niedziela, 9 sierpnia
Zdaje się, że w piątek już nie zapomniałem walkmana na salę i poćwiczyłem co tam miałem.W sobotę ruszyliśmy na plażę rowerami z Danką. Była wielka radość, gdyż Skarbie pijąc piwo wygrało piwo extra. Do odebrania w sklepie. O ile nas nie oszukają.
W drodze powrotnej Skarbie zaliczyło żywopłot i szczęśliwie upadło bez szwanku. Roweru nic się nie stało.
***
Zrobiliśmy szybkie oczyszczanie ciał, by zdążyć na autobus oszą o 16:20. I jakież szczęście nas spotkało! Zrobili wyprzedaż książek. Na przykład "Literatura Greków i Rzymian" Kubiaka za 15 zeta, ale wybraliśmy naście innych, do 10 zeta za sztukę. Pełen plecak. Dobrze, że zadzwonił Piotr, bo inaczej zajęłoby to nam jeszcze więcej. Dokupiliśmy 10 piw "Łomża" (mam o nim dobre zdanie) i ruszyliśmy na działkę, gdzie jedząc i pijąc spędziliśmy czas do 21.
***
W niedzielę (ho, ho!) ponownie wyruszyliśmy rowerami na plażę, gdzie nieźle się opalaliśmy. Woda była stosunkowo ciepła, jak poprzedniego dnia (zaryzykowałbym stwierdzenie, że NAWET 19 stopni), ale wiał mocniejszy, chłodniejszy wiatr. Po powrocie nawet nam nie chciało się jeść obiadu.
Wieczorem doobejrzeliśmy do końca "Manhattan" Allena. Oczywiście najbardziej cenię błyskotliwe teksty Allenowskie. Ale co dziwnego, miałem kiedyś ten film przegrany na kasetę VHS, i on urywał się na ostatniej scenie, ale nie było końcówki. I kiedy ogladałem (kilka razy?), to zawsze myślałem, że to jednak kończy się źle — czyli dramat. A teraz patrzę, że to jednak nie kończy się źle — czyli melodramat. Teraz pytanie, czy tamta końcówka na VHS była naprawdę ucięta, czy też jest nieucięta, tylko ja inaczej ją odbieram. Ktoś ma działające video?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz