piątek, 21 sierpnia 2009

korzenie

Właśnie zacząłem wielce pasjonującą lekturę "Historia chrześcijaństwa" Paula Johnsona, klasyczna pop-historia dla trochę zainteresowanych. Naprawdę okejowe są takie lektury, ponieważ zawierają podstawowy element badawczy (bibliografia, cytacje i te szmery), a jednocześnie są napisane jak "poważna" powieść sensacyjna — amerykanie jednak umieją sprzedawać takie sztuczki. Esseńczycy, klasztor w Qumran itp., np. judaizm — podobnież miast serwowanej nam opcji były co najmniej 24 sekty, który były co prawda monoteistyczne, ale w ogóle się nie lubili :)
Jest to absolutnie nieprawdopodobne z dzisiejszego punktu widzenia — mieć takiego hopla na punkcie religii. A nam w Polsce się wydaje, że mamy jakieś rozdrobnienie partyjne, bo 36-milionowym państwie jest ok. 100 partii. Oczywiście na myśl przychodzi "partia wyzwolenia palestyny" z "Żywota Briana", ale po prawdzie, oni tam chyba mieli tak na serio. To tak jakby na mojej dzielnicy nagle zbierały się stowarzyszenia i w każdym bloku była frakcja, która miałaby rozbieżne cele z frakcją z bloku obok. A tymczasem my rozpoznajemy jeno sąsiadów z naprzeciwka oraz dwóch z góry: jeden chodzi w czerwonej kurtce, a drugi nie :)
— ich żon już nie kojarzymy.
***
Insza inszość. Edward Prus i jego "Zapomniany ataman". Miałem rację, że lektura ciekawa, aczkolwiek podejrzana. Po błędach literowych, dotyczących składu i innych oraz po zestawie publikacji wydawnictwa NORTOM podejrzewam, że publikuje tam ktoś o ustalonych poglądach, kto sam opłaca wydanie swojego dzieła. Oczywiście Roman Dmowski nie płacił za swoje produkcje, ale Maciej Giertych, Benedykt Stefan Zima i Edward Prus raczej tak. Taka Zosia Samosia.
Niezależnie od nagięcia autora, zestaw faktów jest jednak niezmiernie ciekawy, dokładnie w tematyce stosunków ukraińsko-niemiecko-polsko-sowiecko-żydowskich na szeroko pojetej Ukrainie w latach II wojny światowej. Wykłady co prawda są niespójne, rozwlekłe, momentami bałaganiarskie, w dodatku upstrzone inwektywami (cyt. niedokładnie: "że jednak banderowcy nawet dzisiaj usiłują zatuszować swoje zbrodnie przypisując je bulbowcom"), ale warte uwagi.
I tutaj inny przykład podziałów, na które przeciętny człowiek nie zwraca uwagi, chyba że jest indie-rockowcem i zna kilka zespołów z okolicy. Rzecz dotyczy chwili obecnej (!) (a podobno od czasu pomarańczowej rewolucji wiemy już wszystko):
"(...) odróżnia się obecnie wśród Ukraińców:
1. starych obywateli radzieckich, mieszkańców ,
2. tzw. zapadników, z zachodnich obwodów Ukraińskiej Republiki Radzieckiej.
Wśród tych należy jeszcze wyróżnić:
a) Galicjan, a raczej Haliczan,
b) Wołyniaków,
c) mieszkańców Zakarpacia.
Oprócz tego są jeszcze Ukraińcy na Bukowinie i w Besarabii...". A potem następuje podział na świadomych Ukraińców i tzw. chochołów. Ta.
***
Tymczasem u nas, w oderwaniu od korzeni i ogólnym otumanieniu jedyne podziały dotyczą kwestii, czy jesteś kibicem Lechii czy Arki. W ogóle można uznać, że historia, o której będzie można poczytać w podręcznikach, będzie miała niewiele wspólnego z życiową aktywnością zwykłego obywatela. Ot, może napiszą o prezydentach, raz "nasz", potem komuch, potem "ich" z bliźniakiem do pary, a w ogóle naszego kraju nie ma, upadł ZSRR i do czasu Rosji Putina nic się nie działo, wszystko jest etapem przejściowym do dominacji Chin.
***
Tak se myślę (ho ho! gratulacje!), że obecnie historia świata w naszej części świata to historia piłki nożnej: Real Madryt, Barcelona, MU, Milan, Beckham, Ch. Ronaldo, kto za ile sprzedany, kto zdobył mistrzostwo świata, ile razy liga mistrzów, koszulki, karnety. Może czasem tenis — arystokracja. Jak historię będzie pisał brytol — będzie krykiet, jak amerykaniec — baseball, futbol, koszykówka dopiero na trzecim miejscu.
Hm.
***
Takie "genialne" zdjęcie widziałem w wyborczej. Myślicie sobie: Zaspa (Gdańsk-Zaspa — dla czytających na południe od Pruszcza Gd.).
Chuja tam.

Czuję się historycznie zubożony i wykorzeniony.


Brak komentarzy: