowałem (no dobra, pilnie przygotowywałem się do wizyty) przeglądając płyty z mp3 i filmami. Odnalazłem JAPANDROIDS (wielka radość).
Poczułem się niezwykle klarownie i spokojnie móc znowu katalogować pliki i archiwizować je poprzez wypalanie. Sama przyjemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz