czwartek, 17 czerwca
Kornel:
http://www.dailymotion.pl/video/xdpqqy_spot-wyborczy-kornela-morawieckiego_shortfilms
Posłuchać (muzyka trochę cicho), a potem zajrzeć na bit do "Atak klonów" by JZTZ (czasem słychać). No i ten lektor! Brawo Endriu — gratulacje!
Ale to nie dlatego nie wygrał?
***
Czwartek był trudnym dniem. Nawet nie dlatego, że źle obstawiałem. Argentyna rozłożyła Koreę z odtworzenia (4-1) (muszę pisać wyniki, bo już nie pamiętam — nie ten wiek, żeby tak ogarniać od początku), niestety widziałem nieładną niespodziankę Greków z Nigerią, no ale murzyni sami sobie winni (2-1). Przechodzi zwycięzca meczu Korea-Nigeria + Argentyna. A wszystko szybko szybko, bo czas gonił. Przyszedł Wojt z akustykiem i pojechaliśmy na dwa mikrofony. Niby niedużo, niby łatwo, ale obaj wykazaliśmy się doskonałym przygotowaniem do nagrywania: Paweł fajnie zagrał — jest git. Ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby do niej poćwiczyć. Realizator z bożej łaski. Jakoś poszło i o 22 mielim zrobione. Na szczęście Meksyk popchnął Francuzów 2-0 i żabojady jadą do domu. Oby. Zresztą, nie ma takiego kraju jak Francja. ("Podobno nie ma już Francji" — Kumka Olik). Liczymy na sojusz hiszpańskojęzyczny. A RPA zostaną trąbki.
Położyłem się spać między 22:30 a 23. Na szczęście byłem zmęczony jeszcze po poprzedniej nocy, więc zasnąłem sprawnie. Budzik na 2:30, idę, dzwonię, Andrzej otwiera. Mecz nr 7 się zaczyna. Po pierwszej kwarcie przyszedł Arek. Miałem dopalacze, ale chyba nawet bez tego emocje mnie trzymały. Boston bez Perkinsa radzili sobie wyjątkowo dobrze i nic, a przynajmniej nie gra Lakers nie zapowiadało porażki. Niestety, wiele nietrafionych rzutów w 3 i 4 kwarcie + 3 wymuszone gwizdki na stronę Lakers zrobiły różnicę 7 pkt, którą tamci dowieźli do końca. Ogólnie tzw. mecz walki, głównie w parterze. Emocje były, chociaż nie była to wielka koszykówka. Na dwie minuty przed końcem zrobił się MECZ (3 x 3), ale to już był koniec. MVP nie było z kogo wybierać doprawdy, więc było za całokształt. W sumie, gdyby wygrali Celtics, to bym pewnie reagował inaczej, a tak głównie skupiałem się na okolicznościach nocnego oglądania (jak za dawnych czasów) i przeżycia następnego dnia w pracy. Wróciłem do domu ok. 6, bardziej drzemałem niż spałem i zaraz trzeba było wstawać.
piątek, 18 czerwca
A w robocie tak samo w sumie. Przeżyłem lepiej niż się spodziewałem. W dodatku Australowie zrobili wszystkich w konia, że się podłożyli Niemiaszkom, bo ci przegrali z Serbią 0-1 (Klose czerwona kartka, Podolski nie strzela karnego — już nie są Polakami!). Wracamy do domu, a tam: o Jezu! nie tak miało być — USA przegrywa ze Słowenią 0-2. A podobno taka słaba miała być. Amerykańce wzięli się do roboty, skończyło się na 2-2, chociaż powinno być 3-2 (sędzia) (pewnie jakiś murzyn).
***
Wieczorem sensacja: Anglowie zremisowali 0-0 z Algierami i wcale nie uważam, że był to słaby mecz. Owszem, (he he) lisy pustyni miały problem z zagrażaniem bramce angielskiej, ale ich techniczna gra i podania od nóżki do nóżki, to jest to, co chciałbym oglądać. Tak narzekali, narzekali, a jaki się turniej zrobił w drugiej kolejce! Teoretycznie Arabusy mają szanse, ale chyba jednak zachód.
sobota, 19 czerwca
Wyjątkowo zająłem się robotą — okładki i nalepki do płyty. Teraz pora na próby, jak to wypadnie na karteczkach. Ba, nawet poszedłem w sklep, a potem na jego podstawie zrobiłem obiad. Sporo kawałków mięsa i kiełbasy, może nawet będzie na 3 i pół obiadu!
***
No i zaczęli. Holandczycy z Japonami (1-0) to nie było coś, co chciliśmy oglądać, ale zdaje się, że po raz pierwszy widać coś takiego, jak wyrachowanie Holandów. W kolejnym meczu Australowie zaczęli dobrze (1-0), ale potem karny (to jedyne bramki, jakie strzela Ghana) i było 1-1. Szkoda, że nie zakończyło się zwycięstwem he he kangurów, bo było by ekstremalnie, ale i tak walka Niemców o życie z Ghaną może być pasjonująca. Wieczorem Kameruni przegrali z Duncjanami 1-2 (Pyszczku trafiła wynik!) i murzyni jadą do domu. Ok, już tam są. Wydaje się, że Duńczycy nie wypuszczą szansy.
***
Z innej beczki. Można doniesienia Kapuścińskiego podzielić przez dwa, można nie wierzyć szarlatańskiemu populiście Paulowi Johnsonowi, ale jak się słyszy historie, kiedy murzyńskie federacje walczą o to jakimi liniami mają lecieć, a potem przyjeżdżają całe dwory wraz ze sługusami, to jednak można nabrać podejrzeń, że z tym kontynentem jest coś nie tak. A mamy XXI wiek, czy jakoś tak.
niedziela, 20 czerwca
Jeszcze korzystając z ciepłej pogody, która na to lato ma się już zakończyć, pojechaliśmy na krótki rower dookoła zalewu wokół bastionów. Na dzień dobry Słowacjanie pożegnali się z Paragwajami 0-2. Co prawda spodziewałem się lepszej gry pasiaków, ale wyjściowo jest znakomicie. Zwłaszcza, że Italiańcy zremisowali z Nową Zelandią. I co z tego, że Nowozelandzi strzelili po spalonym — bramka jest bramka, za to Włoszysko się położyło w polu karnym. Oni zawsze oszukują. W końcu to Włosi. Czy Słowacja jest wskaźnikiem poziomu piłkarzy polskich? My nie mamy takiego Hamsika na przykład, ale cała reszta to właśnie tak wyglądała w eliminacjach. Nie trafili z formą na turniej, buchachacha. Włosi grają ze Słowacją, więc się prześlizną, jak to Włosi.
Było popołudniowe cięcie papieru pakowego, oj szykuję się na okładki, szykuję.
Niestety, musiałem dwóch okropnych rzeczy słuchać. Kasia i Wojtek — czyli kazikopodobny projekt: miks Los Trabantos i Buldoga. Paskudne. Okrutna muzyka i tzw. humor. Plus gościnne udziały, m.in. ON — największy wokalny trybun RP; albo np. waltornia — k... 25 lat na polskich płytach występuje ten sam koleś z tym samym instrumentem.
Druga sprawa, miejscowi: Towary Zastępcze. Już jak tylko czytałem peany w prasie, to miałem pewne podejrzenia co do zawartości. Jest gorzej. Pisali, że to muzyka alternatywna, a to tylko polski rock z lat 90. + pseudojazz z lekkim przechyłem a kierunku art-rocka, z tym że do klasyków brakuje kompozycji. No i niestety brak głosu, nie mówiąc o charyzmie, zatem słabszej wersji Świetlików nie da się słuchać, więc przyznaję, nawet nie zwracałem uwagi, co tam są za słowa — ale godziny melorecytacji + drewno w tle — nie zdzierżam.
***
Brazylianie, jak to Brazylianie — oszukali i wygrali (3-1 z Wybrzeżem Kości Słoniowej). Bijatyka fajna. Ale murzyni słabi. Ci z tymi ziemistymi twarzami i bezdennymi czarnymi oczami wyglądają jakby się urwali z tych fafafa i wciągali herę. Trochę strach. Luis Fabiano — dwa razy ręka za jednym pociągnięciem (brawo) ma taką chudą twarz, jak kiedyś Rivaldo: jakby mu ta mucha narobiła do środka, a larwa wyżarła środek z policzków. Trochę strach. No i przypomniał mi się cyrk Rivaldo, kiedy dostał piłką w kolano, a upadł trzymając się za twarz. Ot, Brazylia. No, ale sędzia dał popalić. Wiadomo — Francuzik.
Kornel:
http://www.dailymotion.pl/video/xdpqqy_spot-wyborczy-kornela-morawieckiego_shortfilms
Posłuchać (muzyka trochę cicho), a potem zajrzeć na bit do "Atak klonów" by JZTZ (czasem słychać). No i ten lektor! Brawo Endriu — gratulacje!
Ale to nie dlatego nie wygrał?
***
Czwartek był trudnym dniem. Nawet nie dlatego, że źle obstawiałem. Argentyna rozłożyła Koreę z odtworzenia (4-1) (muszę pisać wyniki, bo już nie pamiętam — nie ten wiek, żeby tak ogarniać od początku), niestety widziałem nieładną niespodziankę Greków z Nigerią, no ale murzyni sami sobie winni (2-1). Przechodzi zwycięzca meczu Korea-Nigeria + Argentyna. A wszystko szybko szybko, bo czas gonił. Przyszedł Wojt z akustykiem i pojechaliśmy na dwa mikrofony. Niby niedużo, niby łatwo, ale obaj wykazaliśmy się doskonałym przygotowaniem do nagrywania: Paweł fajnie zagrał — jest git. Ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby do niej poćwiczyć. Realizator z bożej łaski. Jakoś poszło i o 22 mielim zrobione. Na szczęście Meksyk popchnął Francuzów 2-0 i żabojady jadą do domu. Oby. Zresztą, nie ma takiego kraju jak Francja. ("Podobno nie ma już Francji" — Kumka Olik). Liczymy na sojusz hiszpańskojęzyczny. A RPA zostaną trąbki.
Położyłem się spać między 22:30 a 23. Na szczęście byłem zmęczony jeszcze po poprzedniej nocy, więc zasnąłem sprawnie. Budzik na 2:30, idę, dzwonię, Andrzej otwiera. Mecz nr 7 się zaczyna. Po pierwszej kwarcie przyszedł Arek. Miałem dopalacze, ale chyba nawet bez tego emocje mnie trzymały. Boston bez Perkinsa radzili sobie wyjątkowo dobrze i nic, a przynajmniej nie gra Lakers nie zapowiadało porażki. Niestety, wiele nietrafionych rzutów w 3 i 4 kwarcie + 3 wymuszone gwizdki na stronę Lakers zrobiły różnicę 7 pkt, którą tamci dowieźli do końca. Ogólnie tzw. mecz walki, głównie w parterze. Emocje były, chociaż nie była to wielka koszykówka. Na dwie minuty przed końcem zrobił się MECZ (3 x 3), ale to już był koniec. MVP nie było z kogo wybierać doprawdy, więc było za całokształt. W sumie, gdyby wygrali Celtics, to bym pewnie reagował inaczej, a tak głównie skupiałem się na okolicznościach nocnego oglądania (jak za dawnych czasów) i przeżycia następnego dnia w pracy. Wróciłem do domu ok. 6, bardziej drzemałem niż spałem i zaraz trzeba było wstawać.
piątek, 18 czerwca
A w robocie tak samo w sumie. Przeżyłem lepiej niż się spodziewałem. W dodatku Australowie zrobili wszystkich w konia, że się podłożyli Niemiaszkom, bo ci przegrali z Serbią 0-1 (Klose czerwona kartka, Podolski nie strzela karnego — już nie są Polakami!). Wracamy do domu, a tam: o Jezu! nie tak miało być — USA przegrywa ze Słowenią 0-2. A podobno taka słaba miała być. Amerykańce wzięli się do roboty, skończyło się na 2-2, chociaż powinno być 3-2 (sędzia) (pewnie jakiś murzyn).
***
Wieczorem sensacja: Anglowie zremisowali 0-0 z Algierami i wcale nie uważam, że był to słaby mecz. Owszem, (he he) lisy pustyni miały problem z zagrażaniem bramce angielskiej, ale ich techniczna gra i podania od nóżki do nóżki, to jest to, co chciałbym oglądać. Tak narzekali, narzekali, a jaki się turniej zrobił w drugiej kolejce! Teoretycznie Arabusy mają szanse, ale chyba jednak zachód.
sobota, 19 czerwca
Wyjątkowo zająłem się robotą — okładki i nalepki do płyty. Teraz pora na próby, jak to wypadnie na karteczkach. Ba, nawet poszedłem w sklep, a potem na jego podstawie zrobiłem obiad. Sporo kawałków mięsa i kiełbasy, może nawet będzie na 3 i pół obiadu!
***
No i zaczęli. Holandczycy z Japonami (1-0) to nie było coś, co chciliśmy oglądać, ale zdaje się, że po raz pierwszy widać coś takiego, jak wyrachowanie Holandów. W kolejnym meczu Australowie zaczęli dobrze (1-0), ale potem karny (to jedyne bramki, jakie strzela Ghana) i było 1-1. Szkoda, że nie zakończyło się zwycięstwem he he kangurów, bo było by ekstremalnie, ale i tak walka Niemców o życie z Ghaną może być pasjonująca. Wieczorem Kameruni przegrali z Duncjanami 1-2 (Pyszczku trafiła wynik!) i murzyni jadą do domu. Ok, już tam są. Wydaje się, że Duńczycy nie wypuszczą szansy.
***
Z innej beczki. Można doniesienia Kapuścińskiego podzielić przez dwa, można nie wierzyć szarlatańskiemu populiście Paulowi Johnsonowi, ale jak się słyszy historie, kiedy murzyńskie federacje walczą o to jakimi liniami mają lecieć, a potem przyjeżdżają całe dwory wraz ze sługusami, to jednak można nabrać podejrzeń, że z tym kontynentem jest coś nie tak. A mamy XXI wiek, czy jakoś tak.
niedziela, 20 czerwca
Jeszcze korzystając z ciepłej pogody, która na to lato ma się już zakończyć, pojechaliśmy na krótki rower dookoła zalewu wokół bastionów. Na dzień dobry Słowacjanie pożegnali się z Paragwajami 0-2. Co prawda spodziewałem się lepszej gry pasiaków, ale wyjściowo jest znakomicie. Zwłaszcza, że Italiańcy zremisowali z Nową Zelandią. I co z tego, że Nowozelandzi strzelili po spalonym — bramka jest bramka, za to Włoszysko się położyło w polu karnym. Oni zawsze oszukują. W końcu to Włosi. Czy Słowacja jest wskaźnikiem poziomu piłkarzy polskich? My nie mamy takiego Hamsika na przykład, ale cała reszta to właśnie tak wyglądała w eliminacjach. Nie trafili z formą na turniej, buchachacha. Włosi grają ze Słowacją, więc się prześlizną, jak to Włosi.
Było popołudniowe cięcie papieru pakowego, oj szykuję się na okładki, szykuję.
Niestety, musiałem dwóch okropnych rzeczy słuchać. Kasia i Wojtek — czyli kazikopodobny projekt: miks Los Trabantos i Buldoga. Paskudne. Okrutna muzyka i tzw. humor. Plus gościnne udziały, m.in. ON — największy wokalny trybun RP; albo np. waltornia — k... 25 lat na polskich płytach występuje ten sam koleś z tym samym instrumentem.
Druga sprawa, miejscowi: Towary Zastępcze. Już jak tylko czytałem peany w prasie, to miałem pewne podejrzenia co do zawartości. Jest gorzej. Pisali, że to muzyka alternatywna, a to tylko polski rock z lat 90. + pseudojazz z lekkim przechyłem a kierunku art-rocka, z tym że do klasyków brakuje kompozycji. No i niestety brak głosu, nie mówiąc o charyzmie, zatem słabszej wersji Świetlików nie da się słuchać, więc przyznaję, nawet nie zwracałem uwagi, co tam są za słowa — ale godziny melorecytacji + drewno w tle — nie zdzierżam.
***
Brazylianie, jak to Brazylianie — oszukali i wygrali (3-1 z Wybrzeżem Kości Słoniowej). Bijatyka fajna. Ale murzyni słabi. Ci z tymi ziemistymi twarzami i bezdennymi czarnymi oczami wyglądają jakby się urwali z tych fafafa i wciągali herę. Trochę strach. Luis Fabiano — dwa razy ręka za jednym pociągnięciem (brawo) ma taką chudą twarz, jak kiedyś Rivaldo: jakby mu ta mucha narobiła do środka, a larwa wyżarła środek z policzków. Trochę strach. No i przypomniał mi się cyrk Rivaldo, kiedy dostał piłką w kolano, a upadł trzymając się za twarz. Ot, Brazylia. No, ale sędzia dał popalić. Wiadomo — Francuzik.
1 komentarz:
Tu troche lepsza jakosc Kornela:
http://www.dailymotion.pl/video/xdplef_spot-wyborczy-kornela-morawieckiego_shortfilms
Prześlij komentarz