16 sierpnia, niedziela
zatę Żono ma
nie była fajna, bo choć śniadanie ok i długaśny spacer ok (ul. Kartuska, hej)
i jeszcze cmentarz jak francuski, w sam raz na piknikowanie
i wtedy dziecko zaczęło się biesić i uderzać w nogi od stołu
nie było więc oglądania, ale wybujanie w ogrodzie i ciut czytania na pół godziny drzemki
powrót i wieczór już jednak bardzo zły, nerwy mi puściły na to dziecko, ale zasnęło wcale szybko
***
dokończyłem
Journey to the Far Side of the Sun (1969)
zostawiło wrażenie
***
pozbierałem spady na działce i zrobiło się późno, kiedy już rozpakowanie
a, bo dziecko znowu dało znak
i ciężkie chyba to przesłodkie wino winogronowe — nie nadaje się zbyt => pomieszać
po 10 minutach do snu
17 sierpnia, poniedziałek
zatę Żono ma
z porannego Soundsupply jedynie wyhaczyłem:
Into It. Over It. — Embracing Facts (Version 2.0)
oraz
TOPS — Driverless Passenger
reszta nieciekawa albo wytwórnia ciężkiego new-heavy, nie dało się tego słuchać z rana
***
obudziłem się, wysikałem, wstałem
w tej kolejności
nieprawda
wstałem o 5:30 i ponieważ nie mam wolnego czasu przy kompie, postanowiłem skorzystać z tą długą notką
widziałem przedwschód słońca (foto)
i jeszcze odsłuch YT niedostępnych płyt
***
i poranna biedra, mleko i pieluchy są
***
okazało się, że nic mnie nie ominęło z dusty (dobrze), a zaboksowanego przez Poalaka Marko Hucka (pamiętanego z niemieckich gal telewizyjnych) widziałem już wczoraj w tv
***
i w ten sposób w sezonie ogórkowym zakończyłem ostatki NBA
jeszcze widziałem fragmenty meczy na wro, szczególnie finał dobrze wygląda na tym LCD
ale filmów w konwencji polskiego teatru tv nie chcemy
(wpis z poniedziałek, 23 czerwca 2014
"acha, odkryłem, że dysk podłączony do tv też działa — to było miłe; tylko ten tv to jakby teatr telewizji — nie chcemy takiego")
***
mega szybko na wro, skończyła się LnŚ, skończyły się akumulatorki
***
kawa, śledztwo odnośnie Misia z okienka i siup
zaliczamy reala na zmęczeniu, zakupy niekapka
***
dziecko dzisiaj wyborne przez cały wieczór, a ja musiałem spożyć pożywienie
odpaliłem po raz pierwszy Johnnego Staccato — bardzo zabawna stylistyka i prostota opowiadania, z ciekawostek krążek Elmera Bernsteina (a jakże!) oraz Red Norvo grający w knajpie na wibrafonie
wieczorne i nawet odcinek machnęliśmy, chociaż z przerwami
po 20 min do snu
18 sierpnia, wtorek
zatę Żono ma
no to "Szaleństwo chrześcijan" z kolekcji serii, którą posiadam
***
Ultravox — Lament (1984)
czyli podstawówka, a oni piszą, że nie osiągnął sukcesu komercyjnego
***
nie chcę ostatnio żadnego winyla kupić, chyba jestem chory
***
no proszę, po latach okazało się, że autor, którego chcę przeczytać to:
György Spiró
***
krótkie wro, ale z obiadem
dziecko dobrze, a nawet oszalało ruchowo, wszędzie go pełno, więc kiedy zmuszony byłem odpoczywać, baraszkowało w najlepsze
***
świetny pomysł — mamy dodatkowe 14 giga na smarcie!
***
wieczorne, karmienie w pozycji na egzorcystę i wybywam na zbieranie owoców, i nawet było jeszcze ciut jasno
po 30 min do snu, ten odcinek nigdy nie był moim ulubionym
19 sierpnia, środa
zatę Żono ma
książka wciąga, słuchanie Nirvany jest jednak zmurszałe, żadnych płytowych bodźców z rana
***
ryba wędzona w Gowidlinie (mieszanka oliwy i wina) pysznie
brakuje mi rozpisek z lat 2001-2008 (szkoda), więc jak chcę połączyć filmotekę, powinienem zajrzeć do super aktorów typu Stallone, Willis, Hanks, Cruise
***
PORA NA AKTORA
John Rambo
"bohaterowie zamierzchłych czasów VHS-ów"
idol dzieciństwa w erze telewizji (Cobra!) przestał dorastać razem ze mną, wyliczenia mówią o 61 filmach (przesada: Pasażer na lotnisko — niewymieniony w czołówce), człowiek w dawnych czasach widział 22 tytuły, a potem przestał czytać program tv, w sumie zobaczyłbym
The Expendables (2010)
z ciekawości
***
PORA NA AKTORA
Arnold Alois Schwarzenegger
46 filmów
widziane 17 (któż nie widział)
oczywiście dzieciństwo i jednak kilka SF, które bronią się po latach
a ja jednak najbardziej pamiętam "Commando", a może plakat
***
PORA NA AKTORA
Walter Bruce Willis
zwany z polska (ze mnie) Bruce Willice
78 filmów (?)
widziałem co najmniej 22
w sumie, rzeczywiście się nagrał, to "Szklana pułapka" ustawia nieco wykoslawiony punkt widzenia, bo przecież, czy wszyscy zapomnieli (ja zapomniałem) "Na wariackich papierach"?, choć oczywiście nie uchylał się od grywania w sensacyjniakach
za dużo zwyczajnych filmów w telewizji, przez co jakoś mi się rozmył jako aktor, bardziej sentyment do wybranych filmów i cynicznych bohaterów niż do niego
w tym samym czasie, gdy przestała działać magia konieczności programu telewizyjnego (tele tydzień) przestały również obchodzić światowe premiery kinowe, i tego już nie będę nadrabiał ani odhaczał
bo wolę po raz kolejny obejrzeć Die Hard 2 (1990) (bo zima)(bo święta)(bo tv)
okazało się, że widziałem coś z wyboru w ostatnich latach, np.
Red (2010) — co było udane i zabawne
Looper (2012) — co było widowiskowe i choć troszkę intrygujące
podobno nawet chcę obejrzeć 7 (pewnie coś kliknąłem)
Hudson Hawk (1991) — bo podobno udane komediowo
Mercury Rising (1998) — dla muzyki Johna
The Expendables (2010) — bo wiadomo
Red 2 (2013) — bo wiadomo 2
***
chwila na Matta, a potem dłuższa dla Mata
zatem lidl i park, w normie, bez dodatkowych emocji
niespodzianka na Oruni! remontują (?) jeden pas na ul. Jedności Robotniczej, zatem korki, zmiana organizacji ruchu, zmiana lokalizacji przystanków, przypomniał mi się widok ulicy kilka dni po powodzi, kiedy ludzie chodzili jej środkiem między górami piasku
***
granie dobre, wspaniały epigonizm nirvanowato-emo-chokebore-stereophonics, to się musi zakończyć pełnym nagraniem, a potem wydaniem
***
wróciłem do domu na gazie, obejrzałem Przema we wiadomościach i po kanapce padłem na kanapkę
20 sierpnia, czwartek
zatę Żono ma
no to kac/ból głowy z rana był (na pewno niewyspanie), ale przystosowanie do życia niezłe
owa cebula z Siwiałki rzeczywiście tak niezbyt ostra, daje się ją jeść na surowo, jak swego czasu taka hiszpańska z Hiszpanii
***
znów żadnych ekscytujących krążków
poraz chyba na akt... nie, do roboty
***
PORA NA AKTORA
Thomas Jeffrey Hanks
56 filmów
12 widziałem (a pewnie więcej)
w czasach dziecinno-młodzieńczych jak każdy zachwycałem się emocjonalnie tymi historiami jak Philadelphia (1993) czy Forrest Gump (rok później) i kilka takich, hitów w stylu Cast Away (2000) czy The Terminal (2004) nie daję rady. dzisiaj zachowam jedynie ekranizacje Dana Browna, stąd zaczekam na
The Lost Symbol (2016)
***
PORA NA AKTORA
Thomas Cruise Mapother IV (aka Com Truise)
44 filmy, z których większość jest klasyką holly
16 widziałem, więcej nie muszę, ale
Legend (1985) — bo legendarna
Mission: Impossible — Rogue Nation (2015) — z szacunku dla tematu muzycznego i z upodobania do widowiskowej sensacji
i mi się on sprawdza w filmach, bo nie mam żadnych oczekiwań, a chłopak się nie starzeje, a nawet jak jest pomalowany na siwo, to wygląda jeszcze lepiej, nie zajrzałbym już do jego SF, bo nadęcie nie do zniesienia, ale akcja — owszem
i, co już zaznaczałem nie raz, rola w Tropic Thunder (2008) wyróżnia go i stawia znak zapytania (na plus) (powtórzmy: znak zapytania na plus) nad jego sylwetką
***
PORA NA AKTORA
Leonardo Wilhelm DiCaprio
haha, mój rocznik, moja miłość (czy on jest aktorem młodego pokolenia? hje hje)
i to już
36 filmów
18 oglądałem
kilku wcale nie muszę
zobaczyć
The Aviator (2004) — gdyż duet z Martinem Scorsese zawsze na mnie działał
co ciekawe, "śledzę" na bieżąco, tudzież udawało mi się oglądać w stosownym czasie wszystkie jego znakomite i kiepskie filmy, można sobie narzekać, ale chłopak potrafi używać głosu i gestu i ciekawe będzie, jak jego kariera się potoczy, albo na jakie filmy trafi
tak, to będzie fajne
***
PORA NA AKTORA
Samuel Alexander Mendes
nietypowo, bo przypomniałem sobie, że hity tworzą też tacy ludzie
ten może nie jest z lat 90, ale wpadł po drodze
11 wyreżyserowanych
3 widziałem (jak każdy)
następny na pewno obejrzę
szybciutko poszło
***
Red Dragon (1965)
jest w wersji DVD, i na pewno będzie świetne
***
PORA NA AKTORA
Steven Allan Spielberg
na przykład
52 wyreżyserowane
19 widziane (kto nie widział ten trąba)
swoje najlepsze już nakręcił, a ja je mogę oglądać na okrętkę, z aktualności nie musi już nic wykonywać, no ok Indiana Jones 5 się skuszę
ostatni dobry film to
Minority Report (2002)
pierwszy dobry, od którego zaczęła się PRZYGODA
Jaws (1975)
ale czasy
***
powrót normalnie, Tytus na kasecie fatalnie
niechcące jeść niczego innego dziecko zabrałem na działkę, gdzie daliśmy radę, choć grzebanie się w ziemi jest niekończącą się opowieścią, a jabłka już nie przerażają masą
***
wieczorne i zasypianie sprawnie, Johnny Staccato 2 — zabawne, że serial dotyczy zagadek kryminalnych, które dzieją się w środowisku muzyków
palma i na działce popsułem nożyce do cięcia trawy, skończyłem fatalną pierwszą kasetę Tytusa, Romka i A'Tomka i tyle mnie widzieli z wieczora
30 min i do snu
21 sierpnia, piątek
zatę Żono ma
i już zostałem na 5 min w łóżeczku, co prawie skończyło się katastrofą
grahamki po taniości, ale na płytach znowu pustki, podobnie jak w nba
***
to co, może o niezły śniadaniu:
parówka
grahamka
nieostra cebula
kiełki
ser pleśniowy
ser wędzony żółty
=
biedra żywi
***
w ramach odhaczania znalazłem kultowe pozycje:
Karatecy z kanionu Żółtej Rzeki (1984) (Xia jiang yiying)
Godzilla kontra Mechagodzilla (1974) (Gojira tai Mekagojira)
kino Kosmos wita
***
ale mi zadali bobu:
http://letterboxd.com/costellofan89/list/60s-spies-and-bond-sploitation/
***
PORA NA AKTORA
George Walton Lucas Jr.
16 wyreżyserował, z czego liczy się 6
legenda przepruta na biznes
ale seansów o 16 w kinie Kosmos to mi nikt nie zabierze
American Graffiti (1973) trzeba obejrzeć
***
PORA NA AKTORA
Keanu Charles Reeves
63 filmy, proszę proszę
10 widziałem, czyli to nie jest miłość
to są pewne kamienie, a te kilka jest szlachetnych
począwszy od
Dangerous Liaisons (Niebezpieczne związki) (1988) — co to człowiek zabezpieczył się i książką, poprzez
Point Break (Na fali) (1991) — czyli spotkanie starego i nowego idola, po
The Devil's Advocate (1997) — gdzie napięcie jest tak ładnie uformowane, do mistrzowskiego szczytu
The Matrix (1999) — patrzcie, jak to dawno było, jednak rewolucje filmowe lepiej jest przeżywać w owym czasie
acha, no i nastąpiło zapłodnienie urodą Carrie-Anne Moss w lateksie, długo to trwało
***
PORA NA AKTORA
Patrick Wayne Swayze
42 filmy
9 widziałem
klasycznie, za dzieciaka, w tv, są tu evergreeny i są klasyki kina kopanego, bo on przejął trochę ten elektorat (te zdolności aktorskie), nie wierzę, że ktoś nie widział
Road House (Wykidajło) (1989)
czy
Next of Kin (Prawo krwi) (1989)
***
PORA NA AKTORA
Christopher Nolan I
11 wyreżyserował
4 widziałem
a przereklamowany jest, hollywoodzkie superprodukcje, które ciężko mi znieść
zatem zostaje
Memento (2000) oraz
The Prestige (2006)
***
PORA NA AKTORA
Maurice Joseph Micklewhite, czyli
Michael Caine, który ma nawet piosenkę o sobie
137 filmów (!) (!!) (!!!) (jest to niemożliwością)
20 widziałem
15 zobaczę (niektóre ponownie)
będę eksplorował te dalsze rejony oraz Harry'ego Palmera
nawet nie jestem pewien, czy go lubię, lubię Harry'ego Palmera
***
była Paulina, a ja dzielnie podążyłem z młodym na działkę wiązać snopy gałęzi i korzeni wiśni, udało nam się
wieczorne zapewne przeszły normalnie (jeżeli uznamy, że dziecko po kąpieli wędruje po łóżku i trzeba je łapać ręcznikiem)
kolejne palmy, kolejny Johnny Staccato z charkterystycznym Martinem Landau, ze względu na brwi oraz szerokie usta może grywać złych albo Rzymian, acha, on żyje!
***
i musieliśmy się zapakować na jutro, dostałem szczegółowe wytyczne
22 sierpnia, sobota
zatę Żono ma
dyżurowanie spoko (miałem obstawę)
nawet dostałem chwilę na śniadanie, a potem bawiliśmy się w golenie, w jedzenie, w pakowanie, w przygotowywanie się, było trochę już nudno (ileż można się golić), ale obaj wytrzymaliśmy sprawnie i muzycznie (wreszcie głośne winyle! JSBE)
i kaszka była, proszę mamy
***
mama wróciła nie do poznania (szał szał), ale bardziej niż uprzednio i pojechaliśmy do Kościerzyny
***
były przebieranki i były pozy, jakieś pół godziny przed końcem załapałem bakcyla do zabawy (to przez te wakacje, lato, pociągi, muzeum, zwiedzanie), aż chciałoby się pobiegać po składach i postrzelać
ale pewnie wyjdzie fajnie
***
kiedy już zgłodnieliśmy dojechaliśmy do Rybaczówki i się obżarłem niepomiernie acz pysznie szczupakiem
***
powrót (przez Gdynię) oczywiście mnie zmożył i wiele musiałem się nastarać z dzieckiem, które też już było zmęczone siedzeniem
***
ale dzięki temu wieczorne i proces zasypiania przebiegł błyskawicznie, a mama wybrała się prezentować wdzięki na mieście (przecież okazja)
***
odsłuchałem Hakobune (dobrze dobrze, ten krążek czeka), sprawdziłem, że nic nie trzeba kupować = nic się nie dzieje i już miałem się pogrążyć w nostalgii i rozbiciu, kiedy postanowiłem dokończyć (które szczęśliwie się znalazło w pełnej wersji)
Matt Helm — The Ambushers (1967)
co oczywiście skończyło się odpałową rozrywką
tam grała Senta Berger psze państwa! wow
***
ale wcześnie spać, jak na sobotę
23 sierpnia, niedziela
zatę Żono ma
dyżur niemal ok, ale musiałaś sobie pójść, by jednak pospać
ja spałem cały czas, nie wiem, jak dziecko, ale pewnie też
wstaliśmy (ja ledwo ledwo) przed 11
klasyczna "zabawa" ze zmianą pieluch (= zmieniasz, a zaraz potem znowu zmieniasz, bo nadeszła przesyłka towaru)
***
poleniuchowaliśmy aż poszedłem na spacer — wszystko odsłuchane
było żółtko (później się okazało)
był słoiczek z jagódką (później się okazało)
i na działkę
***
słyszałem pojękiwania na ramieniu, a potem haft — pierwszy w historii!
na działce była powtórka, dziecko było osowiałe, chociaż nie nieżywe i dało się uśmieszyć, potem trójeczka już z samą śliną i wróciło do siebie = zaczęło jeść trawę i stare liście bieżąc po kocu
***
tymczasem gril poszedł sprawnie (kiełbasy, obżarłem się do wieczora), sałatka również (mimo tego, że deszcz chciał nam przeszkodzić), cieniutkie piwo, zabawa z sekatorem
dużo zmywania, trochę ogarnięcia
***
wieczorne sprawnie, dziecko równie szybko zasnęło (poprawiło się, potem jedzenie)
i jeszcze był czas na opróżnienie lodówki z jabłek, zagrzanie gara, wyparzenie słoików i mamy kolejne nastawy musu na zimę
późno się zrobiło, jak na niedzielę
24 sierpnia, poniedziałek
zatę Żono ma
rozpocząłem nową, kolubrynową publikację czytelniczą
w przeciwieństwie do ostatniego Hiszpana ten Katalończyk chyba wie, co robi
***
wciąż jeszcze letnia pogoda
***
zaszedłem na "kwadrat" (cukinie, wędzony pstrąg), zjadłem loda po drodze (wydało się, po brodzie)
dziecko żyje i ma się dobrze
jak nie chciało drzemać, to zasnęło na 15 kiedy już wracałem do domu
obniżanie łóżeczka
wieczorne i zebranie jabłek
i to by było na tyle
a mięso z cukinią pysznie
***
acha, prawdziwie gorący letni wieczór, 27, a potem 25 stopni — wspaniały szał
25 sierpnia, wtorek
zatę Żono ma
ledwo dzisiaj wstałem (ponownie), ale pogoda, po wczorajszym WIECZORZE, nawet na krótki rękaw
***
Moody Blues — Every Good Boy Deserves Favour (1971)
czyli człowiek słabo jednak zna się na muzyce
***
tutaj sobie szalejemy z programem na konferencję za dwa dni, ale śniadanie było
***
było trochę nerwów (ci rowerzyści), ale jakoś się zmieściłem
następnego dnia np. zdenerwowali mnie bardziej
***
tymczasem okazało się, że zrobiło się zimno i deszczowo, więc nie na piwo
podążyłem na wro, gdzie zjadłem fasolkę szparag
dziecko dzisiaj powoli, ale wieczorem wciąż sprawnie, mimo małego spania w dzień
***
ja zaś chyba będę musiał zacząć aviomarin na powroty, bo jazda wozem źle skutkuje na cały mój układ i muszę odpoczywać pół godziny
***
wieczorne ok, zasypianiem mega szybkie, skosiłem mokrą trawę (czy skutecznie?) i nawet był czas na odcinek
20 min i do snu
26 sierpnia, środa
zatę Żono ma
podobno jeszcze będą ciepłe dni
książka wciągająca, że straszne hej
***
kiedy już mogłem zasiąść do kawy, to mogłem zrobić płyty i zasięgnąć uwagi własnej
w końcu rozpoczął się dzień
i pożalowałem, że jednak nie
Paper Chase — Someday This Could All Be Yours Vol 1 (2009) VG $4.99
no dobra, będzie na kiedyś
Chief — Modern Rituals (Domino, 2010) Sealed $3.99
Universe People — Go To The Sun (Little Black Clouds, 2013) VG+ $4.99
Homostupids — Strawberry Orange Peach Banana (Fashionable Idiots, 2011) NM- $3.99 — no nie, to klasyczny punk
ale
Sightings — Through The Panama (Ecstatic Peace, 2007) NM- $2.99 — jest uderzające
Stella Peel — Stella Peel (Milk & Chocolate, Germany, 2009) VG $1.99 — garażowe Pretenders, i to w XXI wieku! = niemiecka muzyka jest tam samo dobra jak polska
Fay — Din (Time No Place, 2012) NM- $0.99 — zaskakująco fajne, miksowanie, bujanie, eksperyment
***
środa, czyli pochlaj i wyżerka
ta była w tyrce, machnąłem ten kupny zestaw sałatkowy, pysznie
***
oczywiście łapię stres codziennie, ale w parku się wyluzowuję, Orunia wciąż się przebudowuje, a nasze epigońskie numery grają wspaniale, na próbie było dobrze
***
powrót równie udany, a jaki wczesny
udało się zrobić odcinek, zjadłem owocową galaretkę na świeżo
30 min w kolorze na przymkniętych oczach i do snu
27 sierpnia, czwartek
zatę Żono ma
rano 17 = ok
busy ok, spacerniak ok, książka super
w tyrze nadrabiam, może dzisiaj coś zdążę
zakupy są, potwierdzenie z dusty jest, będzie świetnie
***
palma odsłuchana, bo nie chciałem czekać na NY do później
***
popołudnie i wieczór jeszcze jakoś tak się udało
było upalnie, choć zachmurzenie, kilka kropel deszczu nie wygoniło nas z działki, nic nie chciało mi się robić, leżałem z młodym
ale karmienie nie poszło dobrze, chwyt na egzorcystę nie dał rady, przemoc rodzinna nie pomogła
***
w tej niemocy zrezygnowałem z popcornu, na szczęście Matt Helm DVD ma napisy na tv
już nie chciało mi się zdjęć
spać, spać
28 sierpnia, piątek
zatę Żono ma
już od nocy deszcz
jako że sam poddaję się napięciu (+ obowiązkowy stress) w pracy
choć książka ekscytująca i zapominam wysiąść na odpowiednim przystanku
byłem wcześniej i zaliczyłem okazję w biedrze:
mają ciemne piwo po 1,49!
5 wziąłem
***
druga czadowa informacja z rana z discogs:
przyszło info, że "Fucking Despair" jest dostępne
a zatem
przy okazji przeglądałem inne oferty, z czego wszystko było dla mnie bardziej nieznane i odsłuchiwałem po omacku (wypiska w xls) jakieś indie starocie typu
Polvo
Lemuria
Acquaintances
Garden Variety
Fax Arcana
Dads
Pissed Jeans
No Ageuff, na szczęście nic nie muszę kupować
tylko mail i siup
***
znalezione niewydane:
The Appleseed Cast — The Spider Wall (2003)
jeden nr w starym stylu, ładnie słychać demo-brzmienie
***
jakoś tak ostatnim rzutem skończyłem tyrkę w tyrce, do dom
urządziłem se spacerniak
***
a tam pojechaliśmy na duże zakupy do leclerca (zamknęli nam rosmana torami kolejki H0!)
późno wróciliśmy
wieczorne i dzisiaj obyło się bez płaczu
a potem chyba wyszykowałem się do snu, bezfilmowo, nie pamiętam
ciemne piwo raczej na pewno
29 sierpnia, sobota
zatę Żono ma
dyżurowanie w normie, śniłem o zagranicznych podróżach
cholera wie, co tam było na śniadanie
***
przyszli Macież i zabrali dziecko na spacer, całkiem długi
ja w tym czasie urządzałem czarnoziem i zwijałem trawę (nielegalną) w rulonik, zebrałem również jeżyny
obowiązki obowiązkami (obowiązkowe napięcie), ale chyba lubię grzebać w ziemi
***
zrobiłaś obiad z zawijanym kurczakiem, super pomysł
potem wybywasz na maraton zumby, a ja na spacer (Barry, książka, nastrój)
po powrocie wypróbowałem mieszankę wina gorzkiego z mega słodkim, słuchaliśmy głośnych rzadkich płyt, bawiliśmy się jabłkiem
***
tymczasem nie pamiętam jak poszły wieczorne
przed snem robiłem Twojego rektora i tyle tego było
zaś w nocy dyżurowanie poszło słabo i niewyspanie
jedzenia też niewiele
30 sierpnia, niedziela
zatę Żono ma
ale skoro pora wczesna, to jedziemy, trzeba zwiedzać
***
my bawimy się już nieźle, ale dziecko nie — za dużo ludzi rozprasza?
w końcu, kiedy dostał okładkę książek do zjedzenia — poprawiło się
mnie tym bardziej (2 x piwo z kolą), i nawet kilka stron książki
po mega obiedzie, udaliśmy się w klasyczną pętlę z wózkiem
lato, wakacje, wieś, jezioro, domki, możnaby się rozmarzyć
***
powrót nam poszedł gorzej przez incydent z karmieniem jabłkiem, ależ posapywałem, a nastęnie rozwaliłem sobie układ pokarmowy i głowę jazdą samochodem => odpoczywałem
wieczorne nam poszły (z jedzeniem piany z kąpieli)
potem dziecko 3 razy podchodziło do wieczornego jedzenia, aż w końcu się udało, a ja udałem się po jabłka w księżycu, spoko podlewanie
i już tylko wymagane do snu do snu
31 sierpnia, poniedziałek
zatę Żono ma
powiedzmy, że trochę się wyspałem
zabieram kiece i lece, książka
***
Rififi in Amsterdam (1966)
straszna jakość, ale
***
po tyrce kupiłem produkt podstawowej potrzeby: wiele w dobrej cenie
***
do domu siup
gdzie nastawiłem ogórki
szybko poszło (30 min), więc może z dzieckiem na działce? ale ono się nudziło, i było zmęczone
więc wieczorne wcześniej i ja tym razem wybywam, a nie męczę się z karmieniem
***
ale to wcześniej nie pomogło, bo Gośka miała gości
ale nagraliśmy "Iron Mana" w 18 minut, refren jak spod melodyne
3 x Kwiatkowski teledyski
***
czytam, wracam
włączyłem proces zakupu krążka z discogs
14 min Matta Helma do końca — extra