piątek, 13 grudnia 2013

Odcinek na chwilę przed

 

30 października, środa

Odcinek z zapomnianą dziewiętnastomiesięcznicą

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zorientowaliśmy się dopiero nazajutrz.

W macu szczęśliwi nie są, ale kawę za free dają. Cappucino, tłok.
Oczekiwanej bitki na spotkaniu budżetowym nie było, a te z kolei okazało się gładkie i na szybko. Pozostało zrobić plany na przyszłość. Znaczy się jutro.
Przem przepraszał (oczywiście, że niepotrzebnie) i w ten sposób wcześniej wróciłem do domu. Po drodze upewniłem się co do pociągu — a on jedzie dołem nie górą!
Ty się francuzisz, ja dooglądam "Un maledetto imbroglio". Się z tego dramat jednak zrobił. Kolory (czarny, biały) wciąż ładne. Potem przegląd w necie, zdjęcia, takie tam.
Znalazłem dwie www, jedną na filmy (będą lecieć), drugą na Piero.
A poniżej dwa bohatery: Gadda i Germi.

 

Bo Piero z mega basami na walkmanie ma jednak sens — znakomicie słychać kontrabas.
I chyba z tego niewyspania łeb mnie potrzaskał. Pozmywałem. Odświeżyłem się.
Pograliśmy, spać o tej najbardziej przyzwoitej porze, ale efekt następnego ranka był spektakularny.
A w mieście tamtym to mają te tablice z miejscami filmowymi, ot co.



31 października, czwartek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca już się szykujemy jakby.

Popiszę, bo znowu mi umknie. Napocząłem L'Eclisse (1962). Ładne, niełatwe. Monica Vitti, ze starych zeszytów. Kusi mnie, żeby podczytać z WIELKIEJ KSIAŻKI, bo Antonioni znowu zrobi mnie w chuja i znowu nic nie będę wiedział. Tym sposobem z miłości do starości zapomniałem o amerykańskim napoczętym. Przy okazji przypomniało mi się: film jak film, ale jak nagle w restauracji pierdolnęła bomba to się cały skuliłem. Tak jak wtedy, kiedy w firmie włączył się alarm na korytarzu. Potworne.
Obowiązkowy niezbędnik na podróż pociągiem zrobiony. Fortuna czarna + śliwkowa. Mamy początek weekendu, trza by coś porobić (wino, teksty, obłożyć, wydrukować), ale nie chce mi się. Poleżę, ponierobię. Mam do czytania 3 książki, 2 magazyny.
The Nice — Five Bridges (1970)
co najmniej wydumane.
Dzisiaj kawa biała + spacer = dobrze to sobie wymyśliłem. Pożegnań w pracy nie było. Miałem problem z białymi plamami, ale weekendowe lenistwo mnie dopadło. O 16 się ściemnia, dobrze widać obraz. Nowego meczu nba nie udało się ściągnąć, a na początku sezonu pełnia wyników. 
Tymczasem skończyłem WIELKĄ KSIĄŻKĘ, teraz poszukam parę po indeksie. Rustichelli dajmy na to.
Justin Timberlake — The 20-20 Experience 2 of 2 (2013)
nudy
Kings Of Leon
Mechanical Bull (2013) do posłuchania ot tak
No Age
An Object (2013) teledyski kapitalne, płyty mniej
Lecę na przeciąganie plików z prawa na lewo.


zajęć szał



Brak komentarzy: