piątek, 6 grudnia 2013

Odcinek z seansem, a co



22 października, wtorek

Odcinek z Sebadohem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wraz z matką roku (masterczif).

Sebadoh — Defend Yourself (2013)
całkiem przyzwoicie i bez zmęczenia. Oraz nowy singiel Becka. Bagatela 40 min. I się jeszcze zobaczy co tam. Yuck Glow & Behold (2013) ach oczywiście, że nie to samo, no i bardzo dobrze. Nie ten czas, muzyka w ogóle niepotrzebna, ale leciało przez pół niedzieli, tak właśnie nieinwazyjnie.
Odkrycie, że Appleseed Cast gra w Berlinie zelektryzowało mnie i pobudziło do klikania. Pewnie nie pojedziemy, bo za drogo, ale ta ekscytacja możliwością wydarzenia była ekscytująca właśnie. No szkoda, że w Marsylii byli 14 października.
Przebudowali mi lidla, ale rożek wciąż, do tego kolory, których nie oddaje aparat w telefonie. Feria miła dla oka.
Do tego miesięcznik, zestawy obowiązkowe, trochę animacji z Heroes przy okazji zdjęć. Wróciłem nawet wcześnie, na odcinek.



23 października, środa

Odcinek z beką

My drogi i Miłościwie Nam Panująca bylim w kinie.

Ponownie trzeba się było zmobilizować na tabelki, one jednak nie są zwyczajnymi literkami. Nie będzie próby, ale idziemy dzisiaj do kina!

Ale beka — poszedłem i kupiłem bilety kolejowe. No trudno, trzeba będzie jechać. To dziwne, bo podjarka była zrównoważona przeczuciem jak bouillabaisse — nie można zjeść wszystkiego. A tutaj taka niespodzianka. Postanowiłem się nie ekscytować za mocno — przecież muszę się oszczędzać, dzisiaj wyspać, potem 12 godzin jazdy, i co? Robiłem wszystko jak na drożdżach i tylko czekałem w nerwie, czy teraz uda się zapłacić kartą. Nic to — tabelki mnie wyprują.
Trza będzie jeszcze nocleg wziąć, ale to już jest tak nieistotny drobiazg — jedziem!
Dużo reklam, niedobrze na noc, jeść się chce. "Wałęsa" to nie film, a laurka z historii. Plus pokazanie plusów poprzez minusy, taki wybieg, równanie znaczy się. Ale: głos i wąs okej, przypominanka, całościowe przywołanie — jaka to fajna przygoda była, trochę osób się tam spotkało. Przynajmniej wiem co gdzie kręcili. Podobno widać mnie przy żurawiu (nie zwróciłem uwagi, patrzałem na Pawła). Kilka razy widać Van Gogha oraz innych kolegów z planu.
Trochę za długo to trwało i bez przesadnej charakteryzacji wiecznie młodej żony, a ale jednak się wyspałem. Z ręką uniesiona do góry jak łabędź.
Bo dwa razy widać moje chude plecy i rękę jak śpię w kącie. Z Wałęsą. Znaczy się Więckiewiczem.
Ale żeby nie było: są dwie podjarki skumulowane, jedną już trawię, na drugą wybieram książki.



Brak komentarzy: