piątek, 3 lipca 2015

Odcinek z próbą wreszcie



24 czerwca, środa

My drogi i Miłościwie Nam Panująca tradycyjnie z zapachem taty.

rozpoczęła się kolejna (ostatnia?) część 2666, ta pruska, jakby z Grassa
chyba zmienię trasę przedpróbową
rano jeszcze goniłem i wkurw tradycyjny
pogoda oczywiście w rodzaju polskie lato
***
robię konkretną tabelkę na NIE, oczyściłem sobie dusty, aż miło
(właśnie, zalegam z filmami)
(i nba)
(i kolorowymi winylami)
(i muzyką ogólnie)
***
wybrałem jednak opcję nr 1
skakałem jak sarenka po lesie
próba bardzo ok = występ nie wyjdzie
jeszcze przejechałem się po kable do WuWu
wracając uznałem, że tak dawno nie wracałem stamtąd po próbach poniedziałkowych, że stęskniłem się za tym kawałkiem lasu
dużo ciemnego piwa
i pobujałem się do wieczora z niczym (a film se puściłem, niech leci)


25 czerwca, czwartek

Odcinek z występem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca z zimnymi stopami.

wstałem normalnie, ale ciężary mam nienormalne = występ
***
tam jak zwykle utyrany
***
turntable ma niemiłosierną kwotę dostawy, nie będzie Thee Oh Sees
***
dzień był tradycyjnie jeszcze cięższy
***
ubrałem się w silikony i futra, a tymczasem pogoda się zrobiła = zlany potem
byłem z ciężarami na czas
byliśmy ze sprzętem na czas
poszliśmy z kulasem na "miasto"
kubełek kebabowy mnie nie zadowolił
ciastko z jabłkiem już tak, więc nie wypiłem piwa na plaży
zagraliśmy ciszej dla naszych przyjaciół/znajomych, nie spaliliśmy się, jeno konferasjerka wstydliwa
czekanie aż skończą (In My Pocket, nienajgorzej, za długo), pakowanie
nocne wypakowanie i ja już koniecznie spać
tyrka jednak uderzyła na psych, zmęczenie x 2


26 czerwca, piątek

Odcinek z japońcami

My drogi i Miłościwie Nam Panująca wybrawszy się na spacer.

cieplej, jadę, tyram
sly vinyl zrobione
***
wytyrałem się jak trza, ale wyszłem
spotkawszy się na przystanku, następnie zaskakujące awizo (Japoniec! i to już!), (zapodać foto)
idziemy na ogródek, a tam jak zwykle rosną niespodzianki (chyba 1 i pół tygodnia mnie tam nie było)
wieczorem przybyłem po owoce
wieczorem wyczyniłaś jajecznicę ze szczypiorkiem
początek
The Wrecking Crew (1969)
ma wszystko, co powinien mieć kolorowy film szpiegowski, mniam i hej
Dean Martin wygląda jak twój wujek, teraz na to mówi się choroba alkoholowa
rozpakowałem paczkę, żeby spokojniej iść spać na dyżur


27 czerwca, sobota

Odcinek ze śmiercią w rodzinie

My drogi i Miłościwie Nam Panująca na Stogach.

noc dobra, poranek przyjemny, a i zeszło
jazda, wieści, spacer, tradyjnie, tym razem wszystko mi grało na słuchawkach
przedłużając sen dziecka, zakupy w biedrze, zwiedzam stary nieczynny ryneczek warzywny na Stogach, jest słoneczny dzień, dzieci już mają wakacje,
kto by pomyślał
pieczeń z jajkiem raz
kurczak z ziemniakami dwa
piwo z telewizją trzy (kabarety)
dziecko w humorze, babcia daje radę, wspomnienie o wujku Leszku strzelę potem
potknęliśmy się o wieniec, ale obładowani, opakowani z paczką (hah, co tam przyszło, hej) wracamy
masz wieczorne wychodne, dziecko śpi, ja szaleję
miałem wrażenie, że życie na chwilę wróciło, pierwsza połowa meczu Brazylia-Paragwaj, cieniasy
nic nie robiłem, prócz zaciągania, aj, jakie to przyjemne, przyjemny wieczór
kawałek placka ziemniaczanego późno w noc


28 czerwca, niedziela

Odcinek z ogrodowaniem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca spędzamy letnią niedzielę.

poranek też dobry, jakkolwiek krótszy,
i grzechotka!
był spacer nr 1
odkryliśmy dwa stare cmentarze niemieckie, w tym jeden dziecięcy
dość magicznie
+ stara Słowackiego
(nie wiem, jak miała na imię)
(ha ha)
było wielkie ogrodowanie z zupą buraczkową i całą rodziną
aż zrobiło się chłodniej
był spacer nr 2
dokończyłem
Operation Crossbow (1965)
wiadomo, wiadomo
puszczam nową muzę:
disco i hip-hop
odsłuchalim występ czwartkowy, porządnie było
po wieczornych jeszcze skosiłem
i miałem premierę płyty z tych ważnych
bo to ważna płyta przecież
jakkolwiek tych emo nie można słuchać za często
producent miał świetne pomysły na nagranie tego duetu, a muzyka w podziałach taka nieoczywista
"Bad History Month" kosztowała 1900 JPY, przesył 780 JPY, co wyniosło 19,22 eur, to i tak najtaniej na świecie
Shimomaruya-cho, Kawaramachi-Sanjo, Nakagyo, Kyoto
ciekawe, że USA nie brzmi tak egzotycznie, a przecież działa tak samo


29 czerwca, poniedziałek

Odcinek z jakby przeweekendem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca słuchamy hip-hopu (znoooowuuuu).

styrałem się jak zwykle, ale mam wrażenie, że będę miał dzień urlopu
psych luz
zjadłem placki i surówkę w mini-barze, całkiem git, musisz spróbować
wracam i idę wydrzemać dziecko
La Battaglia di Algieri (1966)
no są problemy z treścią filmu, bo jednak muzułmanie kontra kolonializm
niemniej, napisy polskie (można przesuwać!), czarno-biały obraz bardzo ładny, do tego architektura miejsc atrakcyjna, mi bliska, zdecydowanie skojarzona z Lizboną, git
wieczorne, następnie przycięcie nożycami, ogród wieczorem, gdyby z tego bardziej skorzystać...
i szykujemy się później do snu


30 czerwca, wtorek

Odcinek z pogrzebem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca rozpalamy grilla!

miałem wiele dni w dzisiejszym dniu
wieczorem wpisywałem i podpisywałem (Diana LP dobrze gra)
wstałem godzinę później (okazało się, że za wcześnie)
transportuję się do Łęgowa, tam emerytan party + wiejskie bysiory
okazało się, że ciało podmieniki kosmici, zupełnie nie ten człowiek
trafiło mnie wzruszeniem (swoim oczywiście, swoim)
z nosa pociekła mi na wietrze strużka jak nitka babiego lata leciała
wieniec, lampion i wracam do domu
akurat jak miałem wiele pięknych okoliczności do obejrzenia, to nie wziąłem aparatu
nadeszło PRAWDZIWE LATO
cały się spociłem w tej czerni
kupuję grilla
oraz węgiel
i kiełbasy
i piwo
i dziecko ze mną przeżyło w ogródku
zadziałało jak trza
posłuchawszy Timbalanda udaliśmy się do snu


1 lipca, środa

Odcinek z wkurwem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca niemal na wakacjach, a przynajmniej na zakupach.

pewnie jakaś choroba nerwowa, ale telefony i maile doprowadzają mnie do absolutnie realnego szału, szczególnie o 16:19, nie rozumiem, jak ludzie nie rozumieją
tzw. życie, przynajmniej ja powinienem zrozumieć
***
taki dzień, że nawet nba nie chciało mi się oglądać
***
widziałem starą znajomą ścierkę
co mi przypomniało, że muszę wziąć swoją z domu
a, tv jest do przewiezienia
***
przynajmniej porządnie zjadłem: bagietka i surówka
próba na drętwo, ale już nic nie musimy wymyślać, teraz już tylko finał
***
dobrze wymierzyłem z alkoholem, idę spać na trzeźwo, co wcale nie jest najlepszym pomysłem
a, oni mają jednak automaty w tym allegro (diamonds nie poszło)
papiery, Timbaland, bluzka koszulowa i sru
książkę muszę dokończyć, nie wiem, czy to nie błąd, że nie wziąłem tych ostatnich stron do tram 


2 lipca, czwartek

Odcinek z amerykańskim wózkiem

My drogi i Miłościwie Nam Panująca dokończyliśmy książkę.

przynajmniej zdążyłem z pidżi
Truman Capote — Portrety i obserwacje. Eseje (2012)
lekkie, uważne, trafne
***
mam całą płytę mp3 ost Francesco De Masi
z samymi westernami
powoli nie wydalam
***
do domu normalnie, w domu normalnie
wieczorne
zaniosłem pena, wziąłem wózek
przyjemnie
nie szalałem, przeglądałem, nic nie było, ale też przyjemnie
fat history
skończyłem czytać 2666




Brak komentarzy: