poniedziałek, 13 października 2014

Odcinek z ogniskiem i kiełbaskami



23 sierpnia, sobota

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tak pół/pół.

Wstałem Ci ja w wybornym humorze.
Jeszcze tym słonecznym porankiem (po kasecie Killersów z Oruni) poszedłem na wakacyjne zakupy. Tu i tam i naprawdę nigdzie mi się nie spieszyło. To było wyjątkowe wydarzenie, a zakupy udane.
Bo najlepsze szwedki są z mięsnego.
Pół dnia na przyzwoitej pracy (acz przerażenie rozrostem korzeni jest — help!).
Żel zatem bez teatru, ale jeszcze kawałek pogody zaliczyliśmy.
Ognisko jak prawdziwe, kiełbaski jak prawdziwe.
Goście, iskry, pieńki, las za płotem, i dużo jedzenia.
Po zmierzchu powrót do domu (ze Straszyna, żem nie wspomniał).
Sobota wieczór była bardzo przyzwoita.
2 x.


24 sierpnia, niedziela

Odcinek z gradobiciem na mokro i zimno

My drogi i Miłościwie Nam Panująca mamy już kolejny mebelek

Po cichutku miksowałem.
Trochę zabajdurzyliśmy ze śniadaniem i kawą.
Jak poszliśmy wykonywać never ending story, to spadła ulewa. Zbyt mocna, byśmy ją przetrzymali. Nawet poszedł grad, zmarzłem.
Gorący prysznic. Obiad, dużo smacznego gryzienia (piskliwa soczewica).
Olałem już perz, pobawiłem się słuchawkami, kabel popsuty.
Nie planowaliśmy herbaty i ciasta, ale interes to interes. Antyalergiczny.
Następnie szybki żelfiks, a Ty działasz wielkie ciasto z jeżyną (własną) oraz wiórem kokosowym (cudzym). Pysznie.
Jeszcze wypas z pop-cornem i można było się poczuć jak w niedzielny wieczór z odcinkiem.



Brak komentarzy: