niedziela, 22 października 2017

Santo and Blue Demon Against the Monsters (1970)



ach, jakichże tam potworów nie ma, fatalna fabułka, przedłużające się sceny meksykańskiego wrestlingu, kuriozalna scena romantycznego pocałunku w aucie wzbudzała we mnie jakieś obrzydzenie, inna ciekawostka, że dobrzy jeżdżą wypasionymi amerykańskimi kabrioletami,
jeden z najbardziej chujowych filmów


Brak komentarzy: