Jimi Hendrix: Hear My Train a Comin' (2013)
obejrzałem tę wikipedyczną laurkę, co było dla mnie sentymentalną trampoliną do hippie zajawki, odkryć klasycznych albumów, Zbigniewa, Rotmanki, festiwalu z Ryśkiem i wszystkich koleżanek z tamtych czasów – e, to chyba nie była jakaś zła młodość, tylko zakochałem się fatalnie, hje hje
wykasować z notatnika:
SLOWDIVE - Pygmalion = miałem kiedyś posłuchać
GEZAN - Klue = jw.
JOHN COLTRANE - Ballads = jw.
ale wypadło, że nastrój nie ten
miał obejrzeć:
Ready or Not: The '96 Draft - TV Special (2021)
przeczytać?
https://vinylrecord.pl/mastering,70.html
aż nawet płytę kupować, bo przypomniał sobie przebój z młodości:
Tears For Fears - Sowing The Seeds Of Love
hehehe: Heroes III: Test Wiedzy
https://www.youtube.com/watch?v=QI0y9rRTV6s
wrzutka:
Moja teza jest taka, że nikt w Polsce nie kumał Mudhoney i nie miał pojęcia jak nagrać coś w stylu "piece of cake", tylko Nirvana, Nirvana, Nirvana, Pearl Jam, Nirvana, Nirvana, Alice in Chains, ba, nikt nawet nie próbował podrabiać Soundgarden. No, ale mówimy tutaj wyłącznie o prehistorii.
Supergrass - cóż to za nieznany zespół.
mądrości z www:
człowiek się uczy całe życie - ciekawostka wiedzy bezużytecznej
quiz z Przyjaciół
jestem Phoebe
Najłatwiej cię opisać jako ekscentryka wszech czasów. Uparcie trzymasz się swojej opinii, nawet jeśli naraża cię to na niezrozumienie. Masz absurdalne poczucie humoru i wielkie serce. Jesteś człowiekiem kontrastów – z jednej strony cholernie, wręcz dziecięco naiwnym, z drugiej zaskakująco mądrym pod kątem życiowym. Gdy wszyscy myśleli, że bujasz w obłokach, to jest na odwrót – jesteś przyziemna/y. Masz ciągotki do udawania kogoś innego poprzez posługiwanie się pseudonimem.
Rockwell w Taschen GmbH - jasne
cały kącik muzyczny poświęcony dawnym idolom lub dawnym, ale odkrytym teraz:
buzujący początek:
https://karp1.bandcamp.com/album/suplex
szałowy koncert:
https://youtu.be/oPx9ZjOvRo4?t=1222
Chokebore 1994 = na tym roku skończyłem w oglądactwie
acha, do tego jeszcze wywiad Today is the Day w Szwecji 95' (brawa dla tego pana)
https://www.youtube.com/watch?v=b2d8sTUdcf0
ci muzycy zawsze tacy nieprzyzwoicie młodzi
spoglądam w lustro i wciąż niestary!
a te mi się podobają: Audio-Technica ATH-MSR7
potem była seria recenzji z: audiofanatyk.pl
już byłem nawet na olx z: PHILIPS Fidelio L2BO
chciałem też oszczędzać pieniądze:
Michał Szafrański: https://www.finax.eu/pl/dashboard
tutaj jednak się naoglądałem, w końcu to włoszczyzna!
https://hd4me.net/
http://darekgrabus.pl/fotografia/
bardzo świeże wykonania:
https://bbemusic.bandcamp.com/album/exit-music-songs-with-radio-heads
nie wiem czemu, może była jesień i było szaro:
Утоплення - "Mortal Blue" Vinyl LP [PRE-ORDER]
miałem oglądać The Persuaders! z chomika, ale w końcu wybrałem HD, które ważyło potwornie, a i tak obejrzałem w lesie podczas spacerów; czcza rozrywka, więc mimo sympatii dałem sobie spokój po kilku odcinkach tej kolorowej naiwności
poszedłem też w megalowspomnienia:
http://popupmusic.pl/no/33/galerie/337/karol-schwarz-all-stars%2C-vreen
zdaje się, że potem gładko przeszedłem na KandibuRMX - swego czasu było u mnie słuchane
(to chyba było jeszcze za Kuby) taki rytm/akcenty chciałbym wykonać na jakimś nowym numerze przez chwilę, od tego momentu do 0:48
https://youtu.be/CMTuistw_2E?t=36
miały być 3 (Sunny Day Real Estate - Lp2 =Remastered= Incl Rare Tracks & Updated Liners / Sunny Day Real Estate - How It Feels To Be.. Something On / Sunny Day Real Estate - Diary -Remast- W/Bonustracks & Updated Liners), a tej najważniejszej nie mieli, więc 2 LP, a smutek pozostał
=======================================================
4 komentarze:
Gdzie ten link do wywiadu z TITD? ;)
https://youtu.be/b2d8sTUdcf0
:)
Dzięki! Popatrz co znalazłem! Czemu nie ma już takich walentynek???
http://www.wbc.poznan.pl/Content/415781/PDF/Segregator2.pdf
R O C K O W E W A L E N T Y N K I ’94
Od czasu, gdy po raz pierwszy odezwały się w Ameryce noisowe gitary
SONIC YOUTH, BIG BLACK, SCRATCH ACID, minęło kilkanaście lat. Od
swego zarania NOISE pozostawał jednakże w głębokim podziemiu. Dopiero
sukcesy takich gigantów jak: SONIC YOUTH, HELMET, JESUS LIZARD
czy NIRVANA (na której NOISE odcisnął wyraźnie swe piętno) otworzyły
drogę tej muzy do szerokiego odbiorcy. W niedzielę, 13 lutego zawitały do
Poznania (na jedyny koncert w Polsce) trzy noisowe zespoły z Amphetamine
Reptile (sama nazwa wytwórni służy nawet powierzchownie zorientowanym w temacie za najlepszą rekomendację) grające w Europie w ramach
CLOSTERFUCK TOUR.
Rozpoczął CHOKEBORE, najbardziej utytułowana załoga tego wieczoru.
Za sobą mają wspólną trasę po Stanach, wraz z (uwaga!) NIRVANĄ oraz
BUTTHOLE SURFERS. W ich muzyce pełno jest ulotnej, pięknej melodyki,
której źródła łatwo doszukać się można w folklorze Hawajów (skąd grupa
pochodzi). Od samego początku znakomicie zbudowali nastrój. Płynnie
przechodzili od lirycznych wyciszeń pełnych smutku do agresywnych
pochodów gitarowych, eksplozji najciemniejszych uczuć. Ich muzyka pulsowała, mutowała, co chwila ukazując nam inną twarz CHOKEBORE. Dusza
ludzka bez żadnych przekłamań zamieniona na dźwięki - oto przesłanie ich
muzyki i jednocześnie istota NOISE.
Drugi był GUZZARD. Równy, miarowy, ciężki wygar spod znaku HC, bez
kompromisów. Ich muzyka to potężny walec toczący się z nieubłaganą
konsekwencją. Łatwo zauważyć, że chłopcy musieli kiedyś wsłuchiwać się
w dokonania HELMETA, a następnie wyciągnęli szybko wnioski z historii
grupy Hamiltona (ich pierwszy kontrakt z Interscope opiewał na równą
sumkę 1 min. $). Bardzo dobry występ, który mógł się podobać. Paniom
podobały się ponadto piękne niebieskie... włosy gitarzysty.
TODAY IS THE DAY zagrali muzykę niezwykle gęstą i poważną. Grali
szybko, mimo to nie słuchało się ich jak pukanki infantylnych deathmetalowców. Ich twórczość to pełna ekspresja, prawdziwy wybuch namiętności.
Opletli przestrzeń bólem, każda nuta była skowytem rozpaczy, jękiem
rozpadającej się osobowości, w pewnej chwili poczułem, jak niebo wali mi się
ną głowę, ziemia rozstępuje się pod stopami, rzygając strumieniami rozżarzonych dźwięków. Melodii nie było, nie było niczego, na czym można by
oprzeć nadzieję, był tylko wściekły rytm i zjadliwie kąsające gitary. Głos
wokalisty to bunt przeciwko naturze, potępieńczy dziki śmiech hieny,
niesamowity ryko-krzyk, aż trudno uwierzyć, że wydobywa się z ludzkiego
gardła. Ich występ był dla mnie jak pocisk Magnum 45 eksplodujący w mej
czaszce. Oni są genialni. Udowodnili, że należą do noisowej I ligi i śmiało
mogą konkurować z DISTORTED PONY, JESUS LIZARD, TAR, LAUGHING HYENAS, z dokonaniami których to, co grają, najbardziej mi się
kojarzy.
Słyszałem głosy, że stylistyka grup z AmRep niezbyt pasowała do
atmosfery rock’n’rollowej, walentynkowej zabawy. Nie sposób nie przyznać
takim wypowiedziom racji. NOISE to na pewno nie rock’n’roll, istota tej
muzyki to dokładne zaprzeczenie idei r’n’r. Miast zabawy, siły, witalności,
NOISE oferuje ból, smutek, brudy, słabość. Nie jest to coś dla macho’s spod
znaku G’N’R lub IRA. Jednak czy muzyka musi bawić, czy zabawa jest
wszystkim, czego oczekują młodzi ludzie u progu X X I wieku. Sądzę, że znam
odpowiedź na to pytanie, a co sądzicie Wy?
POLACY
pewnie dzisiaj też nie spotkamy takiej żarliwości przy opisywaniu rocka, jaką zaprezentował Marcin Ziółek; swoją drogą druga część artykułu znamienna, ale równie warta uwagi, takie to były czasy:
https://youtu.be/Grt9I4uT7TY
Prześlij komentarz