czwartek, 27 maja 2010

genijusz

środa, 26 maja

Wiadomo, to temat nie na temat, ale akurat dzisiaj w pokoju z 4 person: jedna w ciąży, druga na urlopie, a trzecia musiała się zwolnić. I siedzę sam w pokoju. Pyszczku pyta:
— Jejku, dasz tak radę sam?
— Sam siedzieć w pokoju? Chyba dam.
***
Filmu wczoraj nie było, ale za to była jazda. Wojt sam obalił prawie całą flaszkę wina, a dopiero potem pytał, ile to ma procent. Hje. Paweł się nie nagrał, ale się zmęczył. Znaczy się, myśmy go wymęczyli. Rzeczywiście pod koniec trochę zipiał. Ale w końcu to niemal 3 godziny grania były. Noooo, 10 piosenek machnął.
Nie graj nigdy sam — wynajmij perkusistę!
(to taka przestroga dla mnie, gdyby kiedyś mnie znowu naszło, żeby samemu coś na płytę).
Paweł oczywiście narzekał, ale on tak ma, że zawsze narzeka na siebie. Na szczęście (jako kto woli — inaczej) my z Wojtem mamy zupełnie inaczej — zawsze nam się podoba, jak coś zagramy. A tym bardziej jak zagra Paweł, to podoba nam się zupełnie. Cóż, piepszony geniusz :)
Było tak, puszczaliśmy track, on zaczynał grać, za drugim razem od razu nagrywałem i z reguły było znakomicie. Czasem szło trzecie podejście, z rzadka jakaś walka z drobiazgiem. Ogólnie wszystko pasuje fantastycznie, już widać progres w stosunku do debiutu Wojt/Vreen, choć mamy tylko szkice, że perkusja nadaje świetnego drive'u i stwarza te numery bardziej ROCK! z odpowiednią nutką blues-rocka.
Zadaję tylko mały fragment, bo nie ma co puszczać pełnych szkiców, ale ogólnie gra na perkusji mi się podoba. Jestem strasznie zadowolony.

Brak komentarzy: