środa, 11 grudnia 2013

Odcinek z borowaniem



28 października, poniedziałek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zwiedzamy logów.

Bo próby nie było.
Ale ze wstawaniem było ok, okazało się, że nawet jakieś ciepło jest. A szczególnie wieczorem (wyjście w cień). Nakręciłem się kozacko na popołudniowy stres (Twoje wrażenia jednak mniej przyjemne z wizytacji) (takich już się nie nosi, niemodne), było długo, wymacałem krater, ale poza tym całkiem całkiem. Ten ciepły wiatr!
Pliki działają na cacy (sprawdzałem), dokonałem podliczenia ofert, podczytałem na temat WOW i już skupiliśmy się w wieczornej promocji na kuchni. Chyba jednak top chef — bardziej rozrywkowy i nie krzyczą.
Przywiozłem i zapłaciłem za miód. Ser typu feta/sałatka.


29 października, wtorek

Odcinek z najbliższym świętem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca umawiamy się sprytnie.

Ubrałem kurtkę ppoż, a nie pada. Czytam gazetę zwykłą, bo taka kolej dnia. Trochę nerwów z jednymi i drugimi matołami, ale to się jakoś wyrówna. Teraz o 16 już zmierzcha. I przenieśli nam wiatę. A krasula urodziła myszki. Zmarł Mazowiecki i Lou Reed. Podobno z Wałęsy wycięli całe mnóstwo scen.
Muszę przypominać sobie, że już za chwilę, już za momencik mega podjarka. Nawet sobie słucham na bieżąco, choć wiem, że będzie tylko nowa płyta.
Ponadto pochodzimy sobie po ulicach, zjemy wursta, napijemy się piwa. Książka już jest, jadę z miodem po newsweek, zleciał mi dzisiaj ten dzień na tabelkach że hej.
Konwalie i szacunek!
Tradycyjnie po parku. A tam ciemności kryją ziemniak. Newsweek z Głowackim zakupiony. Pokazywanie zdjęć część druga — ładne one są te zdjęcia. Dwie klepsydry i się zawijam, a gazetę znowu przysłali na stary adres. Umówieni na 15:15 — wypas. Nie to co Ty: "wytargowałam z 10 na 11". Hłe hłe.



Brak komentarzy: