piątek, 31 maja 2013

Zwiedzanie w Milanie, dzień 3



14 maja, wtorek

Zdjęcie z łoża śmierci.
 
Regularna pobudka, regularne wstawanie, nieregularne śniadanie -> jajecznica po włosku (kiełbaska, cukinia), kanapki, wino mieszane i w drogę.
 
Stacja Duomo, Via Torino, lekkie zgubienie, ale okrążywszy budynek, znajdujemy wejście do PINACOTECA AMBROSIANA.

Szału tam nie było, a na pewno nie za te pieniądze (15E), zwłaszcza że obraz Leonarda wywieźli do Japoni. Luini całkiem ok, Tycjan bez rewelacji (jak zwykle), BOTICELLI (odnowiony) śliczny i kolorowy, wielojęzyczne biblie w nieistniejących językach fantastycznie ozdobione i obmalowane. Ghirladiao do wyróżnienia. NAZWISKA: Bramantino, Bassano, Paul Brill oraz Jan Brueghl.
Caravaggio (martwa natura) całkiem wyjątkowo, podobnie jak karton Rafaella. Guido Reni bardzo słabo, ale pałac oryginalny i niektóre sale (kolumny, mozaiki) mogły stanowić cel sam w sobie. (Finał -> biblioteka). Martwa natura z instrumentami muzycznymi nieciekawa, podobnie jak Tiepolo. Rzeźba Canovy. Końcówka rozczarowująca, bo szykowałem się na XIX wiek i owszem Hayez, dzieci (Twój obraz)
 
EMILIO LONGONI, Chiusi Fuori di Scuola:


oraz odrobinę resztek Chagalla, ale to już było wszystko. Rysunki Leonarda, jeden Chrystus i do domu.
Czyli do ogrodu Parco delle Basiliche, gdzie odpoczęliśmy na trawie z widokiem na bazylikę. Kolumnada wcześniej i później, wygodny wypoczyn.


Poszliśmy zobaczyć resztki rzymskiego amfiteatru, naprawdę resztki, Corso Genova, mały staw z gigantycznymi karpiami i sumem, obok niewielkiego publicznego basenu. Kanał Darsena musieliśmy obejść przez Porta Ticinese. Hala targowa + kiosk z rybami.


Następnie kanał Naviglio Pavese, lody z lodziarni (2 x 2,30E — orzech laskowy, kokos, miętowe z czekoladą), idziemy, jest trochę zbyt miejsko, czujemy się nie do końca zmęczeni, ale to już niedługo. Lidl za 800 m i to nas wymęczyło, narobiliśmy już tego dnia kilometrów. I nie ma cydru. Zatem zakupy zastępcze: 1 kg chleba i powrót autobusem 95. Na szczęście jest zaraz (bo jeździ raz na godzinę).
Jazda ok. 20 min, "zwiedzamy" normalne dzielnice.
Jemy makaron z mięsem mielonym i sosem pom. Zmęczeni oglądamy kanały o gotowaniu (jak wczoraj). Lidlowy radler jest baaardzo słaby. Kanały o gotowaniu staną się naszym chlebem wieczornym. Benadetta zamiast radio Nova.
 



2 komentarze:

Adrian Moczyński pisze...

Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.

vreen pisze...

Dziękuję.