piątek, 7 sierpnia 2009

Jane Mansfield

czwartek, 6 sierpnia

Co rusz są jakieś powtórki Adamka czy Gołoty w tv. Grzeją atmosferę, choć pojedynek zupełnie niepotrzebny. Ale trzeba przyznać, że kilka walk Gołoty (rundy 5-12 raczej, he he) było naprawdę imponujących, skakał jak królik po tym ringu i nawalał naprawdę szybkimi seriami. Adamek ma pecha, że nie ma dla niego przeciwników w tej jego przejściowej wadze.

Faktem jest, że większość gości nie robi na mnie wrażenia, bo jak ich miałem okazję oglądać (Holyfield, Tyson, De la Hoya, Jones Jr, Floyd Mayweather, Hopkins), to już byli starzy albo pozakańczali kariery. Reszta to płotki (i emeryci). Powiedzmy Kliczko jest niezniszczalny, ale okropnie się go ogląda. Notabene, Lennox Lewis pokazał mu miejsce w szeregu i on właściwie pozostaje ostatnią nizaprzeczalną gwiazdą boksu.

Więc wyszło, że ostatnimi czasy największe jaja ma maluch Manny Pacquiao, to co wyprawiał w ostatnich walkach było imponujące. Jeżeli teraz pokona Miguela Cotto (większa masa, większe umiejętności — obecnie — od poprzednich przeciwników) to będzie mistrzem wszechwag.Ale co ja się tam znam na boksie.

Najważniejsze, że mam na kartce z gazety z lat 80. XX wieku, na papierze kredowym, zdjęcie z pojednku Ali-Frazier. Oczywiście przykleiłem sobie kiedyś na ścianę. Co prawda teraz ważniejszy byłby opis, który znajduje się po drugiej stronie zdjęcia, ale zdjęcie też może być.
Nie udawało się, nie udawało się i kiedy dojrzewają aronie właśnie wczoraj pojechałem na działkę. Trasa taka sama jak ostatnio (aczkolwiek bez dramatów ze złamaniem ośki). Bite 50 minut w każdą stronę, do — ciepło, upalnie, słonecznie; z — szarówka, wieczorny chłód, emocje z jazdy w ciemnym lesie. Przyjemnie się jechało, choć w powrotem wolałbym bardziej za dnia, momentami przypominało to lekki survival, szczególnie przy szybkiej jeździe, po piachu, między korzeniami. Dobrze, że ścieżka obcykana. Na działce przykrycie drzewka firanką to nie był duży problem, więcej czasu spędziliśmy chyba na kawie, słuchając muzyki z bonda (miałem w walkmanie).Oczywiście głównym zmartwieniem pozostaje fakt, że działki jednak zabierają w związku z rozbudową węzła przy oszą. Szkoda, bo to jednak był dla nich wypasik, a są w miarę wyjątkowi, jeżeli chodzi o rozbudowę działki, jej zadbanie i ilość czasu tam spędzanego. Tych dużych (15-metrowych?) świerków i brzozy już raczej nie wywiozą stamtąd.

Smog — Rain On Lens (2001) — wcześniej nie słyszałem. Przeczytałem mały wpis, że być może najlepsza płyta. No może rzeczywiście zaraz za tegoroczną.

Jane Mansfield. Pamiętam jej foto wycinane z gazet, które moja matula wklejała do zeszytów.
Kilka z nich jeszcze mam.

Śmieszna jest ta sekwencja zdjęć z Zośką Loren.

Na przykład na zdjęciu z okolic basenu klimat jak z wczesnych bondów.

Brak komentarzy: