piątek, 9 stycznia 2009

zadymka

zawsze po flaszce (no, wczoraj tylko browar) mam taką "zwyżkę intelektualną" i chce mi się pisać — wczoraj się powstrzymałem i zajrzałem do "kultury", gdzie była recenzja Columbus Duo autorstwa Rojka — bardzo dobrze = 5 nutek
spotkanie w Wojtkiem udane, wepchnęliśmy "how we get by" z uzasadnieniem dla najlepszej solówki na płycie — trochę jest dłuższa, ale nam to nie szkodzi

niestety Piraci się nie wypalili — nie wiadomo czemu, ale nic to

pogoda się popsuła, jest wyższa temperatura, tyle że wiatr nie pozwala jeszcze śniegowi stopnieć, mam nadzieję, że w parku poleży on do soboty, bym mógł go pokręcić

wiemy od czego wywodzi się słowo zadymka; od dymania, jak się dymie, to czasem też dech zapiera

śnieg mokry, więc przykleja się do podeszw butów w tzw. klocki, one rosną i rosną, krzywo się idzie i kolebie na obie strony ową stopą, aż w końcu same odpadają; wiatr pozamiatał luźny śnieg w różne zaspy, szcególnie w zagłębieniach terenu, miejsca odkryte są wyszczyszone

muszę uporządkować bałagan z foto, więc wrzucam piosenkarkę (jakąś znaną) (była na porcysie), chuda, ma sztuczne, ale pokazała slipy

Brak komentarzy: