wtorek, 28 maja 2013


Dzień Zerowy

My drogi i Miłościwie Nam Panująca pakujemy się niespiesznie. Wiele wątpliwości.

I to nieprawda, że cały dzień się żeśmy pakowaliśmy. Bo jeszcze kilka godzin odcedzaliśmy moszcz jabłkowy, a został się sam sok (mętny, przecierany). Brak gazy. Pracuje. I to jak! Po powrocie również — uf. Muza lecieli, rzeczy się pakowały, letnie w większej ilości, zimne w mniejszej — błąd. Grunt, że mimo pewnego zmitrężenia czasu to były już wakacje. Przynajmniej ja takie miałem. No i do snu się nie udało wcześniej, no bo jak w sobotę o 23?

refleksy
niedziela, 12 maja
Zwiedzanie w Milanie, dzień 1

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpoczynamy wakacje w maju.

gdynia panie

Pobudka w środku nocy — 3:35. Po 4 i 1/2 ha snu! (właśnie, tam metro mówi, że przyjedzie za 2 1/2 min. Doprowadzić się do pozycji pionowej. Transport sympatyczny — deja vu z Paryża. Jedno zwiedzanie lotniska (gazety historyczne) i już wsiadamy.

Podczas 2 godzin lotu śpię, a kark boli (jak zwykle). Łatwy start, lądowaniem nawet nie zdążyłem się pomartwić. Łatwy odbiór bagażu. Łatwy transport do miasta i — niespodzianka — bus kosztuje tylko 5E. Niestety bilet na metro nie kosztuje 1E, ale 1,5E. Stąd karnet 10-przejazdowy 13,80E zamiast spodziewanych 9,20E. Łatwo jedziemy i łatwo trafiamy. Pogoda wiosenna.

modnie

Architektonicznie jest całkiem włosko. (mówię o dzielni mieszkalnej, którą już znam). Językowo również, a nasze mieszkanie jest właśnie takie jak na zdjęciach. Dowiedzieliśmy się o meczu, prawie wszystko jest, na zakupy!

style i tramwaje

C niecałe 5 min stąd, duże zakupy (48E), ale nie ma cydru. Jesteśmy głodni, zmęczeni, jemy szybki obiad (makaron z cukinią i sosem pom.). Pijemy małe kawy, idziemy pieszo do miasta powoli, oglądamy (ok, godziny). Katedra!

wystawowo

Świeci w słońcu, tłumnie, galeria Emmanuela, Ferrari sklep, H&M (rozczarowanie), spacerujemy, do zmęczenia dołączyły chłód, ból gardła, katar i ból pały (kolejność dowolna) — witaj początku przeziębienia!

żeby nie było

Znalezione muzeum Poldi Pezzoli oraz Teatr della Scala (nieduży ten Mediolan) i w zmęczeniu jedziemy do dom. Szamanie słodyczy i czipsów. Grappa — okropna (ale co, ja nie wypiję?). Z coca-colą idzie (2 litry za 1E!). Spać o 22. Łaaadne mieszkanie. (fotograficznie przyjdzie pora na nie). 

Rymowanka z agentem:

ko-zi ser
ko-zi ser
przed siódemką dwoje zer


in, in, im

poniedziałek, 13 maja
Zwiedzanie w Milanie, dzień 2

My drogi i Miłościwie Nam Panująca kontynuujemy z MPP na początek tradycji zwiedzania.


na co patrzacie?

Nocna czernina. (bo tutaj w domach żaluzje/rolety są obowiązkowe). Samochodowy hałas nad ranem (bo tutaj się jeździ przez cały czas — się okazało, że Mediolan to chyba najbardziej chałasogenne miasto jakie znam/y), ale zdołaliśmy się wyspać do ok. 9. Śniadanie do wyboru, kanapki na drogę, metrem do stacji Montenapoleone.

ciżem

Muzeum POLDI PEZZOLI.
Bilet młodzieżowy 7E, więc zaoszczędziliśmy na 8 litrów coca-coli wg kursu niedzielnego. Mój 9E. Bilet poniedziałkowy, w tym Museo Teatrale della Scala oraz jedna obniżka na wystawę w Palazzo Reale. Git. Modigliani! Git.

pyszności

Kobieta za ladą zrobiła Ci obcinkę. Zaczynamy od razu od góry. Oryginalne pokoiki, trochę wystroju wnętrz, rzeźba, inkrustracje, intarsje, imponujące. Foto bez flesza = są pamiątki. Sala z witrażami, następnie trochę obrazów z NAZWISKAMI: Cranach słabiutko, Bellini ok, Mantegna całkiem, ale Botticelli bardzo bardzo. Francesco GUARDI oraz parę innych i wychodzimy. A, jeszcze szkoła Leonarda.

 
 

Wyskakujemy do ogrodu, jemy kanapkę, szukamy słońca, spacerujemy po nim, bo to publiczny/duży. Następnie kierujemy się do teatro, ale innymi ulicami. Na szczęście prócz pamiątek operowych można oglądać teatr z loży i to jest naj. W sumie samo muzeum oferowało więcej niż można się było spodziewać (portret Callas), nienajgorsza architektura wnętrza, mamy stamtąd jedno z ładniejszych wspólnych foto w lustrze.

ławeczka

Wziąwszy pod uwagę młodą godzinę — na piechtę do domu, znajdujemy cafe internetowe, jest C, do domu na obiad. Dzisiaj kiełbaski (TE kiełbaski), ryż i sałata z cykorią. Cykoria nie taka straszna. Odkrywamy uroki włoskich programów kulinarnych. Pobrudziłaś sukienkę (to jedyny dzień z sukienką — uprzedziłem fakty). Echo — mówi pokój.

Plan tygodnia, grappa, rachunki, sumy i zestawy.

a czy Ty posegregowałeś już śmieci?


wiersz:
se-gre-gac-ja
na wa-kac-jach


Brak komentarzy: