piątek, 10 października 2014

Odcinek z WOW na żywo



21 sierpnia, czwartek

Odcinek z końcówką lata

My drogi i Miłościwie Nam Panująca... zrobiłaś pyszne leczo, a on się rozpychuje.

Wczoraj od połowy dnia byłem w uśmiechach. Adaho zrobił mi przysługę się spóźniając, więc zrobiłem spokojny spacerniak i jeszcze załapałem się na końcówkę lata. Absolutnie! Na krótki rękawek. Przeuroczo. (kasują sad koło kościoła, na zboczach wygrzewa się jeżyna). A będzie jeszcze przecież jesień.
***
Próba była adekwatna. W domu okazało się, że pomyliłem baterie R20 z R14, więc tylko jeden kaseciak działa. Przy okazji ponownie się zadziwiłem jak wyburzają stary browar (przy okazji odsłaniając co nieco). Pan od kwiatów.
Przygotowania na jutro, leczo, buty, płyta, koperta, no i wreszcie lody, co do których się zarzekałem. Basówkę przytargałem, dałem radę tym razem.
Zeszło, ale spokojnie. Już poczułem weekend.

==============================
22 sierpnia, piątek

My drogi i Miłościwie Nam Panująca zupełnie jak nie my.

Weekend niby się zaczął, ale bez stresu.
Pakuję się, jadę, mimo że bez R14 (hah, teraz trzeba te właściwe wyczerpać do końca!).
Adaho jak zwykle, ale rozpoczęcie imprezy mi zaimponowało.
Próba mikrofonu, zaproszeni goście i ruszyliśmy.
Podobało mi się.
Był ruch, była łagodna energia, była czołówka i było przebranie.
Był Wojt z Mają, ale o tym dowiedziałem się dopiero później.
Przesuń kasetę.
Skończyliśmy po ciemku, pobiegłem do domu. Z kaseciakiem.
Oglądałem film, było fajnie. (wakacyjny nr 2)
Pijany, śpiący i zmęczony oglądałem dalej, ale to już było ćwierć okiem, na szczęście zawczasu umyłem zęby. Czyli mogę obejrzeć jeszcze raz. (wakacyjny nr 1)
Po udanej imprze (jeszcze lato na mieście turystów) wróciłaś późno do domu. Na oglądanie. A oglądania nie było.


ps. napisy w mojej wersji:




Brak komentarzy: